***

151 14 4
                                    


10 lat temu...

Ostatni dzień naszej nauki w liceum.
Pamiętam ze pachniało wtedy latem... Wszystko było tak bardzo intensywne. Świadomość zakończenia jakiegoś etapu w życiu, nawet trochę bolała. Dla mnie był to koniec największej pasji jaką miałem w życiu. Moje kolano nie nadawało się już do uprawiania sportu który tak bardzo kochałem. Dziś razem ze szkołą kończyła się koszykówka...
Spotkaliśmy się pewnie tez ostatni raz w starym składzie. Być może kiedyś na jakimś zjeździe znów to się stanie ale wiedziałem ze to mało prawdopodobne. Ognisko na zakończenie szkoły. Było nawet zabawnie. Piekliśmy pianki i kiełbaski... Nie byliśmy tam z klasą tylko z nasza drużyną która nas żegnała. Właściwie Serin traciło wielu graczy tak jak i trenera. I dla nas i dla nich była to ogromna strata.
Na te kilka godzin zapomnieliśmy o tym że już po wakacjach nie zagramy razem a że każdy pójdzie w inną stronę, no cóż, moja przyjaźń z Hyuugą nie musiała wcale ucierpieć. Aktualnie byłem w związku z jego młodszą siostrą. Wiec kontakt jako taki będziemy musieli zatrzymać bo miałem co do niej naprawdę poważne plany. Kochałem ją naprawdę i wiedziałem ze i ona mnie.
- hej! Kiyoshi! – zawołała moja dziewczyna. – Zostań z kolegami i braciszkiem, po mnie tato przyjechał. – powiedziała podchodząc do mnie i przytulając się do moich pleców.
- Tylko jedzcie bezpiecznie. – powiedziałem całując ją lekko w policzek.
- Bez obaw. – stwierdziła i zaraz pobiegła w stronę samochodu.
- Dalej nie wieżę ze poderwałeś moją młodszą siostrę. – mruknął Hyuuga siadając obok mnie.
Ja sam poklepałem go po głowie.
- Nie wiem o czym mówisz. – stwierdziłem z szerokim uśmiechem.
Właśnie zgniótł puszkę od napoju.
- Skaleczysz się! – powiedziałem i zabrałem mu ostre narzędzie.
Zrobił kilka oddechów.
- Jak zrobisz jej krzywdę....!? – zaczął jak zwykle. Byłem już z nią od roku, a nawet więcej, i ciągle słyszałem tą samą gadkę.
- Będziesz moim szwagrem, zobaczysz! – zaśmiałem się i zaraz za to dostałem z pięści w bok. – ajaj... – dodałem jeszcze, chciałem coś jeszcze powiedzieć ale mój przyjaciel zerwał się na równe nogi i poszedł gdzieś widocznie ostro zdenerwowany.
- Idę za nim. – mruknąłem widząc znaczące spojrzenie Rico.
Wziąłem swoje kule i poszedłem za nim, no cóż moje kolano już naprawdę źle funkcjonowało.
- Poczekaj! – zawołałem za nim.
Nawet nie myślałem że się zatrzyma ale zrobił to ku mojemu zaskoczeniu od razu.
- Nie powinieneś forsować nogi. – mruknął cicho ale doskonale to słyszałem.
- Daj spokój, przecież nie biegam tylko normalnie chodzę. – stwierdziłem – Hmm powiedz lepiej co się stało. – stwierdziłem patrząc na niego jednocześnie bardzo uważając by nie potknąć się o korzenie. Chyba szliśmy w stronę wynajętego domku.
- Nic. Jestem zmęczony. Pójdę się położyć, i tak już większość się zebrała spać. Jutro wracamy, musimy wypocząć. – szepnął.
- Wiesz... Jakoś nie chcę wracać. Kiedy pomyślę ze to już koniec to... – zacząłem.
- Boli? Heh. Tak. To prawda. – stwierdził udając oschłość.
Nim się obejrzałem byliśmy już w domku. Zajmowałem go ja, Yuki i Hyuuga. A że Yuki już dziś odjechała to zostaliśmy w nim sami.
Od razu usiadłem na łóżku, masując obolałe kolano.
- A nie mówiłem byś za dużo nie chodził?! – mruknął mój zirytowany przyjaciel i przykucnął przy mnie, samemu zaczął masować moje kolano. Było to dość kłopotliwe ale jemu szło to znacznie lepiej niż mi.
- Przecież i tak musiał bym wrócić do domku. – westchnąłem zaciskając szczęki.
- No tak. – skinąłem głową i wyciągnął z torby która stała obok maść.
