Moja Wściekła Księżniczka

248 22 4
                                    

Tak więc jak już mówiłam, to opowiadanie piszę razem z @KrystianGarlicki6 i oto jego pierwsza część ląduje tutaj do waszej dyspozycji.

Mam nadzieję, że się spodoba. Miłego czytania! ;-D

Sasuke

Wszedłem do szkoły po prostu wściekły. Nie nauczyłem się absolutnie niczego na ten cholerny sprawdzian! Jedyna rzecz jaka mogłaby dzisiaj poprawić mi humor to widok pewnego blondynka odzianego w sukienkę, po przegranym zakładzie. W wyobraźni już widziałem tę jego wściekłą minę. Zacierałem rączki. Oj tak... To będzie piękny widok... Pomyślałem. Już układałem sobie scenariusz pod tytułem: "Jak to by ten Młotek mógłby się ubrać.". Nie no po prostu nie mogłem się doczekać. Niemalże wpadłem do sali. Rozejrzałem się, jednak po Naruto nie było nawet śladu. Nie spodziewałem się tego po nim... Przecież zawsze się wywiązuje z naszych głupich zakładów... Przeleciało mi przez głowę kilka czarnych scenariuszy. A może tego już było dla Naruto za wiele? W końcu kto dałby się namówić na taki głupi zakład, już nie mówiąc o wywiązaniu się z niego? W tym momencie klamka lekko zadrżała, a drzwi się uchyliły. Wszystkie oczy skierowały się na przybysza. Naruto stał w drzwiach w czarnej obcisłej sukience mini, na nogach miał lakierki, lewy nadgarstek zdobiła cienka srebrna bransoletka, włosy miał jak zwykle poczochrane, a w rękach ściskał plecak.

- Cześć Młotku! - Zawołałem i uśmiechnąłem się do niego. Fuknął na mnie, po czym podreptał do swojej ławki.

- Zemszczę się Uchiha... - Syknął.

- No ale coś Ty! Przecież ślicznie wyglądasz! - Zaśmiałem się. Spojrzał na mnie morderczym wzrokiem.

- Już nigdy w życiu się z Tobą o nic nie założę... A już na pewno nie przegram zakładu... - Syknął wściekle. Wybuchnąłem śmiechem.

- Jeszcze nie raz się ze mną założysz, bo znam Cię za dobrze i jeszcze nie raz przegrasz! - Chichrałem się. - Tylko następnym razem przyjdziesz w stroju pokojówki!

- W Twoich snach! - Krzyknął, po czym podbiegł do mnie i już chciał mi przywalić, jednak obcasik w jego butach skutecznie mu to utrudnił. Runął na mnie jak długi wywalając mnie na podłogę i używając jako swego rodzaju poduszki. Ale nie to było najzabawniejsze dla chichoczącego tłumu gapiów. Najśmieszniejsze było to, że jego usta jakimś cudownym cudem wylądowały na moich. Tego dla tych debili było za wiele. Wszyscy dosłownie składali się jak harmonijki ze śmiechu. Zrzuciłem blondyna z siebie i przywaliłem mu w głowę. Zwijał się na podłodze, jęczał i piszczał. Obrzuciłem wszystkich śmieszków lodowatym, ale morderczym wzrokiem, no co w sali zapanowała cisza. Wszyscy gapili się to na mnie to na Naruto. Uzumaki ogarnął się po paru minutach. Wstał i usiadł przy swojej ławce posyłając mi wyzywające spojrzenia.

Po lekcjach. Sasuke

- To co jedziemy do mnie? - Zapytałem Uzumaki'ego.

- Tak. - Mruknął. - Ale tego stroju to ja Ci Uchiha do końca życia nie daruję.

- Jutro zapomnisz.

- Wcale, że nie.

- Wcale, że tak. - Przedrzeźnialiśmy się tak przez całą drogę, śmiejąc się przy tym najszczerzej jak tylko się dało. Byliśmy z Naruto przyjaciółmi od zawsze. Takie numery były dla nas na porządku dziennym. Tak samo jak bezsensowne przedrzeźnianie się i kłótnie. Lubiliśmy się droczyć i tyle. Jednak jak przyszło co do czego, to potrafiliśmy się dogadać jak nikt inny. Wpadliśmy do mnie do domu i oboje rzuciliśmy torby w kąt.

- Mogę się już przebrać? - Zapytał Naru.

- Myhym... - Mruknąłem. - Czemu nie...

- Dzięki.

W krzywym zwierciadleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz