Michael nerwowo naciągnał rękawy za dużego swetra rozglądając się po pustej poczekalni. Usiadł z niechęcią na (prawdopodobnie za taniej na skórzaną) czerwonej kanapie.
- Ugh... - wyszeptał chowając twarz w niebieskim materiale. Jak zwykle wylądował gdzieś, gdzie nie chciał, ani nie musiał być. Przecież mam zdrowy zgryz!Przez drzwi gabinetu wychylił się młody, blondwłosy chłopak w śnieżnobiałym kitlu i wysoka brunetka, która skłoniła się delikatnie, dziękując i odeszła.
-Michael Clifford? - chłopak niepewnie pokiwał głową wstając z kanapy - twoja kolej, kotku.
- K-kotku..? - zapytał niepewnie zielonowłosy, ale blondyn już go nie słuchał i wszedł do pokoiku. Chłopak pokierowal się za niebieskookim nieco zdezorientowany.
- Czy coś konkretnego dzieje się z twoimi ząbkami?-zapytał nieco podwyższając fotel, na którym zdążył już usiąść młodszy.
- Właściwie to chciałbym tylko sprawdzić czy wszystko jest okej.
Mężczyzna założył gumowe rękawiczki i nachylił się nad zielonookim.- Otwórz buzię szeroooko - powiedział sięgając po metalowy patyczek, którego zastosowania dziewiętnastolatek jeszcze nie znał.
Luke nawet nie próbował ukryć rozczulenia, gdy dziewiętnastolatek zakryl usta dłońmi mamrocząc, że się boi. Michael po prostu był wyjątkowo pięknym nastolatkiem, a Luke lubił towarzystwo ładnych ludzi.
- Jak ładnie otworzysz buzię, to zabiorę Cię na randkę - zadziorny uśmiech wkradł się na twarz starszego.
- Eee?! - zielonooki zabrał gwałtownie dłonie i otworzył szeroko usta w akcie zdziwienia. Luke od razu wykorzystał sytuację i nachylił się nad Michaelem oglądając powierzchownie jego uzębienie.
- Widzisz? - powiedział szeroko uśmiechnięty blondyn - To wcale nie jest takie trudne - poczochrał młodszego po farbowanej czuprynie.Co prawda tylko jeden ząb Michaela potrzebował leczenia, ale chłopak stwierdził, że lekkie oszustwo nie zaszkodzi, oczywiście dla dobra sytuacji. Pomimo tego, że Luke nie wierzył w miłość, a tym bardziej w tę od pierwszego wejrzenia, jego serce zaczęło bić odrobinę szybciej gdy zobaczył kolorowowłosego i może nawet poczuł te cholerne motylki w brzuchu.
- Więc... Do widzenia Panie Hemmings - powiedział chłopak po zejściu z fotela. Zielonooki zrobił kilka kroków i gdy już miał łapać za klamkę powstrzymał go głęboki głos mężczyzny.
- Czekaj Mikey - blondyn złapał młodszego za szczupły nadgarstek - Recepcjonistki już nie ma. Musisz zapisać się u mnie na nastepną wizytę. Pasuje ci dwuciestego trzeciego o osiemnastej? To będzie piątek.
- Tak, jasne - uśmiechnął się delikatnie chwytajac za klamkę - Do widzenia, Panie Hemmings.
- Michael, zaczekaj, może... Może chciałbyś kilka mini szczoteczek, wiesz przydatne w podróży i w ogóle - blondyn nerwowo podrapal się po karku.
- Um... Właściwie czemu nie - chwycił niewielką szczoteczke w kształcie jednorożca teraz już wychodząc z gabinetu.I kolejny raz, w tej samej ciasnej poczekalni, na czerwonej kanapie, tylko tym razem strach chłopaka wychodzi poza jakąkolwiek skalę. Wszystko inne zgadzało się z wydarzeniami sprzed tygodnia.
Luke wyszedł z sali żegnając się z jakąś kobietą, po czym zwrócił spojrzenie błękitnych tęczówek na Clifforda.
- Michael? - uśmiechnął się promiennie widząc skromną osobę stojącą przed nim - Twoja kolej, kotku.Michael usiadł na niewygodnym fotelu i na prośbę stomatologa otworzył szeroko usta.
- Chcesz znieczulenie? - spytał z troską starszy, a gdy chłopak pokiwał ochoczo głową Luke był zmuszony zrobić młodszemu bolesny zastrzyk, który chłopak ku zdziwieniu dwudziestotrzylatka zniósł nawet dobrze.- Musimy poczekać aż zacznie działać. Wiesz, kotku - Michael nieco zarumienił się na to przezwisko. - Masz jeszcze kilka ząbków do leczenia, więc może od razu umowimy się na kolejną wizytę. Za tydzień o tej samej godzinie co zawsze?
- Mnie pasuje, ale przestałem Cię trochę lubić za ten zastrzyk.
- Nie wspomniałeś, że mnie lubisz.
- Nie chciałem żebyś czuł się pewnie - Luke zaśmiał się na lekko chamską odzywkę młodszego, szczerze mówiąc nawet nie zdawał sobie sprawy, że Michael potrafi być zabawny.- Mikey, wejdź! - takie zdanie niebieskowłosy usłyszał zaraz po wkroczeniu na teren znanej mu już poczekalni. Najbardziej zadziwiający był brak jakichkolwiek odgłosów i uchylone drzwi do jasnego pokoiku.
Chłopak pokierował się do pomieszczenia i ujrzał Luke'a siedzącego przy biurku w kącie pokoju. Mimo tego, że młodziak nie widział twarzy mężczyzny mógł z czystym sumieniem powiedzieć, że starszego coś gryzło.- Michael, muszę ci się do czegoś przyznać - wypalił blondyn gdy tylko chłopak przekroczył próg jego gabinetu - Tak naprawdę nie masz już żadnych zębów do leczenia. Po prostu nie wiedziałem jak zapytać się... Czynieposzedłbyśzemnąnaradkę? - Luke spuścił wzrok na swoje dłonie czekając na odpowiedź,która nadeszła dopiero po dłuższej chwili
- Przepraszam Luke, ale nie umawiam się z ludźmi, którzy grzebią innym w buzi.A jednak się umówił...
💙💙💙《To be continued... maybe》💙💙💙
Dzięki za poświęconą nam uwagę, droga zbłąkana duszyczko!!
Siano i Słoma🎶🎶🎶