Część 2

4 0 0
                                    

Obudziłam się o 6.00 rano, bo chociaż nie chciałam, musiałam iść do pracy na 8.00, dzisiejszy dzień nie zapowiadał się dobrze, za oknem deszcz i mróz, jest koniec listopada więc się nie dziwię. Odrazu poszłam pod prysznic, ubrałam się i umalowałam, po nim przeszłam z łazienki do kuchni, gdzie włączyłam mojego laptopa leżącego na blacie i na Youtube puściłam moją ulubioną składankę, Black veil brides, Falling in reverse, Metallica i Pierce the viel. Zrobiłam kawę i usiadłam przy stole słuchając pierwszych dźwięków Goodbye Agony. Przez resztę czasu nic nie robiłam, a gdy zegar wskazał 7.45 zaczęłam ubierać buty i kurtkę, do pracy mam blisko więc zdążę. Po 10 minutach byłam na miejscu, urocza kawiarnia, lecz osoby które tutaj ze mną pracują to jebane kurwy, trzy okropne osoby: Mike, Amber i Zoey, Mike to Brunet o niebieskich oczach, co noc ma inną i w większości to on mnie bije, bo te dwie dziwki sprawiają mi ból psychiczny, Amber to blondynka o zielonych oczach, tak samo jak jej najlepsza przyjaciółka Zoey, obie są dziwkami, dają dupy co noc. Eeeh...Idiotki.
Weszłam do kawiarni i od razu skierowałam się na zaplecze, gdzie Amber właśnie gadała przez telefon z, zapewne klientem na wieczór. Gdy tylko pojawiłam się w pomieszczeniu, zakończyła rozmowę i spojrzała na mnie ze złośliwym uśmieszkiem.

-Ooo, przyszła nasza satanistka, ciekawe skąd masz tę ciuchy, zapewne z lumpeksu, bo aż śmierdzą plebsem.

Rozpieszczona księżniczka swoich bogatych rodziców, przychodzi tu tylko po to by podrywać jakiś klientów.

-Oj plastiku, nie męcz się tak z mówieniem do mnie bo i tak cie nie słucham.

-nie słuchasz mnie? A powinnaś bo ja mówię ci coś mądrego.

-Mądrego? Hahahahaha, solarium ci mózg wypaliło więc jakim cudem mówisz coś mądrego?

Ona wkurwiona odeszła zarzucając swoimi bląd kudłami, ja tu długo nie wytrzymam, nazbieram wystarczającą ilość pieniędzy i przeprowadzę się na drugi koniec miasta.
Przebrałam się w strój roboczy i zaczęłam pracę. Po trzech godzinach do kawiarni weszło pięciu mężczyzn ubranych całych na czarno i w okularach przeciwsłonecznych, usiedli przy stoliku i zaczeli żywo o czymś dyskutować, Amber już chciała podejść zebrać zamówienie, ale nagle nasz szef Mr.Grey zaczął ją wołać i kazał mi zebrać zamówienie. Podeszłam do nich niepewnym krokiem i zapytałam.

-Witamy w kawiarni Dark Angel, co podać?

Odpowiedział mi męski, zachrypnięty, seksowny głos.

-Poproszę pięć Cappuccino i sernik, też razy pięć.

Zapisałam i już miałam odchodzić ale zatrzymała mnie czyjaś ręka, odwróciłam się i prawie dostałam zawału gdy zorientowałam się że mężczyzna który trzyma mnie za rękę to sam Ashley Purdy, basista zespołu Black veil brides.

-A ja poprosiłbym jeszcze numer do pięknej pani.

Powiedział i uśmiechnął się do mnie uroczo. Odrazu zarumieniłam się i spuściłam wzrok na podłogę, ale zawstydzona odpowiedziałam.

-Numeru panu nie podam, nie znamy się.

-Jestem Ashley Purdy, a piękna pani to...?

-Angeline, ale wszyscy mówią Angel.

-A więc Angel co powiesz na kawę w ten piątek?

Powiedział bez najmniejszego skrępowania.

-Niestety w piątek nie mogę, ale też nie chcę iść z tobą na kawę, wybacz ale nie chcę ci zepsuć reputacji, ani też nie mogę zrezygnować z pracy.

Powiedziałam na jedynym wdechu.

-Czemu miałabyś mi psuć reputację? Znasz mnie?

-Słucham Black veil brides, to dzięki temu nadal żyje.

Dodałam ciszej, lecz ten który składał zamówienie musiał to usłyszeć bo uniósł głowę i spojrzał w moją stronę mocno zdziwiony.

-A nie chciałabym ci psuć reputacji, bo wszyscy ludzie którzy mnie znają mają mnie za nic.

Odpowiedziałam zgodnie z prawdą i spojrzałam na mojego rozmówcę, jak i na tego który nadal patrzył na mnie pytajacym wzrokiem. Nagle ten który zamawiał wstał chwycił mnie za rękę i zaczął ciągnąć w stronę toalet, nie opierałam się bo czułam że nie zrobi mi krzywdy, ale też zauważyłam że jest kurewsko wysoki. Gdy doszliśmy zaczął mi zadawać pytania.

-Dlaczego ludzie mają cie za nic?
Dlaczego żyjesz tylko dzięki Black veil brides?
Dlaczego jesteś taka piękna?

Ostatnia pytanie zadał nieświadomie, a po chwili skapnął się co powiedział i delikatnie się zarumienił, zaczęłam mu odpowiadać na pytania bo poczułam że on jest właściwą osobą żeby o tym wiedzieć, zaufałam mu chociaż go nie znałam.

-A więc... ludzie mają mnie za nic przez mój styl i wygląd, w gimnazjum i liceum byłam gnębiona i bita, byłam pośmiewiskiem szkoły, miałam trzy próby samobójcze i ciełam się ale uratowało mnie od tego Black veil brides, gdy usłyszałam piosenkę Unbroken, przestałam się ciąć i myśleć o samobójstwie i wcale nie jestem piękna.

Zakończyłam swoją wypowiedź i czekałam aż mnie wyśmieje, ale tego czego zrobił nie spodziewałam się, zamiast zacząć się śmiać on zdjął okulary i zobaczyłam te piękne niebieskie oczy i przytulił mnie, a ja wtuliłam się w niego, bo potrzebowałam bliskości i czułam się w jego ramionach bezpieczna...

Hej moje aniołki, przepraszam że rozdział dopiero w niedzielę a nie w sobotę, ale wczoraj miałam wyjątkowo pracowity dzień, więc rozdział jest dziś.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 28, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

We don't have to dance | BiersackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz