~1~

76 5 0
                                    


                Obudził mnie dźwięk budzika, który wręcz wrzynał się nieprzyjemnie w moje bębenki. Nacisnąłem przycisk na telefonie i przetarłem zmęczoną twarz dłońmi. Poszedłem wziąć poranny, orzeźwiający prysznic. Kiedy wszedłem do kuchni, jedyne na co miałem ochotę to świeżo zmielona kawa. W ogóle wszystko przez ostatnie sto lat poszło tak do przodu, że ktoś, kto się tym nie interesował zupełnie, czułby się zagubiony. Kiedyś cały świat znajdował się w naszym telefonie i dzięki nim mogliśmy robić wszystko. Teraz wyświetla się to przed nami za pomocą specjalnej soczewki. To już nie chodzi o robienie przelewów lub czytanie niepotrzebnych informacji. Teraz jedyny przemysł, który się liczył, to technologia, informatyka. Przechodziły teraz apogeum swojego rozwoju. Technologia szeroko rozumiana. Był to kierunek przyszłości, najbardziej opłacalny, dochodowy, dlatego na każdej uczelni był najbardziej zapełniony, a na jedno miejsce było kilkadziesiąt jak nie kilkaset kandydatów. Czy ja zaliczałem się do tych mądrych ludzi matematyki i fizyki? Nie. Zawsze byłem dość inny i mimo że pomalowany chłopak już dawno przestał być sensacją, to jednak dalej było to coś, co nie miało tak długiej historii jak na przykład noszenie spodni przez kobiety. Ja byłem duszą artystyczną, tak zwanym humanem, który – myśląc stereotypowo – nie wyżywi rodziny i nie zna się na matematyce. Ale czasami miałem wrażenie, że ja naprawdę odbieram świat inaczej od innych, jestem bardziej wrażliwy i empatyczny.

W każdym domu były teraz roboty. Naprawdę! Były sprzątaczkami, asystentami, kucharkami, czasami nawet niańkami. Były nieporównywalnie bardziej efektywniejsze od ludzi i wydajniejsze. O niczym nie zapominały, nie potrzebowały snu jak ludzie. Roboty przeniknęły do naszego świata i na każdym kroku można było je spotkać – w airbusach, w sklepach, wszędzie. Nie można było odróżnić ich gołym okiem od ludzi. Mimika, poruszanie się, gesty, temperatura ciała – wszystko takie same, jak u nas. Uczyły się naszych odruchów, a nawet posiadały zdolność czucia bólu, przyjemności, radości. Nie potrafiłem tego zrozumieć. Kiedy usłyszały na swój temat złe słowo, potrafiły się realistycznie zdenerwować lub zasmucić, a z ich sztucznych oczu leciały łzy. Jedyne, co ich odróżniało to blizna na karku. Podobno czasami rozcinali ją, żeby je podłączyć i coś tam zrobić? Nie jestem do końca pewny... Ja starałem się oprzeć całej tej inwigilacji, choć było to prawie niemożliwe, bo idąc do sklepu po zakupy, trzeba było się w pewien sposób zalogować i posiadać specjalne konto. Ale dzięki temu nie było kolejek, na specjalnej tablicy klikało się rzeczy, które się potrzebowało, płaciło, a zaraz wszystko było przemyślanie zapakowane w torby. No, chyba że kogoś było stać na minirobota, który wyglądał jak wielka kulka i szedł za nami krok w krok, nosząc w sobie za nas nasze rzeczy. Widok autonomicznego auta nie był już dawno sensacją, jak jeszcze kilkadziesiąt lat temu.
Ale wracając do mnie – starałem się być jak najdalej od tego całego świata elektroniki. Nawet zbytnio nie słuchałem osób, które mówiły, że kierunek humanistyczny nie jest przyszłościowy. Może i nie jestem matematycznym mózgiem, ale wierzyłem, że jestem potrzebny temu światu. Może nie odkryje nowego pierwiastka, ale jestem kreatywny i dla mnie będzie bez znaczenia, czy coś da się wykonać, czy to będzie przeczyć prawom fizyki. Będę dawać oryginalne, kreatywne pomysły, które te mózgi będą wykonywać, o! Bo co oni zrobią, bez takiej kopalni pomysłów, którą bez wątpienia byłem? No nic. Lecz chyba tylko ja wierzyłem w tę ideologię, bo z każdym tygodniem z mojego kierunku odchodziło coraz to więcej osób, aż w końcu na drugim roku zostałem sam. Chcieli nawet zamknąć go, ale broniłem go dzielnie. Przecież nie mogą zmarnować prawie dwóch lat mojej nauki i nie dać mi szansy na obronienie się, prawda? Tak więc byłem sam. Nie przeszkadzało mi to, bo chociaż cały materiał był dostosowany do mojego tempa i nie musiałem wysłuchiwać bezsensownej paplaniny innych ,,filozofów'', którzy pozjadali wszystkie rozumy.

Automatic heartWhere stories live. Discover now