[Inspiracja w mediach]
-Peter, bo się spóźnimy!- krzyknęła poddenerwowana May. Cóż jej siostrzeniec bywał lekko roztrzepany. Za żadne skarby nie domyśliłaby się, że jej mały Peter właśnie wleciał przez okno po pierwszym wypadzie "Pajęczego Chłopaka"- jak uważa, że go nazwą.
-Już biegnę!- usłyszała w zamian. Peter szybko się przebrał i z jeszcze zakładaną koszulką zszedł na dół.
-No na reszcie. Spakowany?- zapytała poprawiając walizkę. Tygodniowy wyjazd w sprawie pogrzebu Bena. Pani Parker woli osobiście poinformować rodzinę ukochanego, a zostawienie nastolatka w domu samemu nie wydaje jej się roztropne. Nawet, jeżeli ten nastolatek jest jednym ze spokojniejszych.
-Jasne.- powiedział i wskazał na plecak.- A do kogo mnie wieziesz?
-To ci nie mówiłam? Zakręcona jestem.- zaśmiała się. Chwilę później dodała- mam w Nowym Jorku kuzynkę. Virginia Potts, kojarzysz?
-Chyba tak... Asystentka Tony'ego Stark'a? Chociaż to nie jest możliwe... Prawda?
-O właśnie ta! A teraz chodź do auta, bo spóźnię się na samolot.
Podróży do Pepper Potts... Znaczy do tej Pepper Potts umilała Peter'owi piosenka "Mad Hatter" autorstwa Melanie Martinez. Później "Me too", a przy " Thunder" Imagine Dragons był już przed domem... Kuzynki. Chociaż domem tego nie nazwałby średnio zarabiający robotnik, lub ktogolwiek, kto ma niską pensję. Zdaniem Peter'a willa była aż nazbyt biała. Mimo to z bananem na twarzy ogląda wszystkie eksponaty i obrazy, jakie wiszą w rezydencji. Kiedy właścicielka nareszcie się pokazała, zamieniła parę słów z ciocią May. Ta druga przytuliła ją na odchodne i wyszła w podskokach. Potts po raz pierwszy spojrzała na Petera. Na krótko zmierzyła go spojrzeniem, lecz później powiedziała:
-Wybacz, ale musisz jechać ze mną do Malibu.- tak na prawdę nie jest to zbyt na rękę dla rudowłosej, ale głupio jej było odmówić swojej cioci. Westchnęła i zaprosiła młodzieńca do auta.
Podróż do jak się okazało rezydencji Tony'ego Stark'a, a raczej Tego Tony'ego Starka była niezbyt ciekawa. Panna Potts nie umilała rozmową chłopaka, a raczej wolała mamrotać coś niezrozumiałego pod nosem na temat firmy i tego "układu". Niestety telefon mu się rozładował, więc musiał wysłuchiwać, jaki to był błąd, że go zabrała akurat teraz...
Kiedy nareszcie przyjechali, chłopak od razu wysiadł z auta. Rozprostował swoje kości po niecałej godzinie jazdy i uśmiechnął się. Po raz pierwszy jest w Malibu a na dodatek odwiedzi swój autorytet. Niezapomniany czas.
Przeszedł przez próg domu i oniemiał z zachwytu. Willa była dużo lepsza, niż ta należąca do Pep. Ta była urządzona w nowoczesnym stylu. U kobiety panował ład i porządek. Tu zaś było... Stosunkowo Normalnie. Prawie, ponieważ szczątki robotów w salonie nie jest czymś normalnym.
-Friday, zawołaj Tony'ego.- poprosiła rudowłosa.
-Aktualnie bierze prysznic.- odpowiedziała S.I. na początku młodszy podskoczył, gdy usłyszał głos z nikąd, ale po momencie uznał to za typowe u takiego ekscentrycznego bohatera.
-To powiedz mu, aby przyszedł tu natychmiast!- prawie krzyknęła.
Ktoś tu jest rozpieszczony. Pomyślał Parker z figlarnym uśmieszkiem. Rozglądając się po pomieszczeniu nawet nie zauważył, że filantrop już tu jest. Spojrzał w stronę, z której wszedł Iron Man. Przed nim stał ciemnooki, trochę niski mężczyzna. Jego włosy były jeszcze mokre. Na sobie miał szare dresy i ręcznik na ramionach.
-Co jest tak ważnego Pep?- zapytał. Na to kobieta odwróciła się w jego stronę.
-No nareszcie. Tony, ja mam zaraz konferencje, a ty nie złożyłeś mi tych podpisów!- rozjuszyła się.
-No spokojnie. Mamy czas...- chyba powiedział coś niewłaściwego, ponieważ dziewczyna wybuchła jakimś nieokreślonym dźwiękiem.- No spokojnie! Chodź, podpiszemy je i...- dopiero zauważył Petera. Inżynier przyglądał się bacznie nastolatkowi, który nagle poczuł się mniejszy niż zwykle.- A to kto?
-Jestem P-Peter Parker, proszę pana...- chciał coś jeszcze dodać, ale Potts zaciągnęła geniusza do jakiegoś biura. Tony zdołał jeszcze krzyknąć "Rozgość się młody!" i zniknął za drzwiami. Chłopak usiadł na kanapę i westchnął.
Po paru godzinach biedna asystentka musiała strasznie się spieszyć na samolot. Cały czas miała wrażenie, że o czymś zapomniała, ale ona jest zbyt poukładana, by tak się stało, więc zlekcewarzyła telefony Tony'ego. Nie chciała znowu wysłuchiwać o jego problemach ze zrobieniem sobie jedzenia. Wysiadła już z auta przy lotnisku ruszyła do portu lotniczego.
Kiedy Peter otworzył oczy po krótkiej drzemce, zauważył, że coś jest nie tak. Gdy się rozejrzał, zabaczył, że nie jest u siebie w domu. Dostrzegając nowoczesne meble i elektronikę, przypomniał sobie, gdzie jest. Ale... Gdzie Pepper?
-Friday, gdzie jest Pepper?- zapytał spoglądając w sufit. Nie był przyzwyczajony do rozmowy z kimś, kto jest tylko głosem i jest prawie wszędzie.
-Właśnie leci do Włoch na konferencje.- to wystraszyło chlopca. Co on teraz zrobi?
-A-a gdzie pan Stark?
-W pracowni.- odpowiedziała szybko F-day.- Zaprowadzić?
-Tak. Jasne.
Po chwili był już w miejscu, gdzie powstają czerwono-złote zbroje. Gdy sie rozejrzał, zauważył, że tu jest jeszcze większy bałagan, niż na górze. Muzyka, która dudniła wcześniej, nagle ucichła.
-Proszę pana?- w zamian usłyszał brzdęk narzędzi i przekleństwo. Po momencie zza drogiego, białego auta widać było geniusza.
-Nie strasz tak młody.- pomasował sie po czole.- A tak właściwie... Co ty tu robisz?
-Nie mam pojęcia, proszę pana.
-Skończ już z tym panem. Jestem Tony. Tony Stark.- wyszczerzył się.- Chyba mam pewną teorię. Pepper zapomniała o tobie.- przez chwilę patrzyli sobie poważnie w oczy, ale nie wytrzymali i zaczęli się śmiać. Kiedy się opanował, powiedział.- No bo to jest niedorzeczne. Pilna, uczynna, mądra Virginia zapomniałaby o nastolatku? A może? Howard raz zostawił mnie w zoo...
Po tej ciekawej wymowie zdań dowiedzieli się (Potts do nich łaskawie zadzwoniła), że spędzą ze sobą jeszcze sześć dni.
CZYTASZ
Niania
FanfictionCo, jeżeli Tony poznał Petera wcześniej? Nie jako Spider-Man'a, ale jako Peter'a Parkera? Ciocia May musi pozałatwiać parę spraw, wyjeżdża na tydzień, więc oddaje młodzieńca pod zapracowane ręce siostrzenicy- Pepper Potts. Ta zbyt zajęta firmą zosta...