Była se taka ziomeczka, no i ona brała dragi. No i w końcu kiedyś przedawkowała i zeszła. Nom. Zdechła se w szkole. Tru stori maj frend (no w sensie nikt mi z ziomeczków nie zszedł ale pewnie było coś takiego kiedyś więc tru stori). No i ona miała starego, najlepszego Janusza w jej rodzinnej wiosce, Radomiu. Najlepiej ojebywał staruszki na przecenie w Biedrze, ale że był hipsterem to tylko lidlaki zbierał. Jej stara, Grażyna Aka Jessica, brwi odrysowywała od szklanek z lidla, od Ikei trzymali się z daleka, bo to takie nie polskie. Z kolei jej panterka była z lumpa za rogiem „U Justyny", a Justyna to była ziomeczka Grażyny więc gitara siema i wszystko za pół ceny. Jej siorka, Karyna, wszystkich Sebów z okolicy już wyruchała, jeden tylko jakiś Adi się przyplątał, ale zapłacił więc spox. Taką miała rodzinę, a na imię miała Domestos, takie tropikalne... Spierdolone życie miała ale umarła se i gitara siema.