|| ZAWIESZONE || Puste koperty | Deckerstar

Prolog

Lucyfer Morningstar wszedł do swojego klubu po naprawdę długiej nieobecności. Przeczesał włosy ręką i pociągnął walizkę za sobą. W swoim lofcie Lucyfer chciał się po prostu położyć na łóżku i zasnąć, bo, nie ukrywając, był cholernie zmęczony kilkugodzinną podróżą z Vegas. Zamiast tego zostawił walizkę na środku przejścia, ominął ją i podszedł do barku. Wyjął swoją ulubioną whiskey i nalał trochę do szklanki, po czym wypił jednym haustem. Tego mi brakowało, pomyślał. Odstawił szklankę z brzękiem i wyszedł na balkon. Spojrzał w niebo, a jego myśli jakoś tak samoczynnie powędrowały do Chloe Decker. Zrobiło mu się dziwnie samotnie i nagle poczuł lekkie ukłucie w sercu, a wraz z tym poczucie winy. Dlaczego jej nie powiedział? Dlaczego nie chciał jej powiedzieć? I dlaczego w ogóle ją opuścił? Przecież od jakiegoś czasu jest dla niego bardzo ważna. Jednak Lucyfer czuł, że po prostu boi powiedzieć się Detektyw co czuje kim tak naprawdę jest. Wyjął zgniecioną paczkę czerwonych Malboro z kieszeni i wyciągnął papierosa, którego zapalił chwilę później. Zaciągnął się nim i dopiero po chwili pomyślał o Maze, swoim bracie, o Lindzie, o pracy i o swoim życiu w Los Angeles. Będzie się musiał znowu dostosować. Regularne imprezy w Lux, śledztwa z Chloe i jego życie prywatne, które aktualnie stanowiło jeden wielki chaos. Świetnie. Nim Morningstar spostrzegł, papieros w jego ręce wypalił się prawie całkowicie. Zgasił go o barierkę balkonu i zrzucił z niego. Lucyfer odetchnął i odwrócił się w stronę mieszkania. Teraz ewidentnie musiał się położyć. Po wejściu do sypialni powiesił marynarkę na wieszaku, odwrócił się i go zamurowało.

Na jego krwistoczerwonej pościeli leżało dziesięć śnieżnobiałych kopert z jego nazwiskiem.

a/n
taaadaaa! mówiłam, że zastanowię się nad fluffową kontynuacją i o to jest ♡ zaczęłam właśnie drugą gimnazjum i mam naprawdę o wiele więcej roboty, więc rozdziały będą się pojawiały trochę rzadziej, ale obiecuję, że będę pisać jak tylko będę mieć wenę ^^
pozdrawiam i do następnego,

pabluszek xx