Rozdział 1

98 6 2
                                    

POV FOXY
Freddy, odsłonił mi oczy i zobaczyłem, naszą dawną lokację pizzerię freddy's fazbear pizza 1. -Jakijś czas temu, to był nasz dom. Powiedziałem, nie mogąc pogodzić się z myślą że, to miejsce już nigdy więcej nie zabłyśnie neonami, że już nigdy nie ustanę na scenie, w pirate cove. Freddy położył mi ręke na ramieniu.
-Musimy się z tym pogodzić, chodź mangle pewnie sie niepokoi. Powiedział miś i poszliśmy do willi.
-Gdzie byliście?! Wydarła się na nas mangle.
-Uspokuj się, byliśmy na chwile, w freddy's fazbear pizza 1. Powiedział miś, lisica spuściła uszy i skrzywiła się słysząc tą nazwę.
-No dobrze, tylko następnym razem macie mnie informować gdzie idziecie.
-Nie jesteś naszą mamą.
-Ale czuje się za was odpowiedzialna.
-Nie powinnaś.
-ALE JESTEM! Krzykneła zmęczona naszą kłótnią, była godzina dwudziesta druga, ona i freddy już dawno powinni być w pizzeri, ale przeze mnie nie są.
-Dobra, chodźcie do pizzeri, bo toy'e mnie osobiście uduszą. Powiedziałem, oni spojrzeli na mnie z miną typu "Co ty brałeś?".
-No co?
-A już sobie wszystko poukładałeś?
-No, a z resztą, stęskniłem się za golden'em. Wziełem, swoje rzeczy czyli telefon i słuchawki, i wróciliśmy do pizzeri, przed wyjściem zostawiłem jeszcze karteczke z podziękowaniami.
-FOXY!! Krzykneła tochi, momentalnie wszyscy się zlecieli.
-Wróciłeś! Wpadła mi w ramiona chica, tuliliśmy się dłuższą chwile, następny był golden, z nami, mną i złotym wystarczył krótki przytulas.
-Cieszę się że wróciłeś. Mocno przytuliła mnie tochi, ja zarumieniony i zaskoczony oddałem przytulasa, nigdy nie przytulałem się z żadnym z tej trójki, tochi jest pierwsza.
-Mam być zazdrosna? Spytała mangle, a mnie i tochi to pytanie doprowadziło do ataku głupawki, zaczeliśmy się niekontrowanie śmiać.
-Niech ktoś ich ogarnie. Błagała mangle, golden i red zaczeli nas gilgotać.
-Nie w taki sposób! Je*ać to wychodzę! Westchneła i wyszła.
-J... j-już d-do... ść! Wydusiłem pomiedzy śmiechem, zostałem a gdy wreszcie wypuszczony zaczełem łapać łapczywie powietrze, jakby mnie kto dusił.
-No dobra, czas spać. Powiedział bonnie, nagle usłyszeliśmy jak coś ciężkiego i metalowego spadło na ziemie, obrócilimy sie i ujtrzeliśmy śpiącego freddy'ego.
-Był tak zmęczony że zasnął. Powiedziałem i wziełem misia do Parts and service.
*We śnie lisa*
DUŻO KRWI!!
Biegłem korytarzem przed czymś, nagle przede mną z dupy wyrosła ściana, a na niej drzwi, szarpnełem za klamkę, ale to nic nie dało.
-Proszę, proszę, a kogo ja widzę? Usłyszałem za sobą, odwróciłem głowe i zobaczyłem MANGLE?! To przed nią uciekałem?
-Mangle? Co ty wyprawiasz?!
-Pokazuje ci to co chciałeś. Powiedziała i drzwi otworzyły się, to co zobaczyłem zwaliło mnie z nóg, stałem nad dzieckiem które miało odgryziony płat czołowy, a w ustach miałem smak krwi, jej zapach drażnił mnie jak bestie której jest jeszcze mało. Spojrzałem na misia, kurczaka i królika którzy patrzeli na mnie z przerażeniem w oczach.
~No dalej, zrób to! Mówił mi głos besti, rzuciłem się na miśka i rozszarpujac mu gardło zabiłem, potem zabrałem się za królika, ten jednak zaczął się bronić, ale słabo mu to wychodziło, w końcu zabiłem go odcinając głowę hakiem, wszędzie była krew, kurka trzęsła się ze strachu, co mnie jeszcze bardziej drażniło i podniecało, gdy ktoś się mnie boi to mam pewność że już jest mój/moja. Podchodziłem do niej powoli ona zaczeła uciekać.
-PRZEDE MNĄ NIE UCIEKNIESZ! Powiedziałem i w krótkim czasie już ją miałem.
-Z tobą trochę się pobawie. Zaśmiałem sie psychicznie, zaczełem ją ranić, a gdy zaczeła krzyczeć i płakać, stwierdziłem że już czas kończyć i najzwyczajniej w świecie poderżnełem jej gardło. Otworzyłem załzawione oczy i mój wzrok natrafił na freddy'ego, rozejrzałem się wszyscy tu byli.
-Obudziłeś się! Zawołała chica, zsunąłem się bardziej, złapałem za głowę i zaczełem ciężko dyszeć, łzy mimowolnie popłyneły po mojej twarzy.
-Ćśśśś, to tylko koszmar. Uspokajali inni tuląc mnie, po chwili uspokoiłem się, wytarłem łzy.
-Foxy... usłyszałem piękny, melodyjny głos nad sobą, spojrzałem na moją lisice.
-Chodź, musimy pogadać. Wyszłem z nią, kierowaliśmy się do warsztatu, będąc na korytarzu, mangle staneła naprzeciwko mnie.
-Obiecuje ci, że jeśli koszmary wrócą, ja je odpędze. Powiedziała, a za nią pojawił się on :

Nie byłem w stanie poruszyć nawet małym palcem, pobladłem bardzo

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nie byłem w stanie poruszyć nawet małym palcem, pobladłem bardzo.
-Co jest? Wyglądasz jakbyś ducha zobaczył. Powiedziała, ale zaraz potem zorientowała się na co patrze i odwróciła wzrok.
-Golden'a się przestraszyłeś? Zaczeła się ze mnie śmiać, zamrugałem kilka razy i rzeczywiście zza mangle wychylała się głowa golden'a, złapałem się za głowę i oparłem o ściane.
-Słabo ci?
-Nie, nie... wymusiłem uśmiech, ale oni wiedzieli kiedy kłamie.
-Troche za dużo stresu. Powiedział golden i odprowadzili mnie do P&S.
-Idź spać, odgonie koszmary. Powiedziała lisica i posadziła mnie na podłodze.
-Znowu sie za bardzo stresuje? Spytał bonnie, nie zważając na moją obecność, golden tylko pokiwał głową.
-Przestraszył sie mnie! Powiedział miś, chica udała kaszel żeby zamaskować śmiech, freddy doprowadził ją do porządku trącając w żebra, spuściłem uszy.
-Ej nie jest aż tak źle. Pocieszał mnie golden.
-Tego jeszcze nie wiemy. Powiedział bonnie i ruchem ręki pokazał że mam iść za nim co od razu uczyniłem.
-Foxy, od kiedy masz te halucynacje? Spytał w drodze do warsztatu.
-Dopiero od dziś.
-Mhm, a powiedz mi, widujesz nas tylko w postaci nightmare'ów? Zadał pytanie, wyglądał jak nigtmare bonnie, zaczełem uciekać.
-Stój! Nie zrobie ci krzywdy! Krzyczał ale ja nie miałem zamiaru się zatrzymać, schowałem się w kids cove.
-Foxy! Usłyszałem krzyki i w pore ukryłem się w pudełku.
-Nikogo tu nie ma bonnie, chodź. Usłyszałem freddy'ego.
-Czekaj, słyszę jego oddech. Powiedziała mangle i otworzyli pudełko, zobaczyłem twarze nightmare freddy'ego, nightmare mangle i nightmare bonnie'go, zaczełem się trząść.
-Wyłaź, nic ci nie zrobimy! Zawołał freddy, na co ja tylko sie jeszcze bardziej skuliłem w środku.
-Nie dałeś nam wyboru. Podnieśli pudełko i zanieśli mnie w nim do warsztatu, darłem się cały czas, bo zakleili wieko i nie mogłem wyjść.
-Uspokuj się. Potrzęśli pudełkiem a ja zamilkłem, poczułem się senny, skuliłem się i zasnełem.
POV FREDDY
Powoli krzyki lisiastego zaczeły mnie wkurzać, no dobra, on nas widzi jako potwory, ale ile można się tak wydzierać?
-Uspokuj się. Potrząsnełem pudełkiem, a on przestał.
-Wszystko gra freddy? Spytała mangle.
-Głowa mnie boli od jego krzyków. Przyznałem.
-Daj go. Powiedział bonnie, dałem mu pudełko z lisem i poszłem z mangle do P&S, trzymając się za... (nie, nie za ręce) głowe.
-Hej, mam prośbe, moglibyście być cicho, freddy'ego boli głowa. Poprosiła grzecznie mangle, oni pokiwali głowami, usiadłem masując sobie głowe, mangle przyniosła mi lód w ścierce, położyłem sobie go na głowie i czekałem, uspokajając się.
-A co go doprowadziło do takiego stanu? Wyszeptała chica.
-Foxy znów miał halucynacje i widział nas jako nightmare'y, ukrył się w pudełku u mnie a gdy próbowaliśmy go przenieść do warsztatu, zaczął się drzeć, bo zakleiliśmy wieko, żeby nie uciekł. Wyjaśniła, w uszach ciągle mam jego krzyk, ale po chwili ucichł, głowa przestała mnie boleć.
-Dzięki mangle, już mi lepiej. Odłożyłem lód od głowy i podałem go lisicy, ona wyszła z pomieszczenia, a w tym czasie chica przytuliła mnie.
-Ciesze się że nic ci nie jest. Uśmiechneła się, ja poczułem jak usypia mi w ramionach i niedługo potem sam zasnełem opierając swoją głowę o jej.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 11, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Życie Mangle : OdrodzeniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz