Krew. Całe dłonie skąpane miała we krwi.
Przez dłuższą chwilę po obudzeniu, usiadłszy, pozostała w tej pozycji i wzrokiem tylko pozornie pozbawionym emocji wpatrywała się we własne dłonie, usiłując wszystko zrozumieć. Usiłując pojąć, skąd ta krew i skąd tych kilka zadrapań na karku.
Nie było ich, kiedy kładła się spać.
Dopiero po chwili zorientowała się, że od dłuższego czasu dzwoni jej w uszach.
W miarę, jak się rozbudzała, zaczęła przypominać sobie ten przeraźliwy sen. Koszmar, z którego dopiero się wybudziła, ale który pozostawił po sobie straszliwe, rozdzierające jej serce, obrazy.
I krew na rękach.
Źrenice zwężyły jej się nieznacznie, gdy zdała sobie sprawę z tego, że...
To nie była jej krew. Nie jej...
Zdławiony okrzyk wyrwał się z piersi dziewczyny.
„To nie może być to, przecież to był tylko sen... to niemożliwe, żeby coś mu się stało... niemożliwe" – powtarzała sobie w myślach, pospiesznie włączając komputer.
Drżące, wciąż splamione dłonie, z przerażeniem wystukiwały adres koreańskiego serwisu informacyjnego. Modliła się, żeby to nie była prawda. Żeby okazało się, że to ona zrobiła sobie niechcący jakąś krzywdę podczas snu... żeby nikt nie potwierdził tego, o czym właśnie myślała.
W zawrotnym tempie przesuwała wzrokiem po kolejnych słowach, powoli się uspokajając. Media milczały, więc wszystko było na pewno w porządku.
Na wszelki wypadek odświeżyła stronę. Musiała się upewnić, że nic się nie stało.
Poczuła, jak grunt osuwa jej się pod nogami, gdy przeczytała newsa, który właśnie pojawił się na stronie. Z przerażeniem malującym się na twarzy spoglądała to na ekran komputera, to na swoje dłonie, nie chcąc w to uwierzyć. Nie potrafiąc zrozumieć pewności, z jaką jedna, konkretna myśl odbijała się od ścianek jej umysłu.
„Ta krew... należy do niego..."
&
Nie do końca wiedział, co się z nim stało. Pamiętał tylko, że jechał gdzieś z managerem, a potem... potem nie pamiętał już niczego, poza nią – tajemniczą kobietą, która go uratowała przed śmiercią. Kobietą, której towarzyszyła jasność.
Powoli otworzył oczy...
– Heechullie? – drżący głos lidera dotarł do jego uszu.
– Hyung, zapal światło – poprosił, odszukując jego dłoń i ściskając ją delikatnie.
– Chullie, nie żartuj tak, proszę – usłyszał. Coś było nie tak. Dlaczego Leeteuk brzmiał tak smutno i dlaczego, do cholery, uważał, że on żartuje?
Jeszcze mocniej ścisnął dłoń przyjaciela; był zupełnie zdezorientowany.
– Dlaczego miałbym żartować? Hyung, zapal je.
Nie spodziewał się odpowiedzi, która padła chwilę później. Nawet przez moment nie przyszło mu do głowy, że to z nim jest coś nie w porządku.
– Jest środek dnia, Heechullie...
– Teraz to ty nie żartuj, hyung – mężczyzna nerwowo usiłował rozejrzeć się dookoła, ale nie mógł niczego dostrzec – jak może być dzień, skoro jest zupełnie ciemno...?
YOU ARE READING
[ENG/PL] Bloodstained Hands / Dłonie skąpane we krwi
Fanfiction[ENG] She just woke up. Then she looked down at her hands to realize they were drenched in blood. But the blood wasn't hers... At the same time there's a car accident in Seoul. [PL] Krew. Całe dłonie skąpane miała we krwi. W miarę, jak się...