Warszawski przybysz

10 1 0
                                    

 Dziwny to był sierpniowy dzień. Dziwny na swój sposób. Inny niż wszystkie inne od początku okupacji. Ba! Różnił się nawet od dwóch poprzednich dni Powstania!

Zaczęło się zwyczajnie. Normalnie. O ile oczywiście normalnością można nazwać ciągłą, kilkunastogodzinną walkę z okupantem. Ale po tych kilku latach obecności nazistów w Warszawie podporucznikowi Bukowskiemu było już wszystko jedno. Wojna powoli zmieniała każdego. Jedni stawali się bierni i dawali się po prostu zabić! Inni nie umieli tak żyć i chcieli walczyć. Choć trochę zemścić się na szkopach za te wszystkie krzywdy wyrządzone temu pięknemu krajowi i wszystkim jego mieszkańcom. Opór stawał się ich stylem życia. Najpierw przez te wszystkie lata trzeba było się ukrywać. Dopiero teraz pojawiała się możliwość pomszczenia lat okupacji! Wielu chciało tego tak mocno, że gotowi byli poświęcić wszystko, byle tylko pozbawić Wehrmacht czy SS jednego lub dwóch żołdaków.

Nie inaczej było z Bukowskim. Z tą tylko różnicą, że on swą walkę z Niemcami rozpoczął jeszcze we wrześniu 1939 roku. Najpierw w polu! Był wtedy ułanem, ale szybko trafił w szeregi piechoty a po kapitulacji przyszedł czas na zejście do podziemia. Przez szereg długich miesięcy utrudniał nazistom życie jak tylko mógł. Oczywiście zawsze

w ramach rozkazów. Gdy wybuchło Powstanie też stanął ramię w ramię z innymi, by wywalczyć Warszawie a potem Polsce upragnioną wolność. Na początku szło im całkiem nieźle. Dostał przydział do jednostek operujących na Woli. Początkowo nie był zadowolony z takiego obrotu spraw. Sądził, że w najbardziej na zachód wysuniętej dzielnicy powstańczej Warszawy, raczej nie wydarzy się nic niezwykłego. Wolałby trafić do Śródmieścia, gdzie według wszelkich założeń miały się zdecydować losy tego zrywu niepodległościowego. Przełknął jednak jakoś rozkazy dowódców i posłusznie wypełniał swój żołnierski obowiązek. Nie przypuszczał nawet, że walka na Woli na zawsze zmieni jego życie!

***

Trzeciego dnia Powstania Bukowski, który znajomym i towarzyszom broni znany był raczej, jako Ułan, razem ze swym oddziałem wziął udział w walce na skrzyżowaniu Wolskiej i Młynarskiej, gdzie udało się odeprzeć Niemców. Był to niebywały sukces. Dawał podstawy do nadziei. Być może wróg miał przewagę, jednak w stolicy na razie solidnie obrywał. Do rozproszonych po dzielnicy oddziałów docierały, bowiem wieści, iż w ciągu trzech dni walki udało się opanować niemały procent stolicy. A to był dopiero początek. Ponoć zachodni alianci mieli przybyć z pomocą a nim to nastąpi drogą lotniczą przysłać jakieś zaopatrzenie. Wielką niewiadomą pozostawali tylko ruscy! Z nimi nigdy nic nie wiadomo!

–Mówię Ci stary, że Stalin się nie ruszy!– Wręcz wykrzykiwał swe twierdzenia kapral Bąk,

w rozmowie z towarzyszami broni. Korzystając z chwili spokoju jego pluton właśnie odpoczywał u stóp jednej z wyższych kamienic przy Wolskiej. Starsi stopniem ślęczeli nad jakąś mapą i niemal szeptem wymieniali krótkie spostrzeżenia na temat sytuacji, co jakiś czas wskazując to na wschód to na zachód. Młodsi bojownicy zawzięcie dyskutowali o potencjalnej ofensywie Armii Czerwonej.– Po co miałby rzucać swe oddziały do walki

z Niemcami, którzy już zwiewają gdzie pieprz rośnie? Jeszcze ze dwa dni i Warszawa będzie wolna. Czerwona hołota poczeka aż to my przegonimy szkopów a potem ruszą za nimi w pościg. Po co mają sobie brudzić rączki?

– A ja myślę, że jednak przekroczą Wisłę.– Kontrargumentował inny żołnierz. Podobnie jak Bąk miał może około 20 lat. Niby obaj byli dziećmi, ale okupacja niesamowicie przyśpiesza proces dojrzewania. Nie tylko psychicznego! Obaj chłopcy wyglądali na dużo starszych. – Choćby tylko po to, żeby potem móc sobie przypisać nasz sukces. Stalin to wredna bestia!

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Oct 05, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Warszawski przybyszWhere stories live. Discover now