Winda

26 1 0
                                    

Jesiennego wieczoru, mocno padał deszcz. Mama z dwiema córkami, nie mając nic lepszego do roboty, oglądały serwis wieczorny. Niespodziewanie telewizor i światło w salonie wyłączyły się. Asia i Magda, które panicznie boją się ciemności wtuliły się w mamę.

-Spokojnie dziewczynki, to pewnie korki, zaraz to naprawimy- powiedziała łagodnym tonem.

Wstała i wyszła z pokoju aby udać się do piwnicy , żeby przywrócić światło. Nastolatki zostały same w pokoju. Nagle Asia krzyknęła przerażona. Magda przytuliła siostrę i spytała o co chodzi. Okazało się, że nie są same w pokoju. Widziały cień postaci stojącej przy oknie i słyszały jego ciężki, nierówny oddech. Postać powoli zbliżała się do dziewczyn.Kiedy był już na tyle blisko , żeby dostrzec jego czerwone ślepia, światło zapaliło się z powrotem, a postać zniknęła. Dziewczyny wybiegły z płaczem z pokoju i postanowiły spać z mamą ale nic jej na razie nie mówić. Tej nocy nic więcej już się nie wydarzyło.

Nazajutrz, w miejscu, w którym stała postać na ścianie przy oknie  widniały krwawe odciski dłoni. Matka spytała się dzieci kto to zrobił, a wtedy opowiedziały jej tę  historię. Przerażona spakowała najpotrzebniejsze rzeczy z zamiarem wyniesienia się na kilka dni do koleżanki  Moniki z dziećmi, wsiadły w samochód i ruszyły. Dochodziła już późna pora , a do celu zostało jeszcze 2 km, reflektory oświetlały drogę w pół mroku kiedy nagle nie wiadomo skąd pojawiła się postać mężczyzny, który wskazywał palcem na kierowce. Matka zahamowała gwałtownie, a samochód skręcił i z impetem uderzył w drzewo. Dziewczynkom nic się nie stało jednak były przerażone, lecz kierowca zemdlał. Asia zaczęła działać, kazała siostrze, która wpadła w panikę wysiąść i pomóc ostrożnie wyjąć mamę z samochodu. Kiedy były w odpowiedniej odległości Magda wyjęła telefon komórkowy i zadzwoniła na 112 i do cioci Moniki. Drżącym ze strachu głosem opisała zaistniałą sytuacje i mniej więcej określiła lokalizację, w której się znajdowały. Pomoc przyjechała zaraz po przyjeździe koleżanki mamy. Ratownicy medyczni zabrali poszkodowaną do szpitala, a dziewczynki zabrała pani Monika. Po przyjeździe do jej domu kobieta zaparzyła siostrom herbaty. Przygnębione dziewczynki opowiedziały wszystko pani Monice, która uważnie słuchała każdego słowa i z przerażeniem w oczach powiedziała , że pora już spać i jutro pojadą odwiedzić mamę w szpitalu. Dziewczynki tej nocy spały niespokojnie, śnił im się szpital, w którym zamiast ludzi były czarne postacie o czerwonych oczach. Kiedy rano obudziły się opowiedziały swoje sny, które w małych stopniu się od siebie różniły i przerażone wymieniły porozumiewawcze spojrzenia i zeszły na dół. Czekało je tam pyszne śniadanie składające się z kanapek i jajecznicy z kawą, po zjedzonym śniadaniu wyruszyły z powrotem do Lublina. Dojechały do szarego obskurnego szpitala. Kobieta powiedziała, że ma do załatwienia parę spraw na mieście i dołączy do dziewczyn jak tylko je skończy i odwiedzi poszkodowaną koleżankę.

W szpitalu o dziwo było mało osób: dwóch starszych panów, kobieta z dzieckiem i jedna recepcjonistka. Asia i Magda podeszły do siwowłosej pani za biurkiem, która miała opuszczoną głowę więc nie mogły zobaczyć jej twarzy, pisała coś nie zwracając uwagi na dziewczynki.

-Dzień dobry my chciałyśmy się dowiedzieć...- zaczęła mówić  Magda gdy nagle kobieta przerwała jej mówiąc, nie podnosząc głowy nawet by na nie spojrzeć , że pacjentka leży na piętrze -2 pokoju 8.

Asia spojrzała się z przerażaniem na siostrę i ruszyły w stronę windy, która znajdowała się na lewo od pani recepcjonistki. Weszły do środka ale nie było tam numeru -2.Postanowiły więc, że wybiorą -1. Winda zasunęła się, zgrzytnęła i ruszyła w dół by po chwili otworzyć się i ukazać nastolatkom długi, szeroki korytarz ze stołem na środku. Ku ich zdziwieniu zobaczyli panią Monikę na jego końcu, która skręciła w prawo i zniknęła za rogiem. Na korytarzu było nie naturalnie chłodno, wszystkie pomieszczenia były pozamykane, jednak siostry mogły przysiąc, że wydobywały się z nich jęki i płacz ludzi. Kiedy doszły do końca korytarza Magda pisnęła na co Aśka spojrzała na idącą za sobą siostrę i ujrzała czarną postać na końcu korytarza gdzie światło zgasło i jedyne co było widać poza konturami ciała były wielkie, czerwone oczy. Nagle zgasła kolejna lampa i kolejna, a czerwień oczu była coraz bliżej. Mimo ogromnego strachu Asia pociągnęła za sobą Magdę na klatkę schodową i zaczęły biec na dół. Dobiegły do szklanych drzwi i naparły na nie z całą siłą, zobaczyły tam panią Monikę i rozmawiającą z nią mamę.Coś dziwnego wręcz nienaturalnego było w tym całym obrazie. Wiele osób, lecz żadna nie miała na sobie ubrań charakterystycznych dla pacjentów. Asie z osłupienia wyrwał widok Magdy idącej w stronę jej mamy, która ze szczęścia zaczęła mówić jak to dobrze, że jest cała i zdrowa. Zatrzymała się, kiedy postać pani Moniki zaczęła powoli znikać, odkrywając gnijącą twarz ich mamy z pustymi oczodołami. W tej samej chwili wszyscy pacjenci odwrócili się i wyglądali podobnie w mniej lub bardziej podobnym procesie gnilnym, z sali obok miejsca gdzie stała ich matka, a raczej postać, która ją przypominała wyszła recepcjonistka. Miała czerwone oczy, bladą pomarszczoną skórę, a w ręku trzymała strzykawkę z czarnym smolistym płynem w środku. Magda zaczęła się cofać za siebie Asia osłupiała. Widmo ich matki złapało postać za siwe włosy i pociągnęło z całej siły w swoją stronę  mówiąc, że nie pozwoli skrzywdzić nikomu swoich dzieci. Podniosła głowę i krzyknęła - Uciekajcie córeczki jak najszybciej, zawsze będę was kochać- Dziewczynki zaczęły biec jak najdalej aż dotarły do windy. Kiedy do niej dotarły zaczęły energicznie przyciskać guzik, znowu poczuły chłód i wiedziały co jest za nimi. Zaczęły wydzierać się w rozpaczy, gdy nagle winda się otworzyła i stał tam ochroniarz, który ze złością spojrzał na dziewczynki.

- Co wy do cholery tu wyprawiacie?!- burknął

-Bo my chciałyśmy odwiedzić mamę...- zaczęła Asia jednak ochroniarz jej przerwał.

- W piwnicy?! - krzyknął zdumiony

Dziewczynki obróciły się i ujrzały jedynie pudła, nosze i dużo innych typowych sprzętów zaopatrzeniowych, a ku ich zdziwieniu na końcu korytarza nie było żadnego zakrętu tylko ściana. Kiedy ochroniarz wraz z dziewczynkami dojechali na parter ujrzeli jak ratownicy wraz z lekarzami  biegną pchając nosze na kółkach, na których leżała pani Monika. Asia domyśliła się już co się stało i zaczęła płakać, jednakże Magda nie domyślała się o co chodzi, chciała spytać siostrę co się stało kiedy podszedł lekarz i spytał czy są to córki kobiety, które miały wczoraj wypadek.Magda odpowiedziała, że właśnie szły odwiedzić mamę.

-Ktoś już panią poinformował? - spytał ze smutkiem lekarz patrząc się na Asie

-Poinformował o czym?! Czy ktoś mi wyjaśni co tu się dzieje?!-

-Waszej mamy niestety nie udało się uratować, doszło do wylewu, zmarła zaraz po tym jak przyjechałyście. Bardzo mi przykro, chciałem poinformować Panię ale od razu weszłyście do windy. Magda zaczęła kręcić głową gdy wtedy Asia spokojnym bez uczuciowym tonem opowiedziała o pani z recepcji. Lekarz w raz z ochroniarzem zaprowadzili je do pomieszczenia, w którym puścili im nagranie, na którym siostry od razu po wejściu skierowały się do windy. Przeprosiły mężczyzn i wyszły z pokoju. Siadły na korytarzu i nie odzywały się słowem, nie wiedziały co zrobić, gdzie pójść gdy nagle wszedł pan Wojtek mąż koleżanki ich mamy. Podbiegł do recepcji i zadzwonił w dzwonek raz, drugi. Podeszła do niego ta sama kobieta o siwych włosach. Dziewczynki sparaliżował strach. Recepcjonistka powiedziała to samo roztrzęsionemu mężczyźnie co im wtedy, wstała i spojrzała się na dziewczynki szeroko uśmiechając się. Asia zaczęła krzyczeć, wtedy małżonek poszkodowanej odwrócił się i podszedł do nich przytulając je powiedział im, że lekarz, który operował ich mamę jest jego przyjacielem z liceum i zadzwonił do niego i opowiedział o wszystkim. Dziewczynki jednak nie chciały dłużej tego słuchać i stanowczo zakazały mu jechać na dół windą. Mężczyzna zmarszczył czoło i chciał coś powiedzieć gdy nagle podszedł do nich ten sam lekarz i oznajmił, że życiu jego małżonki nic nie zagraża, jedynie parę zadrapań i siniaków.

-Monika miała dużo szczęścia, że jechała wolno, wpadła w poślizg na szczęście w nieszczęściu ulice dalej więc mogliśmy szybko interweniować , leży w sali 109 na pierwszym piętrze.-

-Jak to na pierwszym a nie na -2?- spytał zdziwiony

- Co wy macie z tym -2 piętrem? W naszym szpitalu takiego nie ma -

- Ale recepcjonistka...-

- Dzisiaj jest niedziela jestem ja i paru innych lekarzy dyżurujących , recepcjonistek nie ma!-

Mężczyzna w raz z siostrami odwiedzili panią Monikę, która po tym jak dowiedziała się o tragicznej śmierci koleżanki rozpłakała się. Parę tygodni po tych wydarzeniach dziewczynki przeprowadziły się do pani Moniki i pana Wojtka. Postać demona pojawiła się później na pogrzebie matki sióstr stojąc z daleka, jednak mimo odległości dziewczynki zauważyły złość na twarzy demona. Wzdrygnęły się lecz czuły ciepło wiedziały, że miłość ich matki była tak silna, że nawet po jej śmierci chroniła je i pozwoliła przeżyć długie lata, w których to założyły rodziny i doczekały się prawnuków. Nic złego się więcej nie wydarzyło.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Oct 01, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

WindaWhere stories live. Discover now