Stalker

1.4K 86 13
                                    

Nie, nie wróciłam jeszcze... Po prostu czuję się złamana xD Muszę Wam coś opublikować, bo mam wrażenie, że jak nie opublikuję, to umrę... ;_; No to macie shota chociaż ;_;

________________________________________________________________________

Remus już po raz czwarty tego wieczora wziął głęboki oddech. Nogi zaczynały go powoli boleć od ciągłego krążenia po pokoju, a ciśnienie podskakiwało gwałtownie za każdym razem, gdy jego wzrok zawędrował w kierunku okna.

Znowu tam był.

Jego stalker.

Nie miał pojęcia kto to, ani dlaczego w ogóle uwziął się akurat na nim – był przecież zwykłym, szesnastoletnim chudym chłopakiem o siwych włosach i zielonych oczach. Możliwe, że był to jakiś mugol, który zwęszył jakoś, że Lupin co miesiąc przy pełni księżyca zamienia się w bestię, ale to było mało prawdopodobne. Wprowadzili się tu przecież zaledwie pół roku temu i właściwie był to pierwszy miesiąc, kiedy Remus mógł spędzić w swoim pokoju.

Czyżby inny wilkołak? Remus przełknął ciężko ślinę. Słyszał, że niektóre wilkołaki zbierają się w watahach i tworzą pewnego rodzaju sekty, knując przeciwko ludziom. Może to jeden z nich przybył tutaj, aby go zwerbować?

Już wolałby wścibskiego mugola.

Młody Lupin znów westchnął ciężko i, wykręcając nerwowo dłonie, powolutku, na palcach zbliżył się do okna. Ostrożnie wyjrzał przez firankę i rozejrzał się szybko po ulicy.

Nawet tego nie musiał robić – tajemniczy stalker stał tam, gdzie zawsze, czyli tuż przed linią drzew rosnących w starym sadzie, którego otaczały zniszczone, podziurawione resztki czegoś, co wiele lat temu musiało być płotem. Jabłonie rosły w równej odległości, ale ponieważ od praktycznie całych dekad nikt nie dbał o sad, zarósł on nieproszonymi drzewkami i krzewami, o chwastach już nie wspominając.

Zdaniem Remusa jego stalker był mężczyzną. Stał ukryty w cieniu drzew, po pas zanurzony w zaroślach. Miał na sobie ciemny płaszcz oraz kapelusz, dłonie trzymał w kieszeniach. Całą sylwetką był zwrócony w kierunku okna Lupina.

Chłopak szybko cofnął się od okna i, oparłszy o ścianę obok, mocno zacisnął powieki. Stalker pojawiał się tam prawie każdej nocy, czasami z krótkimi przerwami po dwa lub trzy dni. Remus nigdy nie zauważał, kiedy nadchodził – po prostu gdy wyglądał przez okno, on już tam był, zupełnie jakby wyrósł z ziemi.

A może to ktoś z Ministerstwa? Remusa przydzielono pewnemu pracownikowi pod opiekę, aby dbał o jego bezpieczeństwo, a także by pilnował, żeby Lupin nikomu nie zrobił krzywdy. Sprawdzał, czy rodzice dobrze go ukrywają podczas pełni.

Tylko że Remus poznałby tego człowieka od razu. Był sympatycznym gościem, miał poczucie humoru, nigdy w życiu więc nie zakradałby się w taki sposób, w dodatku każdej nocy.

Lupin raz jeszcze nerwowo zerknął za okno – stalker wciąż tam był. Chłopak zaklął cicho pod nosem i szybko wyszedł ze swojego pokoju, następnie zbiegając po schodach i udając się do kuchni, gdzie znajdowały się drzwi wychodzące na ogród.

– Gdzie ten cholerny kretyn...?- mruknął do siebie, zerkając za szybkę w drzwiach, w której mama powiesiła ozdobną firankę. Tego wieczora rodzice mieli pracować do późna, był więc zupełnie sam w domu.

A jeśli stalker właśnie okrąża dom, by zakraść się na tyły? Remus przełknął ciężko ślinę i szybko sprawdził, czy drzwi są zamknięte. W momencie kiedy nacisnął klamkę, ktoś również to zrobił z drugiej strony.

Wolfstar 🐺🌟 || ShotyWhere stories live. Discover now