- To już sam zrobię. – powiedziałem ale mi odmówił i dokończył czynność zaraz zawiązując bandaż. – Dzięki. Jesteś w tym świetny. Będzie z ciebie doskonały Lekarz Sportowy. – pochwaliłem go.
No tak Hyuuga szedł na medycynę, chciał pomagać tak uszkodzonym sportowca jak ja. Riko chciała iść w ślady Ojca. Co do reszty to jeszcze nie wiedzieli. Podobno Mitobe chciał być logopedą (lol !). A ja? Ze sportem raczej nie będę mógł już mieć nic wspólnego... Chciałem zostać nauczycielem, to był mój plan „b" w razie takiej awarii jaka nastąpiła.
Prychnął na moją pochwałę.
- Idź już spać, jutro Ojciec po nas przyjedzie, on nie lubi jak ktoś się spóźnia ale to chyba już wiesz. – stwierdził i samemu się zaczął rozbierać. – Chyba nie chcesz złapać u niego ujemnych punktów.
Zaśmiałem się cicho.
- No tak. – Położyłem się na łóżku wcześniej ściągając koszulkę, by nie było mi za ciepło w nocy. Poczułem na sobie spojrzenie przyjaciela. Chyba nie zorientował się ze wiem o jego spojrzeniu. – Coś się stało? – uniosłem się.
Ten niemal podskoczył chyba wyrwany z zadumy.
- Nie! – fuknął.
Od jakiegoś czasu miałem wrażenie że jest z nim coś nie tak. Chodził jakiś taki... nieobecny, w sumie zrzuciłem to na koniec roku ale teraz to jakoś przestało mi pasować, bo zauważyłem tez ze jest taki dziwny tylko w mojej i Yuki obecności.
- Mi możesz powiedzieć. W końcu się przyjaźnimy nie? – mruknąłem zmartwiony.
- Nic mi nie jest! – powiedział i usiadł zrezygnowany.
Zasmucało mnie to, byłem jego przyjacielem, z tego co wiedziałem to chyba najlepszym, nie lubiłem widzieć go w takim stanie... to bolało chyba bardziej niż rozłąka ze szkołą.
Nagle stało się coś czego się nie spodziewałem. Rozpłakał się...
Zamrugałem nerwowo nie mając pojęcia jak zareagować.
- Hy...Hyuuga!? Co się stało... czemu płaczesz? – chciałem wstać i podejść do niego ale ten mnie wyprzedził. Zaraz znalazł się przy mnie.
- Nic... Nic nie mów chociaż przez tą cholerna chwilę! Nie zadawaj pytań i... i wybacz mi. – sapnął przez łzy – Oboje mi wybaczcie.
Nie miałem pojęcia o czym on mówi do chwili kiedy nie wszedł mi na kolana i nie wpił się w moje usta gorącym pocałunkiem. Przez kilka sekund nie zareagowałem w ogóle zszokowany tym do głębi. Analizowałem jedynie to co się w ogóle dzieje. Jego usta o wiele bardziej gorące od ust mojej dziewczyny, bardziej zdecydowane i jednocześnie mniej niewinne, ale podobne w smaku... Chciałem go już odepchnąć. Bo przecież to było chore... co on u diabła robił?! Kiedy ułożyłem dłonie na jego klatce by go odsunąć poczułem jak bardzo szybko i nerwowo bije jego serce. Jakby zaraz miało wyrwać się z piersi.
W całym tym zamieszaniu i zagubieniu myśli nieświadomie oddałem ten pocałunek, zapomniałem o konsekwencjach... zapomniałem nawet o tym ze to facet, ze to nie moja dziewczyna, miałem jednak w świadomości ze to Hyuuga. Moje dłonie z jego klatki przesunęły się na boki przyciskając go bardziej do siebie. Drgnął silnie, chyba się nie spodziewał, zresztą ja tym bardziej się nie spodziewałem. Jego usta były jak narkotyk. Nie potrafiłem się od nich oderwać, tylko pogłębiałem ten pocałunek w końcu zakradając się językiem między jego wargi. Usłyszałem cichy pomruk zadowolenia... jego łzy nie przestały jednak płynąć. Czułem również ich słony smak.
Wszystko działo się w tak zawrotnym tempie ze nie zauważyłem nawet kiedy przyciskałem jego już nagie ciało do łóżka, kiedy już nawet w nim byłem odczuwając niespotykaną przyjemność jaką niosło mi jego ciało. Kiedy to doprowadzaliśmy się oboje przez ból i rozkosz ku spełnieniu. Nic nie mówiliśmy przez ten cały czas. Nie znalem wtedy słow. Było tylko nieopisane szczęście i jednocześnie trwoga. Robiliśmy to tej nocy wiele, wiele razy. Nie pamiętam nawet ile. Za każdym razem równie intensywnie, czule i namiętnie.
Kidy naszym ciałom zabrakło już sił leżeliśmy patrząc w sobie znanych kierunkach. On leżał na mojej piersi. Oddychał coraz to wolniej, chyba zasypiał. Nieumyślnie pocałowałem go jeszcze w czoło a on uśmiechnął się... nigdy nie widziałem u niego takiego uśmiechu. Uśmiech ten uśpił i mnie...
Tej nocy nastała perfekcja o jakiej nigdy nawet nie śniłem... jednak ranek przyniósł coś zupełnie innego.
Zbudzony ze snu nie wiedziałem co się właściwie stało, czułem ze uprawiałem seks... przez chwilę myślałem że to Yuki ale ciało które na mnie leżało było odrobinę za ciężkie.
Spojrzałem w dół i oblał mnie zimny pot.
- HYUUGA!? – poderwałem się niemal budząc go, spadł ze mnie przecierając oczy.
Przez chwilę się uśmiechał, ale widząc moja przerażoną minę mina mu zrzedła.
- Co... coś my? – mruknąłem.
- Kochałeś się ze mną. Nie pamiętasz? – w jego głosie słyszałem straszny zawód.
- Pa...Pamiętam. – mruknąłem siadając. – Ale... ale dlaczego!?! – zacząłem szybko szukać swoich ubrań, bielizny, przez nerwy cały się trząsłem.
Mój przyjaciel nic już nie powiedział. Sam usiadł na łóżku patrząc na moje zmagania.
- O cholera... Yuki... – mruknąłem – Co ja jej teraz powiem... – wpadłem w panikę.
- Nic jej nie musisz mówić. – powiedział wstając, a zrobił to z ogromnym trudem.
- Tak... Słuchaj. Nie wiem jak to się stało. Przepraszam, to nie powinno mieć miejsca. – zacząłem ale zaraz zobaczyłem jego uśmiech, dziwny uśmiech.
- Tak... nie powinno. – zgodził się .
- Zapomnijmy o tym. Ta noc nie istniała. – westchnąłem mając nadzieję ze ten podziela moje zdanie, nie wiedziałem jeszcze jak wielką krzywdę mu właśnie robię, byłem w zbyt dużym szoku... – To były dziwne emocje... koniec szkoły i w ogóle...
- Wiesz... chyb już wiem dlaczego mówią na ciebie „Żelazne Serce". – szepnął patrząc na mnie martwym spojrzeniem. – Bo twoje jest takie twarde i zimne jak ono. Nieczułe i denne. – powiedział i zaraz wyszedł, ubierając się.
- Hyuuga...? – chciałem go zatrzymać ale jego słowa trafiły mnie jak pocisk.
Dotarło do mnie ze właśnie skrzywdziłem osobę... dwie osoby które były mi powietrzem.
Nie spotkałem go już potem. Z obozu wyjechał jakimś autobusem. Yuki sam nic nie powiedziałem. Nie miałem sumienia, chorowała na serce... taka wiadomość mogła by ją zabić... Od niej się dowiedziałem że Hyuuga dostał propozycję zastępstwa w jakiejś drużynie na cały okres letni. Za granicą! Dlatego tak szybko wyjechał. Wiedziałem że to kłamstwo...
Próbowałem się do niego dodzwonić, nie odbierał jednak moich telefonów.
Po kilku tygodniach dostałem od niego list. Napisał w nim ze nic nie powiedział Yuki i ze ja tez mam nie mówić. Ze zszedł z naszej drogi. Ze uczy się za granicą i raczej się nie spotkamy. List był zimny a w każdym słowie czułem jego nienawiść...
Miesiące mijał a ja nadal byłem z Yuki i nadal czułem w sercu ogromną dziurę. Czy to była tęsknota za przyjacielem? Nadal też dręczyło mnie wspomnienie tamtej nocy, miałem tą świadomość ze to była najbardziej fantastyczna noc w moim życiu, ze z nikim innym nie było i nie będzie mi tak dobrze. Nawet z Yuki...
Tęsknota i żal pozwoliły mi stwierdzić że ja go kochałem od kiedy pierwszy raz na niego wpadłem. Była to inna miłość, bardziej kumpelska niż romantyczna ale to nie zmieniało faktu że nie mogłem znieść jego braku. Musiałem jednak z tym żyć, on nie chciał mnie znać. Zraniłem go tak bardzo...! Sam nie wiem ile nocy przepłakałem...

10 lat [Kiyoshi x Hyuuga - KnB]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz