-No, cisza!– wydarł się Lider.
W kuchni zrobiło się cicho. Nawet bardzo cicho.
-Misje na ten tydzień – zaczął rudy. – Kakuzu, Hidan. Potrzeba nam trochę pieniędzy. Zajmiecie się tym.
Podał teczkę Kakuzu. Zamaskowany z dziwnymi ognikami w oczach zaczął ją od razu przeglądać.
-Itachi, Kisame – ciągnął Pein. – Macie zdobyć zwój ze świątyni w Kiri.
Uchiha wziął od Lidera teczkę i zaczął ją studiować.
-I na koniec Sasori, Deidara, Akari – powiedział Pein. – Wokół Ame-gakure tworzy się ruch oporu. Może nam zagrażać. Macie pozbyć się lidera i najważniejszych dowódców.
Podał papiery lalkarzowi.
-Ruszacie natychmiast – powiadomił Pein.
Wszyscy wstali od stołu i wyszli z kuchni, przygotowując się na misje. Akari zebrała kilka fiolek ze swoimi miksturami i przypięła je do paska. Wzięła swoją katanę z zapieczętowanym w niej żywiołem wody i dodatkowo kilka kunai oraz shuriken. Kiedy wyszła przed siedzibę, Sasori i Deidara już na nią czekali.
Ruszyli bez słowa. Sasori od razu nadał bardzo szybkie tempo marszu. W jeden dzień przebyli pół odcinka wyznaczonej drogi. Zatrzymali się na niewielkiej polanie. Nie rozpalali ogniska, zjedli coś na szybko i od razu położyli się spać. Akari nie mogła jednak nawet zmrużyć oka. Nie chciało jej się spać, mimo że szli bez ustanku cały dzień.
-Czemu nie śpisz, Akari? – usłyszała głos Sasori’ego.
-Nie mogę, Sasori-san – przyznała szczerze. – Nie chce mi się.
-Hm…Dziwne – zamruczał. – Jesteś aż tak wytrzymała sama od siebie, czy po prostu wyrobiłaś się na treningach Deidary?
-Nie wiem, Sasori-san – powiedziała, siadając na ziemi. – Czy to ważne?
Lalkarz wyszedł ze swojej marionetki i usiadł obok Akari pod drzewem.
-Pewnie nie– powiedział. – Ale miło widzieć, że mimo wszystko katowanie ciebie przez Deidarę przyniosło takie efekty.
-On mnie nie katował – powiedziała dobitnie.
-Jasne, że nie – mruknął lalkarz. – Wiesz, Akari… Nawet mimo tego, jak Deidara cię traktował, powinnaś wiedzieć, że zależy mu na tobie. Naprawdę… Jesteś jedną z tych niewielu osób, dla których poświęciłby życie. Wbrew pozorom zrobiłby dla ciebie wszystko.
-Ale…Dlaczego? – zapytała. – Przecież… On myśli, że ja zastąpiłam tą Kat.
-Akari musisz zrozumieć, nie to, co on czuje lub myśli, ale to, jaką postawę ty zaprezentowałaś – wyjaśnił. – Dla nas więzy pomiędzy sensei, a podopieczną są, rzec można, sprawą honoru. Taką zasadę wyznawała właśnie Kat. To, że walczyłaś z Pein’em o swojego sensei było dla nas jak wstrząs. To tak, jakbyśmy znów widzieli Kat. Nie wiem, co wtedy czuł Deidara, ale musiał bardzo mocno wspominać Kat.
-Co to ma wspólnego ze mną? – zapytała lekko zdezorientowana.
-Akari… Deidara widzi w tobie Kat – powiedział Sasori. – I dlatego tak mu na tobie zależy. A jednocześnie dlatego tak ciebie nienawidzi.
Spojrzała na niego, ale z jego przymulonych, brązowych tęczówek nie dało się wyczytać nic.
-Dlaczego mi to mówisz? – zapytała.
-Bo być może jesteś jedyną osobą, która potrafi osłodzić jego ból – powiedział tajemniczo. – Postaraj się zasnąć. Jutro wyruszamy bardzo wcześnie.
CZYTASZ
Akari w Akatsuki - Historie KatD
FanfictionTa opowieść nie jest moją własnością. Oryginalną wersję można znaleźć na http://historie-katd.blog.onet.pl/2010/05/29/kropla-pierwsza-ciemnosc-siedziby-akatsuki/ Życzę miłego czytania.