Kocia Miłość

871 71 100
                                    

Przyrządzałem posiłek dla mojego kotka, gdy nagle usłyszałem śmiech Leondre dobiegający z salonu.

- Charlie... - zaczął brunet.

- Co? - zapytałem wchodząc do pokoju z kanapkami.

- Gówno! 1:0- zaczął się śmiać 16 latek.

- Masz małego. 1:1- powiedziałem bez większego zastanowienia.

Młodszy odwrócił sie do mnie plecami.

- Wcale nie. - fuknął i pomagał mi ogonkiem przed nosem.

- Leondre to był żart. - powiedziałem glaszcząc jego ogonek.

- To było specjalnie. I wcale nie mam małego. To ty jesteś mały i masz wszytko małe. Nie lubię cię. - fuknął kociak i wstał z kanapy.

- Dobra. Mam wszystko małe chodź dobrze wiesz, że to nieprawda, ale choć zjeść śniadanie. Zrobiłem kanapki z nuttelą. - powiedziałem.

- Nie chcę. - powiedział obrażony tonem i wyszedł z domu.

Pewnie poszedł na dach jak zawsze gdy się na mnie obrazi.
Zaraz przyjdzie.

Przełączyłem na jakieś wiadomości i zacząłem oglądać.

***

Od kilku godzin Leondre się nie pojawił.

Gdzie ten smarkacz się podziewa?
Myśli, że będę go szukać.

- Leondre, gdzie jesteś? - zawołałem, ale nie dostałem żadnej odpowiedzi.

Wstałem z kanapy i wyszłam przed dom, by zobaczyc, czy aby na pewno Leondre nie ogląda nieba.

Nie.

Wróciłem do domu i postem do naszej sypialni.

Przeszukałem każdy centymetr kwadratowy, jednak go nie znalazłem.

- Kotku, gdzie jesteś? - zapytałem próbując miłym tonem,by ukryć moje zdenerwowanie.

Skierował się do łazienki, ale i tak go nie było.

- Może dzisiaj zrobimy rybkę na obiad? - zapytałem, myśląc, że to wyciągnie Leondre z jego kryjówki.

Po pół godzinie poszukiwań nie znalazłem go.

Zadzwoniłem do Chloe, mojej przyjaciółki, czy przypadkiem Leo nie poszedł do niej.

- Nie ma go u mnie. A dlaczego pytasz?

- Bo nie ma go nigdzie w domu! - krzyczę, czując łzy w oczach.

- Coś mu znów powiedział? - zapytałam zdenerwowana.

- Że ma małego. - burknąłem.

- Kurwa, chuju! Przecież dobrze, kurwa, że hybrydy...

- Wiem, kurwa! - krzyknąłem wściekły.

- Kurwa, szukaj go! Może coś mu się stać! Ty chuju!!! - zaczęła wyzywać mnie.

- Pomożesz mi?! - zapytałem.

- Tak. Poszukam go w mojej okolicy. - powiedziała i rozłączyła się.

Pobiegłam do przedpokoju i ubrałem buty.

Wsiadł do auta i zacząłem jeździć po okolicy.

Przeszukałem każdy centymetr kwadratowy każdej najmniejszej, najciemmiejszej uliczki.

- Jak cie znajdę, Leondre to cię zajebie. Nogi z dupy powyrywam, potem znów przyszyję, by następnie znów powyrywać.- warczałem do siebie.

Przeszukałem każdy sklep, każdą galerie handlową, każdy park, każdy plac zabaw, każdą cukiernię.

Wszystko...

- Leondre! - zacząłem krzyczeć, a łzy leciały mi strużkami.

- Zajebie cię mały gnojku.-warknąłem.

Nagle zadzwonił mi telefon. Odebrałem go szybko z nadzieją, że to Leo.

Jednak to była Chloe.

- Znalazłeś go? - zapytała.

- Nie! - zaszlochałem.

- Jedź na policję.- powiedziała.

- Już miałem jechać. - skręciłem autem w lewo.

- Idę go jeszcze szukać. - powiedziała i rozłączyła się.

Po pięciu minutach zaparkowałem samochodem pod komisariatem.

Wpadłem jak opatrzony do środka i podszedłem do najbliższego policjanta.

- M-mój, ch-chłopak... O-on uciekł...- powiedziałem że łzami.

- Niech pan pójdzie za mną. - powiedział i poszliśmy do pomieszczenia z biurkiem.

- Niech pan siada i dokładniej to opiszę. - powiedział.

Usiadłem przed biurkiem.

- Leondre Devries... To m-moj chłopak... - zacząłem.

- Ile ma lat?

- Szesnaście... - powiedziałem, a policjant zanotował coś w kajecie.

- Co się wydarzyło? - zapytał.

- No... Pokłóciliśmy się troszeczkę i wyszedł. Nie wiem gdzie. Zniknął.-powiedziałem skubiąc rękaw bluzy.

- A ma Pan jakieś jego zdjęcia? - zapytał.

- Mam... Ale... Leo jest hybrydą. - wyjaśniłem pokazując w telefonie zdjęcie kotka.

- Muszę wydrukować zdjęcie. Ściągnę na komputer. - powiedział i coś kliknął w komputerze.

- Mam już. Wyślę zawiadomienie do innych policjantów. Jak się pojawi w domu, proszę dzwonić. - powiedział i podał kartkę z numerem telefonu.

- Dziekuję. - powiedziałem i wyszłem.

***

Wszedłem do domu i rzuciłem się na kanapę z płaczem.

- Zamorduje cię, Leondre! Zajebie!!! - krzyknąłem.

Z racji, że było po dwudziestej pierwszej poszłem się do sypialni spać.

Rzuciłem się na łóżku, gdy nagle usłyszałem ciche mruczenie.

Zeskończyłem z łóżka i otworzyłem szafę.

- Leondre!!! - krzyknąłem na co farbowany od razu się podniósł.

Leżał ma stercie ubrań.

Nie wiedziałem co zrobić.

Z jednej strony chciałem go zabić i wystrzelić po gołej dupie, a z drugiej cieszyłem si, że go znalazłem.

Przytuliłem mocno mojego kotka i nie puszczczałem od kilku minut.

- Charlie, dusisz mnie. - wykrztusil z siebie.

- Przepraszam, już nigdy nie będę się z ciebie śmiać. Przepraszam. Kocham cie. - powiedziałem nie powstrzymując łez.

- Też cię kocham, Charlie. - szepnął mocniej mnie przytulając.

***
I jak wam się podoba?
Jakbyście chcieli to zacznę robić one shoty.
Co wy na to?
Możecie napisać swoją opinię...

Kocia miłość |Chardre| One Shot Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz