1

265 21 17
                                    

Czułem się jak w jakimś wirze. Kręciło nami jeszcze jakieś pół minuty, kiedy wreszcie zderzylismy się z twarda ziemią. Wstałem szybko i się rozejrzalem. To nie była Konoha. Gdzie to nas przeniosło?!

-Boruto, co zrobiłeś?-zapytała Sarada.

-Nie mam pojęcia.-rozejrzalem się.

Wszędzie jakieś wieżowce, budynki i jakieś dziwne słowa, których nie mogłem rozczytac. Mama ma książki w tym języku, mówiła ze to chyba angielski.

-Patrz, cosplayowce.-widziałem, że ludzie się dziwnie na nas gapią.

Cholera jasna, a matka mówiła nie wchodź. A co? Ja oczywiście musiałem zrobić inaczej i znowu wyszło coś, z czego chyba się nie wyplączemy.

-Boruto, jak mamy wrócić?-zapytała znowu Sarada.

-Nie wiem, do cholery!-wydarłem się.-Przepraszam. Nawet nie pamiętam tej techniki.-usiadłem na ziemi.

-Przepraszam.-poczułem rękę na ramieniu, więc się odwróciłem. Zobaczyłem niższą ode mnie dziewczynę, która mówiła w naszym języku.-Zgubiliście się, prawda?-pokiwaliśmy głową.-Wyróżniacie się strasznie.

-Nie wiemy jak tu trafiliśmy. Pomożesz nam?-zapytała Sarada.

-Oczywiście. Skąd jesteście?

-Konohagakure.-odpowiedział Mitsuki.

Dziewczyna patrzyła na nas przez chwilę, a potem wybuchła śmiechem.

-Jesteście jakimiś geekami Naruto, czy jak?-zapytała.

-Czym?-zmarszczyłem brwi.

-Nie ważne. Konohagakure...-pokręciła głową.-Przecież to nie istnieje. To tylko wymysły pana Kishimoto i tyle. Jak się nazywacie?

-Uchiha Sarada.

-Przestań.-dziewczyna patrzyła na nas przez chwilę, a potem rozszerzyła oczy.-Wy nie zartujecie. Jesteś Uchiha Sarada? Twoi rodzice to Sasuke i Sakura?-zapytała całą podjarana.-A wy to Boruto i Mitsuki?-uśmiechnęła się do nas szeroko.

-To pomożesz nam?-zapytałem.

Pokiwala głową i kazała iść za sobą.

Stanęliśmy przy jednym z domów, które wyglądały jak nasze tradycyjne domy.

-Dziadku.-weszła do środka i kiwnęła na nas ręka.

-Co się stało?-zapytał starszy mężczyzna, który podszedł do naszej czwórki.

-Dziadku, pamiętasz jak opowiadałeś mi, ze miejsce z „Naruto" naprawdę istnieją?-mężczyzna pokiwał głowa.-Chyba właśnie mam dowód.-wskazała na nas.-To syn Siódmego Hokage.

-Rozumiem. Ta młoda dama to pewnie Uchiha.-wskazał na Sarade, która polowała głowa.-A ty, młody człowieku, czyim dzieckiem jesteś?-zapytał Mitsuliego.

-Orochimaru.

Mężczyzna nic nie odpowiedział tylko kazał nam wszystkim usiąść.

-Opowiem wam historie o tym, jak i dlaczego opuściłem Konohe.

Starszy pan opowiadał jak służył Trzeciemu jako mało ważny ninja. Nie lubił się wyróżniać. Pewnego razu znalazł technikę w piwnicy swojego ojca i chciał jej użyć, tak jak my, i utknął.

-Czyli nie wie pan jak wrócić?-zapytałem.

-Ja nie. Moja córka. Tylko ona tam trafiła przypadkowo. Amelia...

-Chwila... Pana córka nazywa się Amelia Senju?-zapytałem.

-Amelia Yukiji. Adoptowałem ją kiedyś, potem zniknęła. Dowiedziałem się, że mieszka w Konoha jako żona Siódmego.

-Tak. To moja mama.-uśmiechnąłem sie szeroko. -Jest biologiczną córką Piątej.

-To dobrze.-odetchnął staruszek.-Powiedz mi jak tu trafiliście, młody człowieku.

Zacząłem sie nerwowo śmiać.

-Tak jak pan, znalazłem zwój. Kusiło mnie.

-Rozumiem. Narwany jak ojciec. Chodź, wiem jak kontaktować się miedzy wymiarami.

Poszlismy do jego gabinetu w czworke, jego wnuvzka zostala.

-Napiez na tej kartce cokolwiek. Byle twoja matka sie nie martwila.

Zrobilem co kazal. Napisalem mojej mamie zeby sie nie martwila ani nie wkurzala na mnie. Napisalem ze jestem w Londynie (gdziekolwiek to bylo) i zeby nas stad wydostala.

-Teraz patrz. Musisz uzyc pieczeci szczura, krolika i smoka, wypowiedziec imie i nazwisko psoby do ktorej to ma dotrzec oraz adres i miasto.

Zrobilem co kazal, a nastepnie lust zaplonal rozowym plomieniem.

-Mam nadzieje ze szybko to przeczyta. Jest na waznej misji.-spuscilem glowe.

-Nie martw sie. Zaopiekuje sie wami dopoki Amelia nie przyjdzie po was.

Wrocilismy do salonu gdzie leciala telewizja w jakims dziwnym jezyku. Dziki jakis.

Boje sie reakcji mojej mamy. Przestanie mi ufac i znowu mi wszystko pozabiera. Jezuu.

-Boruto, a jak zostamiemy tu ma zawsze? Jak twoja mama u nas?-zaczela sie martwic Sarada.

-Nawet tak nie mow. Poza tym moja mama wiedziala jak wrocic, dattebasa.

-Ale jak nie przyjdzie po nas?

-To dupa. Zostajemy tu.-mruknąłem.-Dziadku, mozemy gdzies potrenowac?-zapytalem.

-Nie ma tu chakry tak silnej jak u was.-odpowiedzial znad gazety.-Wytrzymaj, daje twojej matce jeszcze trzy godziny. Jej refleks i przeczucia zawsze byly niezawodne.

-Okej.

Siedzialem na kanapie, poki po trzech godzinach nie zobaczylem glebu dymu przede mna. Cholera jasna.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 30, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

"W tamtym świecie" Boruto x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz