1

11.6K 653 92
                                    


25 stycznia premiera i historia tej dwójki trafi do księgarń :) 


Zamknęłam oczy i ponowie je otworzyłam, patrząc w jeden punkt nad sobą. To tu zawsze uciekałam, kiedy dopadały mnie problemy. A wczoraj zawali się cały mój świat, a zamiast serca pozostała ziejąca pustką dziura. Białe obłoczki przesuwały się na niebie, a kołysane na wietrze liście drzewa uspokajały mój szybki oddech. Chciałam zapaść się pod ziemie, umrzeć. Moje serce zostało rozerwane na miliard drobnych kawałeczków, które rozprysły się niczym bańki mydlane. Niczym gwiezdny pył, po którym kiedyś nie zostanie nawet ślad.

Potarłam dłonią miejsce, gdzie wyryłam jego istnienie. Lecz ono okazało się ulotne niczym szept. Było teraz niczym niespełniona obietnica. Z oczu pociekły mi łzy. Mój drżący oddech i ból jaki odczuwałam, to było wszystkim, co mi pozostało. Byłam głupią, naiwną nastolatką, która uwierzył w księcia z bajki. A tym czasem książę okazał się dupkiem, który złamał mi serce.

Leżąc na miękkiej trawie zastanawiałam się, czy można czuć taki ból po stracie drugiej osoby, którą była dotąd całym twoim światem? Zdawało mi się, że tylko bohaterowie książek przeżywali takie tragedie. Lecz tym razem ja sam byłam taką postacią. Chłopak, którego kochałam nad życie zostawił mnie.

Otarłam dłonią łzy i zamknęłam oczy. Nie byłam w stanie zmusić się do pójścia do szkoły. Nie kiedy te wszystkie laski patrzyłyby na mnie z politowaniem. Nie zniosłabym tego. I nie zniosłabym jego widoku z inną.

Rozejrzałam się po raz ostatni i westchnęłam cicho. Będzie mi tego brakować, lecz cieszyłam się, że nigdy już tutaj nie wrócę. Wyjeżdżałam do collegu i to był jedyny jasny punkt w moim dotychczasowym życiu. A dlaczego? Bo nie będę musiała nigdy więcej oglądać Huntera McGrady. Niech zostanie tutaj. Za pewnie ożeni się z jakąś bogatą dziewczyną, zrobią sobie gromadkę dzieci i będą żyli długo i szczęśliwie - pomyślałam z goryczą.

Otrzepałam swoje znoszone ciemne jeansy i wspięłam się na swoją klacz. Trąciłam łydkami boki konia i pojechałam w stronę domu. Kiedy odstawiłam konia do stajni, zastałam tam Huntera, który wpatrywał się w mnie swoimi zielonymi oczami.

- Su... - zrobił krok.

- Nie - pokręciłam głową - wybrałeś i to nie mnie - warknęłam wkurzona, a pod powiekami poczułam zbierające się łzy.

- Co mam ci powiedzieć? - Zmarszczył brwi.

Wiedziałam, że to oznaka jego zniecierpliwienia i złości. Ale to on wybrał. Na co teraz liczył? Był dupkiem, który złamał mi serce, a teraz śmiał jeszcze tutaj przychodzić.

- Nic, zupełnie nic. Jesteś gnojkiem, Hunter.

- Nie miałem wyboru - prychnęłam na jego słowa.

- Mówiłam ci, że pójdę na tutejszy college, ale ty nie słuchałeś. Ty nigdy nie słuchasz, co się do ciebie mówi!

- Nie mogę ci tego zrobić, zasługujesz na więcej.

- Na więcej? Ty pieprzony egoisto! Wiesz co? Pierdol się! Nienawidzę cię! - Wykrzyczałam i pędem wypadłam ze stajni.

- Susan! - Krzyknął, lecz ja uciekłam.

Dopadłam drzwi do domu i z hukiem je za sobą zatrzasnęłam. Całe szczęście, że nie było nikogo, inaczej musiałabym się tłumaczyć. Byłam wściekła i miałam złamane serce. A złam je nie kto inny jak miejscowy syn ranczerów. Pieprzony gnojek, który rozstał się ze mną dla mojego dobra. Wpadłam do pokoju i zaczęłam płakać.

- Nienawidzę cię Hunterze McGredy! - Krzyknęłam i podeszłam do biurka, gdzie wisiały nasze wspólne zdjęcia. Wpadłam w amok i zaczęłam je zrywać. - Ty parszywy, oszukańczy dupku!


*************************************


Szanowi Państwo, witam w pierwszym rozdziale "Zagubionej miłości". Szczerzę się do was w tej chwili ;)

Dla niewtajemniczonych, jest to książka o losach Huntera i Susan, bohaterów z "Pożądam cię". Póki co, jest tylko tyle, ale z czasem się rozkręci:)

Zagubiona miłość - Słodkie PragnienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz