Prolog

863 47 30
                                    

ALYSSA

Sen zaczyna się zawsze tak samo: spada. Jej ciało rozluźnia się, zmysły wyostrzają, a ona całą sobą chłonie ciemność i świadomość zapadania się w pustkę. Spada z niejasnym poczuciem wolności i tego, że nareszcie znajduje się we właściwym miejscu.

Ten lot, świst powietrza, spełnienie...

To wszystko jawi się w równie fantastyczny, co i abstrakcyjny sposób. Co więcej, sen wydaje się prawdziwy, wręcz niemożliwie realny. Wszystkimi zmysłami chłonie tę chwilę, a ciało zachowuje się tak, jakby tylko wyczekiwało momentu, w którym naprawdę stanie się równie bezwładne i lekkie. Nie czuje strachu, chociaż powinna, zwłaszcza że wciąż spada, otoczona przez ciemność i wszechogarniającą pustkę. W zasadzie nie czuje niczego, może pomijając podekscytowanie i pragnienie, żeby w tym trwać, żeby...

Ach, to dziwne podekscytowanie.

Pojawia się zawsze, równie naturalne, co brak strachu i swego rodzaju euforia. Kiedy tylko zaczyna czuć się w ten sposób, wie, że On się pojawi, chociaż nigdy nie jest tego świadoma, póki Go nie zobaczy.

Nigdy też nie potrafi zapamiętać Jego twarzy. Patrzenie na nią przypomina trochę spoglądanie w słońce – widzi, ale równie dobrze mogłaby być ślepa, bo swoimi marnymi, ludzkimi zmysłami nie potrafi objąć promiennego piękna tej cudownej istoty. Tym bardziej pozbawionym sensu wydaje się to, że we śnie czuje się silna, tak bardzo... pewna siebie.

Czuje się znakomicie, bo wie, że jest Mu równa. Oczywiście to jest nieprawdą, jednak...

Zamiera, gdy w końcu Go widzi. Pojawia się znikąd, nadludzko piękny i tak blisko niej, że gdyby tylko się postarała, mogłaby Go dotknąć. Nie wie, skąd ta myśl, ale czuje, że chociaż znajdują się na jednym poziomie, On w przeciwieństwie do niej nie spada. Unosi się w powietrzu, nieznośnie znajomy, chociaż jest pewna, że nigdy wcześniej się nie spotkali. Spogląda na nią z fascynacją, choć przecież to ona powinna się nim zachwycać.

Wtedy wyciąga dłoń. Wygląda, jakby chciał ją złapać; jakoś powstrzymać – pomóc jej niezależnie od konsekwencji. Serce Alyssy bije szybciej, zdradzając podekscytowanie i sprawiając, że chwila oczekiwania staje się trudna do zniesienia. Czeka, chociaż podświadomie wie, że mimo bliskości i obustronnych pragnień zabiegi Nieznajomego są bezcelowe. Do tej pory nigdy nie był w stanie jej pomóc, bo zawsze coś szło nie tak.

Zawsze.

Kiedy Jego dłoń niemal muska jej własną, do głosu dochodzi strach. Wie, że nie powinna się bać, ale już nad tym nie panuje. Zawsze, kiedy pozwala sobie na chwilę zwątpienia, wszystko się sypie i już wie, że po raz kolejny zmierza ku końcowi.

Właśnie wtedy pustka sięga ku niej i odciąga od Nieznajomego. Krzyk zamiera na ustach Alyssy. W tym pozbawionym słów i obrazów miejscu jakiekolwiek dźwięki nie mają racji bytu.

Piękne, błękitne oczy są ostatnim, co udaje jej się zapamiętać.

KRONIKI UPADŁYCH | BĘDZIE WYDANE!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz