Prolog

19 0 0
                                    

-Wstało słońce. Królowa Ramilotu już nieśpi.

Stara jak Kraina Żywiołów wyrocznia z Margl odetchnęła głęboko i zwróciła głowę ku promieniom słońca wpadającym przez okno do ciemnego pokoju. Atirad, gdyż tak brzmiało jej imię, była niewidoma od urodzenia, lecz Trójka w zamian za to podarowała jej możliwość patrzenia Trzecim Okiem. Czuła i słyszała to, czego nie dostrzegali nawet Magowie Umysłu. 

-Wybranka Żywio...- Jej służący i jednocześnie jedyny i najbliższy przyjaciel już miał ją poprawić, kiedy ta mu przerwała.

-Nie mój drogi. Królowa. Rzadna z niej Wybranka Żywiołu Ognia. Meredith jest Królową.- Atirad odwróciła głowę do przyjaciela i uśmiechnęła się sennie poczym znów zwrociła głowę ku słońcu. Jej twarz naznaczona czasem, była dowodem na każdą z opowiedzianych przez nią historii. Zmarszczki wyżłobione przez wiatr, ciemna skóra muśnięta ogniem, zapach lasu i morza unoszący się w okół niej i niebywały spryt sprawialy, że każdy zawierzał jej wyrokom, które z kolei zawsze były trafne.

-Historia o pochodzeniu Wielkiej Wybranki Żywiołu Ognia - karzeł zrobił w tym miejscu pauzę , aby zobaczyć reakcję Wyroczni. Tak jednak tylko uśmiechnęła się, nie odwracając głowy od słońca. - to legenda. 

-Kairze, synu Kaza z rodu Brass, czyż historia o twoim pochodzeniu również nie jest tylko  legendą. - Wyrocznia z Margl odwórciła głowę ku niemu. Jej twarz przybrała wtedy wyraz matczynego karcenia.

-A i owsze, tyle że ja jestem dowodem - Kair uderzył się w pierś z dumna miną - a nasza Meredith nijak tego nie potwierdziła. - Ta te słowa Atirad zaśmiała się, a karłowi zrobiło się cieplej na sercu. 

I jak ja mam jej o tym powiedzieć? pomyślał.

Kair odchrząknął i przystaną przy łóżku Wyroczni. Wachał się przez chwilę, poczym  usiadł obok niej na łóżku z głową również zwróconą ku słońcu. Milczeli tak, dopóki Kair nie przełamał się i nie zaczął mówić: 

-Pani, lord Maqavin przysyła wieści z Shanor. Królowa Electra... - 

-Umiera. Tak widziałam to we śnie. W śnie tak zimnym i mrocznym jak serce Trindorów. - Wyraz jej twarzy z cieplego i matczynego zmienił się na chłodny i pusty.

-Shanorczycy nie wiedzą co począć. Królowa  panuje od zaledwie 200 lat. Przed nią jeszcze 100 lat. Nie ma dzieci, ani rodziny która mogłaby przejąc władzę za nią do czasu znalezienia kolejnej królowej. Shanor pogrązy się w bezkrólewiu. - Kair wstał i zaczął nerwowo chodzić z kąta w kąt. Jego wzrost sprawiał, że wyglądał jak małe dziecko bojące się poniesienia odpwiedzialności. 

-W swoich snach nie widzę Nocy Barw, Kairze. 

Noc Barw był dniem, ktorego obawiali się nawet Trindorowie. Kiedy wszystkie cztery Żywioły zleją się w jeden - a stanie się to w 10 dniu bezkrólewia Shanor, Krainy zapewniającej rónowagę Żywiołów - wtedy Bogini Nemma zatopi cały całą Krainę  w barwach chaosu i śmierci. 

"I wszystko wróci do początku, kiedy świat  nie skalany czekał na ludzi, a Wielka Trójka zgodna co do jednego była." 

Tak mówiła Księga Mgieł. Nikt nigdy nie zakwestionował  Jej słów, mimo iż  owe fragmenty przekazywane były wraz z legendami. 

-Co więc mam powiedzieć posłańcowi?- Kair usiadł zrezygnowany przy kominku i zaczął bezwiednie grzebać patykiem w popiele. 

Wyrocznia milczała przez chwilę, a na jej twarz zaczęły wstępować cienie. W pokoju zrobiło się chlodno, a słońce jakby momenalnie zaszło za niewidzialne chmury. Tylko lekki wiatr wywiewał popiół z kominka w stronę Atirad i kiedy  odezwała się głosem tak mrocznym i starym jak ona sama świat staną w miejscu. Przemawiał przez nią Dawyr. 

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 13, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

ShanorWhere stories live. Discover now