(Data publikacji: 15 września 2015
Uwagi: Historyczny. Rok 1913.)
Rumunia przysiadł obok Bułgarii i oparł się o niego plecami. Naokoło zieleń przekwitała złocistym latem, a popołudniowe lipcowe słońce grzało niemiłosiernie na czystym niebie. Było zdecydowanie za ciepło na mundury.
- Gdybym zapytał „dlaczego"...
- Czy naprawdę chciałbyś usłyszeć odpowiedź?
Bułgaria milczał dłuższą chwilę. Wreszcie pokręcił głową.
- Nie, chyba nie.
Rumunia skinął głową na znak, że rozumie. A potem, jak zawsze bez krzty wyczucia, ciągnął dalej:
- Ale gdybym miał, czysto teoretycznie, oczywiście, odpowiedzieć... To powiedziałbym, że mogłeś się tego domyśleć, Borys. Ale myślenie nigdy nie było twoją mocną stroną.
Bułgaria spojrzał na swoją dłoń, leżącą bezwładnie na wysokiej trawie. Zastanowił się, czy udałoby mu się zacisnąć pięść, a potem uderzyć rumuńską twarz.
Za dużo zachodu, uznał.
- Ja cię nie zapraszałem – oznajmił głośno.
- No, fakt. Nie – przyznał Rumunia. – Niemniej jednak to było bardzo głupie z twojej strony.
- Dzięki.
- A nie mam racji? – zaperzył się Sorin.
Borys nie odpowiedział.
Powiało. Gdzieś nieopodal zaszumiał las. Wiatr wzbudził na nowo zapach róż, który zawsze towarzyszył Bułgarii.
- Zawsze taki byłeś – westchnął Rumunia i usadowił się wygodniej. – Zamarzyły ci się dawne czasy, co? – Zerknął na swojego rozmówcę.
Bułgaria nadal milczał, ale niezrażony Sorin kontynuował.
- Złamać nos Goranowi. Nie, żebym cię nie rozumiał, sam bym mu najchętniej zasadził jakąś szuflą. Ale do tego trzeba finezji. Z drugiej strony, finezja nigdy nie była twoją mocną stroną. Pamiętam, kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy. Byłeś taki dziki. Tylko wrzeszczałeś coś, wywijałeś mieczykien i chyba nie do końca rozumiałeś, co się dzieje.
Rumunia podrapał się po policzku z zastanowieniem.
- Z drugiej strony, ja też nie rozumiałem, więc chyba było nas dwóch.
Z mgieł wspomnień Sorin wydobył obraz umorusanego błotem i sadzą dzieciaka z liśćmi wplątanymi w czarne kudły. Sam wtedy (i potem także, oczywiście) prezentował się znacznie lepiej. Czysty i ubrany w biel rzymskich szat. Pamiętał z tamtego okresu także strach. Pierwotny lęk jego ludzi, zostawionych samym sobie w zawierusze niespokojnych czasów.
Gorące powietrze zafalowało przed nimi. Duchy minionych wieków zamajaczyły, po czym rozpadły się w dym.
- No i widzisz, co się dzieje? Zaczynam być sentymentalny – parsknął Rumunia. – Pamiętam jeszcze, jak biłeś się z tym węgierskim babochłopem i... Ej, nie śpij!
Sorin szturchnął Borysa.
- Dałbyś mi odpocząć w spokoju – warknął Bułgaria, krzywiąc się z bólu.
- Na odpoczynek będziesz mieć jeszcze czas – oznajmił sentencjonalnie Rumunia. – Teraz słuchaj, jak się tu rozczulam nad naszą przeszłością, co? A pamiętasz Otomana?
- Tak jakby pamiętam go jeszcze sprzed dwóch lat. I z dzisiejszego poranka. I najpewniej za kilka dni znowu się z nim zobaczę – mruknął z wysiłkiem Borys.
Róże zaczęły przekwitać, Sorin czuł to wyraźnie.
- Przecież wiesz, o co mi chodzi!
- Wiem, pamiętam...
- To dobrze.
- Wyglądasz paskudnie w tym szarym błękicie. – Głowa Bułgarii zsunęła się na ramię Rumunii, gdy mówił te słowa.
- Nie ja je ustalałem. Są takie same jak dla wszystkich. Od kiedy w ogóle interesuje cię, jak się ubieram co?
- Hmh...
- Elokwentna odpowiedź. Z drugiej strony, elokwencja nigdy nie była twoją mocną stroną – zauważył Rumunia. – Ale nie martw się, od tego masz mnie. Zawsze miałeś. Ktoś musiał cię pilnować. I patrz, tylko raz spuściłem cię z oka i co się stało?
Wyciągnął koronkową chusteczkę wykonaną z materiału i przyłożył ją do nosa. Stęchła woń butwiejących kwiatów stawała się powoli nie do wytrzymania.
- Że też zachciało ci się tego wszystkiego. I Serbii i Grecji. Gdybyś został w domu, albo gdybyś odczekał kilka lat. Ale to było za wcześnie, Borys. Rany były zbyt świeże. Popełniłeś błąd i dlatego właśnie zająłem Dobrudżę. Jesteśmy krajami, więc nie patrz tak na mnie.
Odpowiedziała mu cisza. Rumunia zerknął kątem oka na swojego rozmówcę. Resztka kolorów odpłynęła z twarzy Bułgarii, dłoń, która dociskała prowizoryczny opatrunek do rany w brzuchu, zwiotczała i zsunęła się na trawę, pozostawiając krwawy ślad.
- Wiesz, to naprawdę niekulturalne, umierać w czasie rozmowy, Borys – oznajmił głośno i dobitnie Rumunia. Łagodnym gestem zamknął bułgarskie oczy. – Z drugiej strony, kultura nigdy nie była twoją mocną stroną.
CZYTASZ
Skrytka RomBuła
FanfictionSeria poświęcona krótkim opowiadaniom o Rumunii i Bułgarii. Przed każdym opowiadaniem odpowiednie adnotacje, czego się można spodziewać. Rumunia - Sorin Istratescu Bułgaria - Borys Weselinow (Ilustracja autorstwa http://zemyanarozi.tumblr.com/ )