- Siema, Michał jestem. Cześć, jestem Michał. Nazywam się Michał, miło cię poznać - przedstawił się drzwiom wejściowym. Od wczoraj, jak tylko otrzymał wiadomość od chłopaka zainteresowanego wynajęciem pokoju w jego mieszkaniu, ćwiczył tę kwestię bez przerwy. I nadal nie był pewien, co wybrać. Nonszalanckie „siema" czy oficjalne „dzień dobry", podać rękę czy nie, zaproponować coś do picia czy od razu zaprowadzić do pokoju? Tyle pytań bez odpowiedzi.
Westchnął, wyglądając przez wizjer. Dochodziła dwunasta, a jego jak nie było, tak nie było. Mieli spotkać się o dziesiątej, ale jedyną osobą, która zjawiła się w okolicach tej godziny, był dostawca z restauracji, w której zamówił śniadanie.
Chłopak cofnął się od drzwi, postanawiając, że dokończy swój ostatni projekt, a jeśli spóźniony niedoszły współlokator się jednak pojawi, to w porządku, wróci na korytarz i mu otworzy, a jeśli nie, to jeszcze lepiej i w spokoju będzie pracował do wieczora.
Z tym postanowieniem zdążył dojść do końca korytarza, kiedy rozległ się tak wyczekiwany przez niego dzwonek. Chłopak odwrócił się w stronę drzwi, żałując, że wystawił to ogłoszenie. W końcu gdyby odcięli mu wodę, to mógłby się myć w tej butelkowanej. A jedzenie? Studenci są w stanie przeżyć na zupkach chińskich, dlaczego z nim miałoby być inaczej? Do przeżycia potrzebował tylko prądu - na czynsz zarabiał, tworząc grafikę komputerową: loga dla firm, szablony dla blogerów, tworzył też własne obrazy na zamówienia.
Zrezygnowanie z pozostałych rzeczy byłoby lepszym posunięciem, niż mieszkanie z innym człowiekiem. Człowiekiem, który będzie przekładał jego rzeczy, zajmował łazienkę, otwierał okna i - najgorsze, do czego był zdolny - będzie z nim rozmawiał i go dotykał. Na samą myśl, że czyjeś dłonie mogłyby przekroczyć jego strefę osobistą, Michał czuł obrzydzenie. I strach.
Położył dłoń na klamce, powtarzając w myślach wcześniej ćwiczone kwestie. Dodał do nich „będzie dobrze" i licząc na to, że może jego przyszły współlokator jednak nie będzie chciał z nim mieszkać, otworzył drzwi.
I od razu tego pożałował. Jego oczom ukazał się wysoki chłopak z imponujących rozmiarów irokezem pofarbowanym na intensywny czerwony kolor, trzymający przed sobą parę sztalug.
Michał cofnął się o krok z zamiarem zatrzaśnięcia mu drzwi przed nosem, kiedy zza jego pleców wyszedł chłopak o znacznie bardziej konwencjonalnym wyglądzie. Nie można było jednak powiedzieć tego samego o jego charakterze.
- Siema, Dominik jestem - powiedział, wchodząc do mieszkania. Rzucił w ledwie żywego ze zdenerwowania Michała swoją torbą i skinięciem głowy dał znać swojemu koledze z irokezem, żeby wszedł za nim.
Przekroczyli razem próg mieszkania Michała, jego samego pozostawiając stojącego przed drzwiami. Osłupiały odwrócił głowę, podążając za nimi wzrokiem. Jego goście zostawili swoje rzeczy w korytarzu, a chłopak, który wcześniej rzucił w Michała swoją torbą, ruszył do pierwszych drzwi z zamiarem obejrzenia mieszkania na własną rękę.
- On taki jest - powiedział jego kolega, przeczesując palcami irokeza. - Nara - rzucił jeszcze, zanim wyszedł, zamykając za sobą drzwi. Dopiero ich trzask pozwolił Michałowi otrząsnąć się z zaskoczenia, w które wprawiło go zachowanie chłopaka.
Przełknął ślinę i korzystając z nagłego przypływu odwagi, wszedł do pomieszczenia, do którego udał się wcześniej jego współlokator.
- Mogę wiedzieć, kim jesteś i co robisz w moim domu? - zapytał go, krzyżując ręce na piersi. Słyszał kiedyś, że to dodaje pewności siebie. A może chodziło o jej brak? Nie pamiętał.
Chłopak odwrócił się w jego stronę.
- Dominik - powiedział ze zdziwieniem. - Mam z tobą mieszkać, nie? No to jestem - dodał, uśmiechając się szeroko.
Michał zmarszczył brwi.
- Ale to nie znaczy, że możesz rozrzucać swoje rzeczy w korytarzu, zapraszać tu dziwnych ludzi i chodzić po moim domu, jakbyś już tu mieszkał.
Chłopak wzruszył ramionami, nie przestając się uśmiechać.
- To jak, pokażesz mi, który pokój jest mój? - zapytał, wysuwając dłonie w kieszenie spodni.
Michał spojrzał na niego z niedowierzaniem. Nie spodziewał się, że jego współlokator będzie tak bezpośredni.
- Żartujesz?
- Nie - odpowiedział Dominik. - Chciałbym już rozstawić sztalugi. Kupiłem dzisiaj nowe farby i chciałbym sprawdzić, czy są tak dobre, jak mówił sprzedawca.
Chłopak pokręcił głową. Domyślał się, że może trafić na kogoś otwartego, towarzyskiego i należącego do tego typu ludzi, którym uśmiech nie schodzi z twarzy, ale Dominik był zdecydowanie skrajnym przypadkiem.
- Na lewo - powiedział, cofając się do korytarza. - Te dwa pokoje będą twoje - dodał, wskazując na drzwi.
- No spoko - Dominik wszedł do pokoju i rozejrzał się. - Cały dom masz taki? - zapytał, wskazując na białe meble i ściany w tym samym kolorze.
- Tak. Lubię minimalizm. - Michał pokiwał głową.
- Widać - Dominik zaśmiał się. - Ale nie martw się, zmienimy to - zapewnił, stawiając sztalugę przy oknie. - Tutaj będę miał swoją pracownię. Nie przeszkadzaj mi, jak będę malował, nie przestawiaj mi sztalug i nie dotykaj płócien. A tak w ogóle, to jak masz na imię? W ogłoszeniu napisałeś tylko... Czekaj, zaraz znajdę - powiedział, szukając odpowiedniej strony w telefonie. - „Wynajmę dwa pokoje w apartamentowcu przy ulicy Krawieckiej", w nawiasie „naprzeciwko hotelu Panorama" i „ulokowanym niedaleko Akademii Sztuk Pięknych, na której obecnie studiuję. Czynsz i opłaty do negocjacji". Ale nie napisałeś, jak masz na imię i czy nie przeszkadza ci zapach werniksu.
- Michał. Nazywam się Michał.
- No spoko. Na pewno się dogadamy. Wiesz, gdzie jest moja torba?
CZYTASZ
dotyk
General FictionChłopak obijający się o ściany w swoim ascetycznym, wręcz sterylnym mieszkaniu panicznie lęka się ludzi, a zwłaszcza ich dotyku. Nie starcza mu jednak pieniędzy na czynsz, bo praca rysownika - freelancera od początku nie wróżyła gór złota. Zrezygno...