Rozdział IV

3.2K 205 145
                                    

Reszta tygodnia mija w mgnieniu oka, chociaż Harry odnosi wrażenie jakby każda kolejna sekunda trwała wieczność.

Większość swojego czasu spędza z Liamem oraz innymi znajomymi, imprezując nocami w przeróżnych klubach i willach. Spotkał również ponownie Diego i przeprosił za ostatnią noc. Jego przyjaciel na szczęście szybko mu wybaczył i od tej pory zaprasza go do siebie ciągle flirtując, bez względu na to jak bardzo zdystansowany Harry może być.

Rzadko jednak znajdują się sami, zawsze zaciągani w różne miejsca przez wspólnych znajomych lub grając na plaży w gry drużynowe.

Harry nie opowiada o swoich planach ojcu czy Jay, więc nie zostaje tym samym zmuszany do zabierania ze sobą Louisa, nie to, że i tak by to zrobił.

Nie widział go zbyt często w ciągu ostatnich kilku dni. Jak tylko znajdują się w swoim towarzystwie, są krzyki, przewracanie oczami i Louis pokazujący mu środkowy palec, gdy jego mama nie patrzy.

Znajdują każde możliwe wymówki do kłótni i nawet nie kłopoczą się, żeby zaprzestać dokuczaniu przed rodzicami, którzy za każdym razem ich rozdzielają zdezorientowani dlaczego ci tak bardzo się nienawidzą.

Harry swoje noce spędza zazwyczaj u Liama lub Diego, dlatego nie musi radzić sobie ze złością aż do snu.

Zatem gdy wszyscy przygotowują się i udają do kościoła, po prostu nie jest zadowolony z siedzenia obok drugiego chłopaka. Zdążył zebrać już wystarczająco gniewu i nie chce nic poza pozostaniem z dala od niego.

Tak jak ostatnim razem, większość mszy Harry spędza na obserwowaniu pozostałych osób i zgadywaniu przeprowadzanych w ich głowie konwersacji. Jego wzrok zatrzymuje się na Diego dokładnie w tym samym miejscu jak ostatnio do którego się uśmiecha, otrzymując w odpowiedzi oczko dzięki któremu nieśmiało spuszcza swoją głowę.

- Bóg cię obserwuje - Louis szepcze żartobliwie bez patrzenia na Harry'ego, który stara się go ignorować, ale są to pierwsze słowa których nie wykrzyczał do niego w ciągu ostatnich dni, dlatego nie potrafi zatrzymać tego dla siebie.

- Czemu taki jesteś? - Gemma szczypie jego ucho z miejsca obok na co Harry się krzywi, lecz kontynuuje nieco ciszej, gdy ksiądz przemawia.

- Co? - Louis marszczy brwi próbując ponownie skupić się na księdzu.

- Jesteś dupkiem, później jesteś miły, potem się oddalasz i znowu wracasz do bycia okropnym. Nie możesz po prostu pozostać przy jednym?! - sapie i zakłada lewą nogę na prawą, prostując plecy.

Mała dziewczynka tuż przed nimi odwraca się i go ucisza, i Harry zaczyna zastanawiać się czy całe sąsiedztwo nie zebrało się, żeby na niego spiskować. Posyła jej zabawną minę a ta chichocze, wystawiając swój język. Odwzajemnia tym samym co rozpoczyna bitwę na śmieszne miny dopóki tata dziewczynki jej nie odwraca a Gemma uderza kolano brata.

Przez resztę mszy pozostają w ciszy, powracając do narzekania na siebie nawzajem jak tylko się wydostają.

W kościele udało im się wystarczająco uspokoić, nawet gdy Harry celowo rozłożył swoje nogi, kiedy Louis próbował wydostać się z ławki, powodując tym, że się potknął i wpadł na zirytowaną kobietę, nawet gdy Louis pchnął go podczas uklękania sprawiając, że Harry stracił równowagę i upadł tworząc efekt domina zabierając każdego ze sobą, otrzymując jęki całego rzędu osób, kiedy Louis w tym czasie udawał niewinnego.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 28, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Hate Me To The Moon PL / larryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz