Fanfic będzie zawierał dużo błędów zamierzonych. Nie chcesz nie czytaj. Do niczego nie zmuszam. W ff tylko postacie są prawdziwe, wydarzenia zmyślone. Oh, Lucifer, to będzie głupie...
To oto piękne (ekhm ekhm kurwa) ff napisane jest ze specjalną dedykacją dla jaredfuckinleto
___________________________________Agnieszka już od dawna nie mogła doczekać się na ten dzień. Już od samego początku, kiedy Marsi ogłosili nową trasę "We will fuck you", śniła tylko o tym, żeby być na koncercie. Sprawę ułatwiał fakt, że koncert miał odbyć się w jej ukochanym mieście, Półtusku. Jeszcze lepszą sprawą, był konkurs o wygranie trzech godzin z "Krulem planety Mars" znanym z tego, iż dochodzi w 30 sekund, w którym dziewczyna wzięła udział... I wygrała. To była największa jej wygrana w życiu. "Sam na sam z krulem..." - rozmarzyła się. Godzina odbycia się koncertu zbliżała się, a zaraz po koncercie, Aga miała udać się za kulisy. Dziewczyna czatowała przed wejściem na hale sportową najgorszego liceum w Półtusku już od tygodnia, bowiem bała się, iż ktoś zajebie jej spotkanie z krulem. Postanowiła, że tak być nie będzie. Oo, już nareszcie może wejść na widownię. Cieszyła się jak dziecko, że ma miejsce pod samą sceną. Po kilkunastu minutach na scenę w końcu wyszli jej idole. Aga już prawie orgaźmiła widząc Szaniego i Toma, ale jej podjarka na Jarka wskoczyła na wyższy lewel, jak tylko zobaczyła w co jest ubrany, bowiem krul ubrany był w różowy cekiniasty płaszcz, wprost od Gucziego, a trzeba przyznać że nasza bohaterka kocha gucziego bardziej niż swoje życie.
- Jak tam wy male polskie kurwie? Tu krul i jego marsy. Zaraz wam pierdolniemy taki koncert, że zaorgazmią wszystkie dziewice.
I to był tekst który zniesmaczył Agnieszkę i przestała orgaźmić albowiem nie lubiła ona pośpiechu. Jednak, czego by nie mówić, Agusia kochała muzyke krula i jego Marsów, więc na koncercie bawiła się świetnie. Warto też zaznaczyć, że nasz krul zauważył tą piękną niewiastę i już miał co do niej plany, nawet jego legendarna letoconda miała do niej plany. I już miał wołać ją na scenę kiedy przypomniał sobie, że przez 3 godziny musi zabawiać małolatę, bo ogłosił ten konkurs przez który miał ochotę wyłowić jakaś dobrą dupę, a wyłowił żelazna dziewicę. Jakież było jego zdziwienie kiedy, to piękne dziewczę przyszło do niego za kulisy. Jego letoconda już się wyrywała jednak nasz krul dzielnie trzymał tą przebiegła żmije.
- Hej, jestem krul planety Mars, Jarosław Leto i bardzo bym pragnoł ciem w moim hotelu nał.
- Nie no wiesz Jarek spoko, ale ja to bym chciała taką przygodę rzycia przeżyć, pókim nie martwa.
- No dobra, to ciem najpierw wezmem na kolacjem, bom w sumie glodny jestem. Choć, mała, ojebiemy brokuła.
- Mała, to jest twoja pała, stary capie.
- Ostraś ty, lubiem takie.
- Dobra, już chodź na tego brokuła.
- A może soon?
- SPIERDALAJ JUŻ Z TYM SOONEM DZIADU NIEMYTY!!!
- No dobra, dobra, już choć. Zjemy brokuła i pujdziemy do hotelu.
Jak se zaplanowali, tak se zrobili. Po jakże apetycznym brokule, znaleźli się u Jarka w pokoju hotelowym.
Jarek wyciągnął swoją letoconde, która już się wyrywała i powiedział.
- Na kolana, Aga. Jec mniem wiem że lubiż a moja letoconda jest gluten fri i vegan. - na co Aga odpowiedziała.
- Cooooo? Nie opłaca mi się klękać przed takim maleństwem.
- ... Ale przeciesz mojej letocondzie kronszom legendy.
- A legendy to nie fakty, fuck this shit I'm out.
- E no, Aga, weś pszestań. No jusz jusz. Choć. Pooglondamy telewisje... A potem mnie zjesz.
- No kurwa, Jarek, pierdol się.
- No, ale jak ja chcem z tobom.
- Ale ja z tobą nie chcę.
- Ale kaszda ze mnom chce.
- Ale Jaruś... Jesteś stary...
- A jak dam ci brokatowy płaszcz z Guczi i zebrowe buty z ogonem Guczi?
No tu już Agnieszka musiała zastanowić się poważnie, albowiem zawsze chciała pojawić się w guczim na studniówce, jednak nie było ją na to stać. Nagle wpadła na genialny pomysł.
- Słuchaj Jaruś... Potrzebuje godzinkę i pozwole ci na wszystko.
- Dobre, to ja się przygotuje.
Agusia już miała szatański plan. Wiedziała bowiem gdzie jej brat ostatnim razem kupował dmuchaną lalę. Udała się więc do tego miejsca. Kierowała się tym, że Jarek jest stary to pewnie i ślepy. Zgasi światło i debil nawet nie poczuje różnicy. Poszła, kupiła, wróciła.
- Jaruś wróciłam. Zgasze światło, bo się wstydzę.
- Dobra bejbe choć, pokaszem ci co potrafiem mojom letocondą.
- Już Jaruś poczekaj rozbiorę się.
No i nasza bohaterka podłożyła mu tę lalę, ale nie przewidziała jednego. Jarek stary, ale krzepę ma. Tak nakurwiał w te lalke, że aż się guma zaczęła topić i śmierdzieć.
- E ty bejb, co to?
- Nic nic tylko zwolnij troszkę.
- Nie mogem bo nie poczujesz pełni mej żmijki.
Agnieszkę ogarnął strach, bowiem żmija Jarka stanęła w ogniu.
- A kurwa ja wiedziałem, że wy polki ogniste, ale nie, że asz tak. Dobra idem wzionść zimny prysznic, a ty se weś to guczi ze szafy.
I jak tylko Jarosław zniknął za drzwiami, Aga wzięła upragnionego Gucziego i spierdoliła z Półtusku już na zawsze.***
NA LUCYFERA W PIEKLE CO TU POWSTAŁO?! Anyway... Sorry za zniszczoną psychikę. Do publikacji tego przyczyniła się AnkaEchelon i jaredfuckinleto. Okładka AnkaEchelon. Bless everyone who's come there, Lucifer. You probably will need a satanic water to clear your eyes.
CZYTASZ
Letoconda Fic
FanfictionBo skoro mamy milk fic, lung fic i hat fic, to why not? Bohaterką jest moja ibf, która o tym wie so ff oparte na realnym zachowaniu jednej postaci. Aguś specjalnie dla ciebie. Czytasz na własną odpowiedzialność. Uprzedza się iż to będzie głupie.