Wschód słońca oświetlił skąpane rosą trawniki i budził powoli mieszkańców domków letniskowych nad Jeziorem Białym. 14 letni chłopiec o imieniu Wojtek obudził się i wyszedł z pokoju sprawdzić czy jego rodzice już wstali i przyszykowali śniadanie. Ku jego zdziwieniu rodzice jeszcze spali, a zdarzało się dosyć rzadko, aby to on wstał przed nimi. Pomyślał sobie, że w czasie oczekiwania na nich pójdzie pokopać sobie piłkę przed dom. Wojtek zatracił się w wykonywaniu tej czynności i stracił rachubę czasu. Kopał piłkę nie bardzo zastanawiając się nad celem, aż piłka przeleciała na podwórko, gdzie obok stała rudera niegdyś okazałego domu . Wysoki żywopłot odgradzał podwórko jego domu od opuszczonego miejsca, więc musiał wyjść za swoją bramę, a że był zwinny i nie chciał budzić ojca prosząc go, żeby dał mu klucze od bramy, wspiął się na nią i zeskoczył na drugą stronę, co też uczynił dostając się do domostwa obok.Przypomniała mu się historią, którą opowiadała mu mama, o tym jak dawno temu mężczyzna zabił tam swoją żonę i syna siekierą. Zginął stawiając opór policji, która zadała mu 16 ran postrzałowych, na skutek których zmarł na miejscu. Na końcu też wspomniała, żeby pod żadnym pozorem tam nie wchodził, jednak w tym momencie dla Wojtka liczyło się tylko to, żeby odzyskać piłkę.
Wysoka i gęsta trawa niekoszona przez nikogo od lat uniemożliwiała mu odnalezienie piłki, więc kierował się on w stronę opuszczonego domu. Wyglądał jak te typowe nawiedzone domy, powybijane okiennice, drzwi leżące od wewnętrznej strony i odpadające deski ze ścian, które porastał bluszcz aż po zapadnięty dach. Wojtek nie chciał tam spędzać ani chwili dłużej więc, gdy zobaczył swoją zgubę na werandzie, ucieszył się i zaczął biec po nią. Nagle zerwał się potężny wiatr i szybko zaczęło się robić pochmurno, a na jego nieszczęście siła wiatru była tak duża, że piłka potoczyła się i zniknęła w ciemnym domu. Chłopiec wahał się chwilę czy wejść do środka aż wytłumaczył sobie w myślach, że jest to opuszczony dom i nikogo tam nie ma.
Wnętrze domu było totalnym zaprzeczeniem tego co widział z zewnątrz. W pełni wyposażone wnętrze domu zdziwiło Wojtka, który pomyślał czemu nikt nie rozkradł rzeczy znajdujących się w nim.. Z zadumy nagle wyrwał go krzyk kobiety i dźwięk tłukącego się szkła. Odwrócił się nie myśląc już po co tu przyszedł i z przerażeniem zobaczył, że drzwi są zamknięte. Pociągnął z całej siły za klamkę, lecz drzwi ani drgnęły. Usłyszał dudnienie kroków nadchodzących z piętra wyżej i nie zastanawiając się dłużej ukrył się w pokoju obok po cichu zamykając za sobą drzwi. Myślał, że nic straszniejszego już nie może się wydarzyć. Znajdował się teraz w pokoju z widokiem na jego dom, zszokowany zauważył jego brak. Chłopiec przeraził się jeszcze bardziej, kiedy spostrzegł datę na kalendarzu wiszącym na ścianie. Był 19 lipca 1956 rok, na szybie widział duże krople deszczu, a słyszał jedynie pomruk wiatru i co jakiś czas głośne uderzenia błyskawic, które lekko rozświetlały pokój. Myślał teraz tylko o jednym, cofnął się w czasie o 50 lat, mógł to jedynie wytłumaczyć faktem, że domownicy nie zmieniali kalendarza od wielu lat, jednak staroświecki wygląd pomieszczenia, w którym się znajdował przeczył temu. Nie spodziewanie do pokoju wbiegła kobieta, była piękna. Nagle potężna błyskawica mocno rozświetliła pomieszczenie, w rogu pokoju chłopiec zobaczył wysokiego i chudego mężczyznę, który powoli zbliżał się do niego. Przerażony, sięgnął po latarkę, którą zauważył w ostatniej chwili, rozświetlił pokój ale nikogo, oprócz urodziwej kobiety tam nie było. Wojtek wykorzystał jej roztargnienie i ukrył się w wielkiej głębokiej szafie. Przez szparę od drzwi dostrzegł ,że do pokoju wbiegł mężczyzna, było czuć od niego alkohol. Uderzył kobietę pięścią w twarz, a ona padła na podłogę niczym szmaciana lalka, zaczął zrywać z niej ubrania, ostatkiem sił kobieta kopnęła mężczyznę w krocze i zaczęła czołgać się do wyjścia, rozjuszony mężczyzna podniósł siekierę z ziemi i zamachnął się wbijając ją kobiecie w plecy. Dźwięk łamanych kości tak przeraził chłopca, że lekko pisnął ze strachu. Mężczyzna najwyraźniej to usłyszał, bo zaczął kierować się w stronę szafy. Wojtek z całych sił zasłaniał usta i po cichu cofał się w głąb szafy, poczuł, że nie jest tam sam. Osoba, która ukrywała się w głębi szafy z całej siły popchnęła chłopca, runął twarzą pod nogi oprawcy. Poczuł, że ktoś po nim przebiegł i kiedy spojrzał w górę ujrzał chłopca, który śmignął pod ramieniem mężczyzny, a ten ze złością ruszył w pogoń za dzieckiem. Wojtek wykorzystał okazję i zaczął biec, nie patrzył gdzie i czy nie robi przy tym hałasu. Wbiegł do salonu gdzie leżały klucze, zgarnął je szybko i najciszej jak to tylko było możliwe udał się pod drzwi frontowe, wkładał każdy z nich po kolei, lecz żaden nie pasował. Gorączkowo zaczął myśleć i analizować w jak beznadziejnej sytuacji się znajdował. Z zamyślenia wyrwało go tajemnicze wrażenie- poczuł czyjś oddech na swoim karku, a była to ostatnia rzecz, jaką teraz chciał poczuć. Jedyne co zdążył zrobić przed śmiercią, to obejrzeć się za siebie i dostrzec siwego mężczyznę z brodą, który w jednej ręce trzymał klucz, a w drugiej siekierę, zamachnął się i w jednej chwili Wojtek leżał pół żywy na podłodze. Mężczyzna wyszeptał do konającego chłopca - szukałeś tego ?- w dłoni miał pasujący klucz do zamka.
Policjanci spisywali zeznania zrozpaczonych rodziców Wojtka i tłumaczyli im, że poszukiwania chłopca mogą wszcząć dopiero po 24 godzinach. Załamana matka postanowiła przejść się, aby pozbierać myśli. Spojrzała w stronę domu na przeciwko. Z werandy w stronę ulicy powoli wytoczyła się piłka. Policjanci udali się do opuszczonego domu, jednak wnętrze okazało się puste i zdewastowane. Chłopca nie odnaleziono. Jeden z policjantów rzucił ostatnie spojrzenie na dom. Dom w, którym kiedyś mieszkał i w duchu był wdzięczny jakiemuś chłopcu, który wdarł się do środka i przyszło mu zginąć za niego samego, ponieważ chwilę po tym jak zabił chłopca do mieszkania wpadła policja i uratowała syna mordercy . Chłopiec zafascynowany tym wstąpił do policji.
- Żałosne- burknął pod nosem patrząc się na szlochającą mamę Wojtka trzymającą piłkę jej synka.
-Coś mówiłeś ?- spytał go partner służbowy.
-Nic nic , nic nie mówiłem , wydawało ci się - powiedział spokojnym głosem.
I pomyśleć , że to on mógł podzielić los tego chłopca. Po dwóch latach od zaginięcia wstrzymano śledztwo, a ów feralny dom został wykupiony i zburzony. Mroczna przeszłość tego miejsca i jego tajemnice zostały wymazane z powierzchni Ziemi i jedyne co zostało to pamięć starszych ludzi o koszmarnych wydarzeniach z lata 56 roku, ale to było tylko kwestią czasu.
YOU ARE READING
Siekiera
HorrorLetni wyjazd nad Jezioro Białe, który zakończył się tragicznie dla rodziny.