Scena z życia

9 0 1
                                    

Od autora: Najmocniej przepraszam, jeśli w tekście brakuje spacji, jednak Wattpad postanowił mi gro z nich po prostu usunąć, przez co musiałam ręcznie je dodawać. Jeżeli jakaś została pominięta, to wyłącznie przez moje niedopatrzenie.

*


Byli trochę jak Linkin Park – zestawienie dwóch muzycznych światów, które pozornie do siebie nie pasują, ale jednak współgrają ze sobą i nie posiada to znamion kakofonii.

Przez okno wlatywało ciepłe letnie powietrze, wraz z wyjątkowo cichym cykaniem owadów akompaniujące ulicznemu szmerowi, który miał w sobie coś kojącego. Firanki falowały powoli, jakby tym wszechobecnym rozleniwieniem zarażone. Dawno nie mieli tak spokojnej soboty.

– To aż niezwykłe, że nie musimy nigdzie wychodzić – powiedział cicho, jakby zbyt głośna wypowiedź mogła tę ciszę swoją zwalistością zagłuszyć, niszcząc cudownie leniwą atmosferę. To trochę tak jakby podczas kontemplacji kwiatów wiśni wlewać w siebie alkohol z entuzjazmem wygłodniałego komara – tak się po prostu nie robi. – Żadnych wywiadów, promocji, występów, prób, sesji. – W jego głosie pobrzmiewała poranność, po której usłyszeniu Saga przerwał na chwilę brzdąkanie na niepodłączonym elektryku i uśmiechnął się pod nosem. – Nie masz czasem dość? – zapytał Tora, głową wskazując instrument siedzącego obok mężczyzny.

–Tego? – Saga nieznacznie uniósł gryf. – Posłuchaj – powiedział i zagrał. Brzmiało jak temat jakiegoś utworu, którego gitarzysta jeszcze nie znał. – Można z tego zrobić wariacje, na przykład – i znów zagrał, tym razem rozdrabniając wartości na krótsze, dodając arpeggio i kończąc diminuendo.

– Tak lepiej – przytaknął. – Ale naprawdę nawet dziś musisz zajmować się pracą?

– To nie praca, gram dla siebie – odparł niezrażony.

– Dla siebie komponujesz nam nowy kawałek. – Tora przewrócił oczami. – Mamy wolne, skorzystajmy z tego – zasugerował, uśmiechając się przy tym w ten sposób, który Saga dobrze znał.

–Chcesz gdzieś wyjść? – udawał głupiego. Odłożył gitarę na stojak przy kanapie, a Tora tylko na to czekał. Położył dłoń na jego kolanie i choć Saga z całych sił udawał niewzruszonego, nie mógł powstrzymać wypływającego na usta uśmiechu. W głowie już miał cudowny obraz upojnego poranka, którego od naprawdę dawna niedane było im doświadczyć. A Tora czekał właśnie na to, gdy Saga z rozmarzonym uśmiechem pogrąży się w wizji, która miała się już zaraz spełnić, by...

– I tak musimy iść na zakupy – odparł jak gdyby nigdy nic, a Saga poczuł, jakby coś w nim... opadło.

– No nie, teraz? – jęknął rozczarowany. – Cokolwiek to jest, poczeka.

–Tak, teraz – nalegał. Wstał i wyciągnął dłoń w stronę partnera. – W lodówce mamy tylko ogórki z dziwnym nalotem, piwo i pusty kartonik po Snickersach.

– A co się stało z miso-shiru od twojej mamy? – spojrzał na niego z dołu niezadowolony.

– To sprzed miesiąca, które wyrzuciłeś tydzień temu, opierdalając mnie, że przywożę, a potem nie jem?

–Naprawdę minął już miesiąc? – zapytał, ignorując pozostałą część wypowiedzi partnera.

–Tak. Zbieramy się.


Czy oni byli razem? Ciężko powiedzieć. Od kiedy Nao zaczął umawiać się z wyższą od siebie o głowę Włoszką, Saga zmuszony był wynieść się z czterech ścian, które zajmowali dotychczas. Właśnie wtedy wręcz niepokojąco entuzjastycznie wspólne mieszkanie zaproponował mu Tora. Czemu nie? – pomyślał.

Scena z życia || Alice NineWhere stories live. Discover now