1

43 5 5
                                    

Nienawidzę jak sie na mnie patrzą. Mam duży problem, bo kiedy po raz pierwszy od kilku tygodni znowu pojawiłem sie w tym okropnym miejscu wszyscy przygladaja mi się jakbym był co najmniej mocno pobity i nawalony. Spod rękawów bluzy wystają mi liczne rany i blizny przeszłości, są też nowe. Kręci mi się troche w głowie, jednak lepiej żeby nikt nie wiedział dlaczego.
Nie dałbym rady znieść tego miejsca bez  uspokajaczy, które mnie wyciszają.
Pozwalają zapomnieć.

Na korytarzu panuje tłok. Jest trochę duszno, dosyć ciemno.
Próbuję przecisnąć się przez jedyną szparę pomiędzy ludźmi. Narazie nikt mnie nie widzi. Zwykle wtedy się odsuwają. Myślą, że mam depresję, więc nie nawiązuja ze mną kontaktu, nawet wzrokowego. Pokazują jak prości są.
Lecz to nie przeszkadza im w wyśmiewaniu i rozpuszcaniu plotek.

Raz słyszałem jak grupka idiotek z torebkami Korsa rozmawiała o moim domniemanym samobójstwie do którego miało dojść w weekend. Pamietam, że wtedy nie było mnie przez długi czas w szkole, więc inni stwierdzili że zwyczajnie nie żyję. Echo ich śmiechu niosło się po całym korytarzu. Zupełnie się mnie nie spodziewały, bo niby skąd.
W tym momencie kiedy wydawało im sie, że leżę już martwy w grobie, wyszedłem zza rogu.
Ich miny? Bezcenne.

Od razu za tłumem znajduję się sala "mojej klasy" - czyli jednej wielkiej bandy zadufanych w sobie debili, którzy dosłownie u p a j a j ą się własnym widokiem. Nic, nic nie jest dla nich ciekawsze.
Codziennie można uslyszeć tak wiele bezsensownych fragmentów dialogów. Często dochodzi również do licznych kłótni i sprzeczek pomiędzy każdym z nich.

Naprawdę, jak beznadziejnym i nic nie wartym można być? Gorszym ode mnie. Nudnym. Pustym. Oni wszyscy zatracili wszelkie zainteresowania na rzecz popularności i przyjaciół, którzy dodatkowo są fałszywi.
Szczerze nienawidze takich typów. Nawet jeżeli w pewnym stopniu jestem do nich podobny. Nienawidzę, ich wszystkich.

Nareszcie wchodze do klasy. Zapada cisza. Will który do tej pory śmiał się wraz ze swoimi kolegami, ucichł. Odwrócił się, zbadał mnie wzrokiem i zaśmiał sie pod nosem. Pewnie wydaje mu się ,że sie przejmuję. Zwykły nieudacznik. Próbuje mnie zniszczyć.
Podszedłem jedynie do mojej ławki i tam usiadłem. Wciąż jest na niej wyryty mój pentagram z czasów jednej z moich faz.

Rozejrzałem się po klasie. Zauważyłem jak Stella- jedna z tych fajnych dziewczyn, przyglądała się mi z zainteresowaniem. Na jej ustach rozciągał się nieznaczny uśmiech.

Chyba się trochę zmieniłem, z wyglądu zwłaszcza. Jednak nie wiem czy jest to powód dla którego się tak patrzy. Nie wiem czy wciąż widzi we mnie tego samego chłopaka, którego kiedyś dażyła słabym uczuciem.

Rzeczywiście. Zmieniłem się. Okrutnie wychudłem. Moje oczy nigdy nie były tak zapadnięte. Nie dbam o siebie. Zapominam, o myciu zębów, czesaniu włosów i tak dalej. Mam gorsze zmartwienia niż grzywka kująca w oczy.
Jednak nie mogę nic po sobie zdradzać. Tak samo jak przez cały poprzedni rok. Nikt sie niczego nie może domyślić. To tylko "depresja", tylko "depresja".

Dzwonek. Krzyki. Słyszę odgłos stukających obcasów.

Na przerwach zwykle siedzę sam. Nie rozmawiam z nikim z klasy. Nawet kiedy zapomnę o tej cholernej pracy domowej nie mam się do kogo zwrócić. Dlatego więc często nie robie tych zadań.
Po co mi one? Nie widzę ogólnego sensu przebywania w tej budzie. Jedyne co mi przyniosła to ból i cierpienie. Wciąż zresztą mi przynosi.  A to chyba nie jest nam potrzebne.

