- Dość tego! - krzyknął Gintoki, podnosząc się z krzesła i dla efektu uderzając dłońmi o biurko.
- Czego masz dość, Gin?
- Nareszcie postanowiłeś dać nam wypłatę, Ginciu?
- Mam dość - zaczął Gin, całkiem ignorując pytania Shinpachiego i Kagury. - Że jakaś bajka o pijanym dziadzie i jego cipowatym wnuku jest popularniejsza od nas! Niby jakim prawem!? To my jako pierwsi mieliśmy bezużytecznego głównego bohatera pijaka!
- Nie sądzę, żeby to był powód do dumy...
- Siedź cicho Morty-W-Okularach! -krzyknął Gin, wskazując na Shinpachiego i upiększając swoją wypowiedź głośnym beknięciem. - Ci Amerykańce bezwstydnie od nas zżynają! Oi, Shueisha! Zróbcie coś z tym!
- Właśnie, Shueisha! - zawtórowała mu Kagura. - Jedyne co potraficie robić to zbierać kasę z live-action! - splunęła na podłogę, co sprawiło, że Shinpachi poderwał się z miejsca.
- Kagurcia!
- Dobrze mówisz, Jeszcze-Bardziej-Płaska-Summer! - przytaknął jej Gintoki, który z jakiegoś powodu stał na biurku, ubrany w kitel. Znowu beknął, a rękawem otarł stróżkę śliny. - My tu harujemy, głodujemy, zalegamy z czynszem, a Shueisha i Worner Bros zgarniają cały hajs!
Gin zeskoczył z biurka, omal się nie wywracając przy lądowaniu i wyciągnął zza pleców przedmiot wyglądający jak skrzyżowanie płaskiej suszarki z fiolką, zawierającą podejrzaną zieloną ciecz.
- Mam dość! Odchodzę! - zakomunikował Gintoki i wycelował urządzenie w podłogę. - Zatrudnijcie sobie Oguri Shuna, skoro tak bardzo podoba się ludziom! - Nacisnął spust, błysło zielone światło i wskoczył w krąg dziwnej materii.
- Więc to oto ci cały czas chodziło!?- krzyknął za nim Shinpachi. - Masz ból dupy, bo live-action tak dobrze się sprzedaje!?
- Ja też odchodzę! - oznajmiła Kagura, również ubrana w kitel. Na głowie miała niedorzeczną fryzurę,przypominającą zmutowaną gwiazdę. - Moja aktorka miała zdecydowanie za mało czasu antenowego w filmie!
- TOBIE TEŻ CHODZI O LIVE-ACTION!?
- Krzyk Shinpachiego poniósł się po pustym już mieszkaniu. Kagurcia użyła takiego samego urządzenia co Gintoki i zniknęła w zielonej mazi portalu.
- Aaaaaaa! Nie mogę z nimi! Więc to całe narzekanie na „Ricka i Morty'ego" było tylko po to żeby ukraść ich technologię i uciec! A może ja też mam dość!? Mam dość bycia zawsze tym rozsądnym! I dość tego, ze wszyscy mną pomiatają! Ja też odcho-
Ostatnia sylaba zawisła w powietrzu,gdy Shinpachi osunął się na ziemię.
- O-o mój Boże, Rick! Co ty zrobiłeś!?- krzyknął przerażony Morty, gdy zamykał się za nimi portal.
- Cicho, Morty, ni-nic-beeuueeeghh-się mu nie stało, nie zastrzeliłem, go Morty - odpowiedział Rick, pośpiesznie przeszukując biurko w poszukiwaniu jakiegoś alkoholu.- Jedynie go unieszko-bleuughs-dliwiłem, Morty. Był za bardzo wkurzający, Morty. Prawie jak ty, Morty. - poszukiwania zaowocowały jedną, do połowy opróżnioną butelką jakiejś tańszej wódki ryżowej. Po pociągnięciu solidnego łyka, Rick wydał z siebie jeszcze potężniejsze beknięcie. - Jezu, Morty, ci Japończycy nie potrafią zrobić mocnego alkoholu.
Odciągnął Morty'ego od bezwładnego ciała Shinpachiego.
- Wstawaj, Morty, musimy się zbierać.
- Ale Rick, nie możemy go tak tu zostawić!
- Możemy, Morty, i-bueeaghhh-i tak zrobimy - odparł beznamiętnie Rick, otwierając kolejny portal. -On i tak się nie liczył, Morty. Niby jeden z głównych bohaterów, a zawsze w rankingu popularności na ósmym miejscu. To tak, jakby twoja dziewczyna wolała sypiać z twoim bratem, Morty.
- Ale ja nie... - połowa zdania zniknęła razem z Morty'm i Rickiem w portalu. Jedynie na podłodze pozostał wciąż nieprzytomny Shinpachi. Spał i śnił o live-action, w którym to Masuki Suda z głosem Daisuke Sakaguchiego gra główną rolę.