-***-
Następnego dnia obudził mnie brat.
-Do matki - rozkazał
-Już idę - rzekłam sarkastycznie
-Czego? - spytałam gdy już zeszłam na dół
-Zanieś nowym sąsiadom ciastka ryżowe i pod żadnym pozorem z nimi nie rozmawiaj - powiedziała
-mhm... - wzięłam zapakowane ciastka.
Pod ich drzwiami wzięłam głęboki oddech i zapukałam. Nikt nie otwierał więc zapukałam ponownie. Nie? Nikt? Serio? To nie! Prychnęłam pod nosem i weszłam do domu sąsiadów.
Rozejrzałam się i przypominały mi się wspomnienia z dzieciństwa. Kiedyś w tym domu mieszkał dziadek mojego przyjaciela Chana. Pamiętam nasze pierwsze spotkanie...
Siedziałam na placu. Płakałam.
-Dlaczego płaczesz? - spytał chłopiec
-On zabrał mi pluszaka. - wydukałam i wskazałam palcem na kolegę
Channie od razu podbiegł do tamtego i zabrał mu misia, po czym oddal mi zabawkę.
-Proszę - uśmiechnął się
-Dziękuje - przytulilam go z bananem na twarzy i wręczyłam mu rysunek.
Na rysunku byłam ja, Chan i mój pluszowy miś.
...
Westchnęłam głośno i kierowałam się w stronę kuchni.
-Halo? Jest tu ktoś?- spytałam
W kuchni gdy nikogo nie było polożyłam na stole ciastka ryżowe. One tak pięknie pachniały. Nie mogłam się powstrzymać, wzięłam jedno miętowe ciastko i rozkoszowałam się nim. Wtedy naszła mnie ochota na więcej. Wzięłam więc kolejne, tym razem o kolorze pudrowego różu i spałaszowałam je o wiele szybciej. Na moje nieszczęście zaczęłam się nim dławić i szybko szukałam wody w kuchni. Otworzyłam lodówkę i wyjęłam butelkę z wodą. Popijałam wodą ciastko gdy nagle usłyszałam za sobą wyraźne chrząknięcie. Obróciłam się i ujrzałam...
Tutututururutut
Wracam po przerwie!
5★ albo 2💬=nowy rodział