Ciemny świerkowy las stróżył się i po obu stronach zamrzniętej rzeki. Głucha cisza spowijała las, tak odludzki i zimny, że nawet smutek nie oddałby ducha temu miejscu. Koło zamarzniętej rzeki z krzaków wyłoniły się trzy koty. Ich zjeżony sierści pokrywał szron a oddechy odrazu po wydostaniu się z pysków, zamieniał się w kłęby pary.
Dwa mniejsze kociaki, ledwo zadążały za większą kotką, która mknęła przed siebie, jakby przed kimś uciekała.~
Mineła godzina, a potem druga. Ciemność bardzo długiej nocy zniknęła, a za nią pojawiło się światło dnia. Jedno z kociąt spadło na mroźny śnieg, miauczą przy tym niepohamowanie z rozpaczy i z głodu. Starsza kotka, która szła przodem, odwróciła głowę, aż jej wzrok spotkał się ze spojrzeniem maluch.- Zaraz znajdę ciepły kąt. Obiecuję - miauknęła.
Wzięła malutką kulkę futra w pysk i ruszyła w dalszą drogę. Z nastaniem kolejnej nocy przyszedł strach. Nie dość, że panowała okrutna pogoda, to jeszcze kociaki umierały z głodu, jak ona sama też. Kotka ledwo pokonywała kolejne przeszkody, stojące jej na drodze. Całe ciało jej się trzęsło z zimna a łapy powoli odmawiały dalszej pracy. W końcu wycieńczona spadła na ziemie.
~W tym samym czasie z krzaków wyskoczył kocur o jasnoszarej sierści. W pysku miał małą mysz, która była już pokryta lekką warstwą lodu. Kiedy ich zobaczył, puścił zwierzynę i podbiegł do nich. Kotka leżała nieruchomo, lecz podnoszące się powoli brzuch, sygnalizował że żyje. Szybko złapał małego kociaka w pysk i zaniósł go pędem do szopy, która znajdowała się niedaleko stąd. Położył go delikatnie na sianie i przykrył go szmatą, leżąca obok. To samo zrobił z drugimi kociakiem, który chował się ze strachu za plecami kocicy. Kiedy upewnił się, że są bezpiecznie wybiegł z szopy, żeby pomóc umierającej tam kotce. Gdy do niej dotarł, złapał ją za kark i zaciągnął do środka. Położył ją niedaleko kociąt, po czym przyjrzał się uważnie całej trujce. Kotka wydawała się nieprzytomna, ale po paru minutach otworzyły oczy i zerkneła na niego.
- Dziękuję - miauknęła cicho. - Nazywm się Jaśminowe Serce a to moje rodzeństwo Wicherek i Zima - wskazała nosem na dwie śpiące kuleczki, koło jej brzucha. - Jesteśmy z Klanu Lodu.
- Jestem Szron - kocur kiwnął głową na powitanie i zerknął na nią z bijącą w błękitnych oczach ciekawością. - Powiedz mi dlaczego wasz klan pozwolił ci wyjść z tymi maluchami w taką pogodę?
CZYTASZ
Wojownicy - Ostatnia nadzieja
FanfictionJaśminowe Serce jest wojowniczką Klanu Lodu. Jako pierworodne dziecko przywódcy to ona powinna by nim zostać, po śmierci ojca. Niestety plany się zmieniły, kiedy klan napadła banda samotników. Kotka posądzona o zabójstwo ojca została wygnana z klanu...