Rozdział 19- "Monsters"

221 11 20
                                    

Ruelle- "Monsters"

***

Magnus

Musiałem rozprawić się szybko ze swoim ojcem. To było oczywiste, że mu nie pomogę w objęciu władzy nad światem. Jestem jednak nadal wierny Podziemiu. To, że zawiodłem się na Nocnych Łowcach nie oznacza od razu, że muszę psuć Podziemie.

- Zaczynamy? - wycharczał zniecierpliwiony demon kiedy poszliśmy do głównej hali w fabryce.

Kiwnąłem głową i wyczarowałem skrzynię, która była mi potrzebna do mojego planu. Mój ojciec niczego się nie spodziewał. Rozłożyłem ręce i zacząłem nimi zataczać koła wokół części duszy mojego ojca. Z palców wystrzeliwały mi niebieskie iskry, mamrotałem cicho zaklęcie. Kłąb czarnego dymu coraz bardziej się powiększał. Mój ojciec rósł w siłę, a ja słabłem. Nie mogłem jednak się poddać. Zużyłem na niego prawie całą swoją moc. Wreszcie kiedy mój ojciec stał przede mną w swojej pełnej okazałości, złapałem go w swoje sidła zanim on zdążył uciec. Za pomocą magii próbowałem przeciągnąć demona do skrzyni. Walczył i wyrywał się, a ja zacząłem zużywać rezerwy swojej mocy. Byłem nie do pokonania. Demon charczał coś czego nie rozumiałem. Wreszcie udało mi się i zamknąłem go na trzy kłódki. Skrzynia ciągle się trzęsła. Skubaniec próbował się wydostać. Usiadłem na wieku i odetchnąłem głęboko. Już po wszystkim. Wyczarowałem Bramę i przeniosłem się razem ze skrzynią nad morze. Kufer obwiązałem mocnymi łańcuchami i dodałem kilka obciążników. Dodatkowo zabezpieczyłem pudło czarami i magicznie wrzuciłem je w głębokie odmęty morza.

- Oby tam nikt cię nie znalazł - rzuciłem oschle. - Gnij tam sobie.

Ostatkami sił wyczarowałem Bramę i ponownie przeniosłem się do opuszczonej fabryki. Zauważyłem tam świeże ślady butów. To pewnie byli Nocni Łowcy, którzy próbowali nas powstrzymać. Skoro nas nie znaleźli to pewnie szukają po całym Nowym Jorku. Nie obchodzą mnie już głupie dzieci Nefilim. Poszedłem do gabinetu, położyłem się na fotelu i zasnąłem by zregenerować siły.

Rano obudziłem się wypoczęty i pełen sił. Przypomniałem sobie wydarzenia z poprzedniego dnia i uznałem, że trzeba wyjaśnić sobie kilka spraw z Alexandrem. Wyczarowałem śniadanie, które powoli zjadłem. Nigdzie mi się nie spieszyło. Po jakiejś godzinie od mojego przebudzenia, opuściłem to okropne miejsce jakim była ta fabryka i ruszyłem w stronę Instytutu. Kiedy dotarłem do bramy zapukałem trzy razy i czekałem na odpowiedź. Drzwi otworzyła mi Isabelle.

- Magnus! - powiedziała lekko zdziwiona, ale również z ogromnym uśmiechem na ustach.

- Witaj Isabelle. Jest Alexander?

- Tak, oczywiście. Wchodź proszę. Powinien być w waszej sypialni albo u dzieciaków. Kate nie czuje się za dobrze od wczorajszych wydarzeń.

Lovelace zachowywała się tak jakby nic się nie wydarzyło. Czy Alec również będzie grał? Miałem głęboką nadzieję, że nie, bo ja miałem zamiar powiedzieć wszystko szczerze. Zmartwił mnie stan Kate, ale muszę ją zignorować. Nie mogę zostać długo w Instytucie bo bliska obecność Alexandra wywołuje w moim sercu ogomny ból. Poszedłem we wskazanym przez Izzy kierunku i znalazłem Aleca, który przytulał do siebie Kate w naszej sypialni.

- Już kochanie. Zaśnij. Musisz spać myszko - mówił do niej spokojnym głosem.

Zapukałem cicho. Lightwood odwrócił się i był wyraźnie zaskoczony moim widokiem.

Glitter Girl- Malec's Daughter [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz