Mieszkanie wyglądało tak samo jak zwykle. No może z wyjątkiem większej ilości kurzu niż zazwyczaj. I chociaż moi rodzice to największe czyściochy jakich świat widział, było można logicznie wytłumaczyć ten "bałagan". Rodzice czuwali przy mnie cały czas podczas mojego miesięcznego pobytu w szpitalu. Byli w domu może z dwa razy, nie wiem. Ale tylko po to by zabrać potrzebne mi rzeczy.
Dlaczego trafiłam do szpitala?
Rana cięta brzucha.
Najlepsze w tym wszystkim jest to, że nikt nie wie jakim cudem przeżyłam. Straciłam podobno bardzo dużo krwi. Jak do tego doszło? Wszystkim - rodzicom, znajomym, lekarzom, policjantom - wcisnęłam kit, że zostałam zaatakowana w ciemnej uliczce w celach rabunkowych. Jako iż rzekomo stawiałam opór, oprawca postanowił mnie uciszyć i ułatwić sobie robotę, raniąc mnie dotkliwie nożem.
Ale prawda jest zupełnie inna.
Jestem superbohaterką. Legendarną obrończynią Paryża - Biedronką, posiadającą dar tworzenia. Od początku wiedziałam jakie jest ryzyko. Jednak tamtej nocy wszystko było jakby... inne, pogrążone w mroku. Władca Ciem postanowił w końcu zaatakować nas bezpośrednio. Chyba koniec końców zdał sobie sprawę, że stworzeni przez niego superzłoczyńcy byli zawsze zbyt słabi, aby odebrać mi i mojemu partnerowi - Czarnemu Kotu - coś, na co polował od dawna - nasze mirakula, które umożliwiały nam przemianę w superbohaterów
Nie udało mu się, chociaż naprawdę niewiele brakowało. Dotkliwie zranił mnie i Czarnego Kota dziwnym ostrzem. Przypominało miecz, ale emanował z niego mrok. Mrok większy od tych, co panuje w sercach największych grzeszników świata. Broniliśmy się bardzo długo, ale w końcu okrutnie zranieni i zmęczeni walką, musieliśmy się poddać. Władca Ciem przed zabraniem mirakulów, postanowił zakończyć nasz żywot, począwszy od Czarnego Kota. Powiedział, że chce, abym widziała jego śmierć i "cierpiała tak samo jak on przez tyle lat".
Nie mogłam na to pozwolić. Zbyt wiele uczuć żywiłam do Czarnego Kota, by pozwolić mu zginąć. Znalazłam w sobie resztki sił i stanęłam między bronią Władcy Ciem a moim partnerem. W tamtej chwili jego życie zaczęło znaczyć dla mnie więcej niż moje własne.
Nie wiem co się działo potem. Pamiętam tylko ciemność, okropny ból i rozpaczliwy krzyk Kota.
- Marinette, kochanie... Wszystko w porządku?
Podskoczyłam, gdy mama położyła dłoń na moim ramieniu. Musiałam być pogrążona w swoich myślach dobrych kilka chwil. Spojrzałam na nią, widziałam że się martwi. Kiwnęłam głową. Próbowałam wyglądać na twardą dziewczynę, niewzruszoną wcześniejszymi wydarzeniami, żeby nie martwić dodatkowo rodziców. Lecz tak naprawdę w środku byłam wrakiem człowieka. No bo kto by się tak nie czuł po wymsknięciu się z rąk śmierci?
- Chcę pójść do swojego pokoju... - szepnęłam. Wciąż byłam bardzo osłabiona po prawie miesięcznym pobycie w szpitalu.
- Oczywiście kochanie. Gdybyś czegoś potrzebowała daj nam znać, dobrze?
Ponownie kiwnęłam głową. Z trudem weszłam schodami do swojego pokoju i delikatnie zamknęłam klapę w podłodze, żeby nie narobić hałasu. Zamknęłam ją na kłódkę. Chciałam pobyć sama.
Spojrzałam na swój pokój. W nim również nic się nie zmieniło. Dziesiątki zdjęć Adriena Agreste nadal wisiały na ścianach, a na biurku leżały ścinki materiałów, tak jak je zostawiłam. Tamtej nocy szyłam sukienkę na bal gimnazjalny, lecz gdy Alya wysłała mi nagrany przez nią filmik, w którym Władca Ciem siał spustoszenie na ulicach Paryża, musiałam przerwać swoją czynność i przemienić się w Biedronkę, aby ponownie ochronić moje miasto.
CZYTASZ
Nigdy Więcej | Miraculous
FanfictionPodczas walki z Władcą Ciem superbohaterka Paryża - Biedronka - zostaje poważnie ranna, a na domiar tego ginie niewinny człowiek. Biedronka obwinia się za jego śmierć i postanawia skończyć z bycia superbohaterką, bo uważa, że zawiodła jako obrończyn...