Do klasy wchodzi pani Fredra. Brązowe włosy ma upięte w kok, poprzebijany jakimiś koraliczkami. Jak co roku ma na sobie również ten paskudny płaszcz z lumpexu, który nałożyła na ramiona. Często się nim chwaliła innym nauczycielkom, że taki tani, a ładny. Oczywiście one się nim zachwycały.
Jednak tylko do momentu sprawdzania jakości, która nie powala już tak jak cena.

Zdejmuje go i odkłada na fotel. 

-Witajcie spowrotem w szkole. Miło nam was wszystkich znowu tu widzieć. Przed nami niestety jeden z trudniejszych okresów nauki. To już trzecia klasa, pamiętajcie. Czeka was wiele testów, sprawdzianów czy jak to tam nazywacie, a na końcu ta legendarna m a t u r a.
Mam nadzieję, że dacie radę.- uniosła lekko brew.

Świetnie. Już musiała nas nastraszyć.

- Plan lekcji i inne takie będą w internecie...

Chwila zastanowienia.

-... a i jeszcze...

Jednak radzę sobie. Narkotyki co nie?

Dzięki nim świat wydaje się lepszym miejscem. Na początku zawsze tak jest. Pięknie, miło. Jest zabawa.

A potem się zaczyna. Jest gorzej i gorzej i gorzej. Tworzy się takie błędne koło, aż do... śmierci. 
Tak przynajmniej mówił ten dealer.

Boże, Pamiętam jego twarz, jej wyraz. Przerażający. Widać było, że niedługo nadejdzie koniec jego karkołomnej przygody. Nie da rady.
On jednak wydawał się tym nie przejmować. Chodził na terapię. Myślał, że mu pomoże.

Nie wiem gdzie teraz jest. Zmieniłem dealera.

*

-Powitajcie nową uczennicę.-Lara?

Do sali wchodzi pewnym krokiem, niska siedemnastolatka o ślicznej blado-różowej cerze. Miała przepiękne, falowane, blond włosy i sylwetkę tzw. osy. Jej markowe ubranie jedynie podkreślały istne piękno, którym dziewczyna mnie poprostu zachwyciła.

Nigdy nie miałem dobrego kontaktu z dziewczynami. Ani tymi popularnymi, ani zwykłymi szarymi myszkami. Nigdy nie byłem tak dobry w rozmowie, jak inne chłopaki z klasy. Nie chodzi o to ,że byłem typowym idiotą czy byłem zwyczajnie brzydki. Poprostu moje umiejętności interpersonalne zawsze stały na bardzo niskim poziomie. Często starałem się je poprawić.

Skutki są widoczne.

Dlatego nigdy nie miałem prawdziwego przyjaciela, tak jak i dziewczyny.

- Powiedz nam coś o sobie, Laro.- zaczepiła ja nauczycielka.
Lara obdarzyła ją i nas wszystkim uroczym spojrzeniem.
- Nazywam się Lara Harsen. Mam siedemnaście lat i przeprowadziłam sie tu niedawno. Moim hobby jest moda ale, również pomoc biednym zwierzętom i niekiedy ludziom. Jestem bardzo wrażliwa na jakąkolwiek krzywdę. Tak samo jak moja matka.

- Ach no tak twoja matka jest znaną organizatorką różnych akcji charytatywnych.

- Kocha pomagać. To jej pasja.

-Dobrze wiedzieć, że na świecie jest jeszcze jakieś dobre dziecko.- powiedziała prawie szeptem pani Fredra.- Mam nadzieję, że przyjmiecie do klasówej wspólnoty i poinformujecie o wszystkim Larę.

-A teraz proszę znajdź sobie wolne miejsce i usiądź.

Lara wyszukała wzrokiem wolną ławkę. Oczywiście tą pustą obok mnie ominęła jak wszyscy pozostali. Pewnie wydaje jej się, że jestem jakimś dziwolągiem. Muszę wyglądać rzeczywiście okropnie.

Kolejna nadzieja przepadła. Kolejna osoba w strachu przede mną. Kolejny stracony rok.

Kolejne narkotyki.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 13, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

CureOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz