Obrączki

648 86 12
                                    

Atsushi  oparł się zmęczony o oparcie czarnego fotela obrotowego. Siedział nad tymi papierami już 3 godzinę. Był zmęcozny i chciał iść do domu. Już dawno by w nim był, gdyby nie to, że Dazai nie miał zamiaru ruszyć swoich czterech liter do roboty. Aktualnie leżał na kanapie wywalony do góry brzuchem. Tygrysołak pomimo tego, że kochał swoją pracę, tej części nienawidził. Kiedy musiał robić wszystko za tego jednego człowieka. Nie mówiąc już o tym, że ten maniak samobójstw miał napisać raport z misji... dwa tygodnie temu.

- Dazai-san... - warknął chłopak chcąc brzmieć jak najbardziej poważnie i przy okazji nie stworzyć tygrysiej ręki i rozszarpać mu gardła - Skończyłem to, o co mnie poprosiłeś... Teraz idę do-

- Atsushi, napisz za mnie raport... - jęknął starszy mężczyzna dając na swoje czoło rękę nadając jemu odrobinę dramatyzmu - Nie mam siły...

Wtedy białowłosy coś dostrzegł. Na palcu brązowowłosego błyszczała lekkim srebrnym blaskiem obrączka. Przyglądając się bardziej, widział złote zdobienia na niej. Była prosta. Nie miała diamentów ani innych kamieni szlachetnych. Wyglądała jakby zaręczynowa. Młody detektyw zmarszczył brwi. Widział ją pierwszy raz na oczy... Mały przedmiot przykuł jego uwagę na tyle, że nie zauważył nawet zdziwionego wzroku Dazai'a.  Pierwsze pytanie które pojawiło się w jego umyśle, było jaka normalna dziewczyna, zgodziła się na romans z tym maniakiem samobójstw. W ogóle... to kiedy on miał poznać jakkolwiek dziewczynę? Praktycznie całe dni siedzi w pracy... Chciał poznać historię skąd ją ma... Ale był zbyt nie śmiały. Nie lubił pytać kogokolwiek o ich sprawy prywatne. Ale teraz wręcz umierał z ciekawości! Ale chyba jak zapyta to nic się nie stanie prawda? 

- Em... Dazai-san... Mógłbym wiedzieć... skąd masz tą obrączkę? Nie widziałem jej wcześniej... - zapytał cicho stykając dwa palce wskazujące ze sobą - O-oczywiście jeśli pan nie chce m powiedzieć to zrozumiem! - krzyknął wymachując rękoma w różne strony.

Starszy mężczyzna zaśmiał się i usiadł na kanapie. Założył nogę na nogę i podniósł rękę przyglądając się małej ozdobie. Przywoływała jego wspomnienia.

- Mam ją już... jakieś cztery lata... - mówi spokojnie uśmiechając się w ten swój charakterystyczny sposób - po prostu miałem ją zawsze zawieszoną na łańcuszku i ukrytą pod koszulą... Ale ostatnio, mówiąc delikatnie wkurzyłem Kunikidę, który potem rzucił mną i przez przypadek go zerwał... Więc nie mając wyjścia założyłem go na palec.

Atsushi pokiwał lekko głową, W sumie miał wyjście. Nie musiał go zakładać. Młodszy pokiwał głową. 

- A... kim jest dla ciebie ta osoba? - spojrzał na brązowookiego, który przyglądał się małej rzeczy. 

- Ciężko powiedzieć - wzdycha cicho i kładzie rękę na kolanie. Patrzy przez chwilę na ziemię, po czym podnosi wzrok na swojego kolegę z pracy - raz się nienawidziliśmy... A raz kochaliśmy jak szaleńcy... Może nasze relacje były na tyle rozwinięte, że wiedzieliśmy co myślimy, co zrobimy... Ale jak to mówią "Czas zmienia wszystko". Podejrzewam, że teraz albo nie chce mnie znać albo już to zamknięty rozdział... - westchnął cicho zamykając na chwilę oczy.

Dazai nic nie musiał już mówić.  Białowłosy widział po jego zachowaniu, że on nadal kocha osobę, której swoje serce ofiarował te cztery lata temu. Nie powie tego w prost, ale on cholernie tęskni. Atsushi obserwował wszystkie jego ruchy. Brązowowłosy podniósł rękę, gdzie była obrączka do swoich ust. Ucałował ją czule, po czym uśmiechnął się sam do siebie. Fioletowooki widział już ten gest. Nawet nie dawno. Razem z Kunikidą wyruszył na akcję, gdzie w budynku pewnej firmy terrorysta podłożył bombę. Pewna kobieta z łzami lejącymi się po policzkach, modliła się do Boga o to, żeby jej  ukochany był cały i zdrowy. Całowała wtedy swój złoty pierścionek. Na szczęście akcja przebiegła pomyślnie. Dazai wstał i podszedł do okna. Słońce powoli zachodziło pokrywając budynki swoim pomarańczowym blaskiem. Miły, ciepły letni wiatr zmierzwił lekko jego lekko kręcone włosy. Widział ludzi którzy wracają z pracy lub do niej właśnie idą. Wiedział, że gdzieś tam, na drugim końcu miasta, jest osoba o której nigdy nie zapomni... 


***

Zimne powietrze wpadło do przez uchylone okno, powodując u rudego domownika lekki dreszcz. Księżyc oświetlał mały stolik na którym znajdowało się kilka zdjęć. Chuuya właśnie sączył 4 lampkę bardzo drogiego wina, które trzymał na specjalne okazje. Umysł miał już otępiony a w głowie słyszał przyjemne szumy. Jego niebieskie oczy uważnie studiowały dość stare fotografie. Z ust wydobywały się ciche przekleństwa. Miał już nie wracać do tamtych czasów. Obiecał sobie to, lecz co by nie robił... Wspomnienia będą wracać. Nawet małe czynności takie ak: wstawanie, picie porannej kawy lub po porostu oglądanie wieczorem telewizji sprawiały, że usilnie wracał do swojego życia sprzed czterech lat. Prychnął głośno niczym naburmuszony kot i wziął w swoją dłoń kieliszek z winem. Zanim jednak się napił, jego wzrok zatrzymał się na małej rzeczy na jego palcu. Mała srebrna obrączka z złotymi zdobieniami. Czemu ją właściwie nosił? Przecież tamten rozdział już dawno jest zamknięty! Miał się odciąć od tych wszystkich wspomnień. Miał spalić zdjęcia, pozbyć się ubrań oraz najlepiej sprzedać to małe gówno, które znajdowało się na jego placu. Wiele razy ściągał ją i odkładał na jakieś mało istotne miejsce, żeby później o niej zapomnieć. Lecz co by nie robił... Zawsze po nią wróci i założy. Bez niej czuł się pusty. Nie wiedział dlaczego.. Nie potrafił tego zrobić. Czy to właśnie nie jest tęsknota? Okropne uczucie, które ściska jego serce za każdym razem, kiedy myśli właśnie o nim. Zawsze starał się je ignorować, ale już nie potrafił. Pokręcił głową zażenowany własną postawą. Miał być twardy, zimny, okrutny. Zdolny do zabójstwa bez mrugnięcia okiem. Ale... On też jest człowiekiem prawda? Tylko jedna osoba wiedziała, że wbrew temu wszytemu co o nim pisano i mówiono... Był bardzo delikatny i kruchy. Może swoim zachowaniem odstraszał  wszystkich ludzi... ale nie jego. Chuuya położył szklane naczynie na stoliku. Przysunął swoje usta do chłodnej powierzchni obrączki. Ucałował ją delikatnie po czym spojrzał w duży księżyc. Pierwszy raz, od kilku lat uśmiechnął się szczerze. Był to bardzo delikatny uśmiech, którym obdarowywał swojego ukochanego. Podszedł do wielkiego okna i spojrzał na srebrną tarczę ciała niebieskiego. Wiedział, że gdzieś na końcu miasta, jego ukochany też patrzy na ten sam księżyc...

- Kocham Cię... - powiedział cicho uśmiechając się w stronę miasta. Miał wrażenie... że słyszy opowiedz na swoje słowa dobiegające z ust Dazai'a...

Ja Ciebie też kocham, Chuuya...



~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~


W końcu to skończyłam aaaa!!! 

Tak się cieszę że w końcu zebrałam się w sobie, żeby to napisać *^*

Aktualnie mam manie na ten paring ^^ piszcie co o tym myślicie ludki~! <3



ObrączkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz