Gruby kot w Hadesie

4 0 0
                                    

Millicent Bates była zrzędliwą kobietą po siedemdziesiątce, która za jedynego przyjaciela miała grubego kota o imieniu Puszek, niemniej zrzędliwego od niej. Świat, w którym żyli, nie różni się szczególnie od naszego. Te same zasady fizyki, grawitacja, doba trwająca 24 godziny, pory roku. Czymś, co jednak sprawia, że nie są one takie same jest pewna zasada: otóż w świecie Millicent Bates każdy człowiek widzi gwiazdkę nad głową osoby, która jest dla niego przeznaczona. Nikt nigdy  nie widział więcej niż jednej gwiazdki, tutaj nie istnieje coś takiego jak poligamia. W związku z tym, raz na czas rodzą się smutne jednostki, które nie mają dopasowanej gwiazdki, a co za tym idzie, osoby. I do tego grona nieszczęśliwców należała Milly. Po pięćdziesięciu latach egzystencji straciła nadzieję i kupiła Puszka, który stał się jej towarzyszem w niedoli. Bates nie wiodła szczęśliwego żywota. Gdy była jeszcze młodą dziewczyną otaczała się wianuszkiem przyjaciół, nawet nie przypuszczała, że tak skończy. Od zawsze jej priorytetem było znaleźć swoją drugą połówkę. W dzieciństwie snuła domysły na temat wyglądu i charakteru tej osoby, po dwudziestce zaczęła robić się niecierpliwa, w wieku trzydziestu lat rozpoczęła desperackie poszukiwania. Gdy przekroczyła pięćdziesiątkę straciła jakiekolwiek nadzieje i cały swój wolny czas zaczęła spędzać razem z Puszkiem. Stała się zgryźliwą babą, z rodzaju tych, które w prawie pustym autobusie staną akurat nad miejscem, które zajmujesz i zaczną wygłaszać monolog na temat niekulturalnej młodzieży. Nic więc dziwnego, że gdy umarła w wieku siedemdziesięciu lat z powodu udaru trafiła do Piekła. Ludzie za żywota często snują domysły na temat tego, jak jest w Piekle. Millicent również kilka razy się nad tym zastanawiała, głównie po składaniu donosów na sąsiadów z bloku. Po śmierci obudziła się w zupełnie ciemnym pomieszczeniu na jakimś obskurnym materacu, wszędzie śmierdziało siarką. Już prawie wpadła w stan totalnego załamania, gdy nagle poczuła coś miękkiego. Obok niej leżał nie kto inny jak Puszek! Bates stwierdziła, że właściwie to może trafić gdziekolwiek, skoro ma przy sobie ukochanego towarzysza. Następnie do pomieszczenia wszedł blady jak ściana siwobrody mężczyzna w zakurzonym garniturze, trzymając w ręku świecznik.

-Dzień dobry, jestem pani przewodnikiem po Piekle. Teraz oprowadzę Panią po pani nowym domu na najbliższą wieczność.

Millicent wstała, onieśmielona obecnością nieznajomego. Miała na sobie czarną, prostą szatę zakrywającą jej ciało, które przez lata wylegiwania się na kanapie z Puszkiem straciło swoje dawne filigranowe wymiary.

-Dzień dobry, zanim cokolwiek zobaczę, proszę mi powiedzieć, jaka religia miała rację?

Mężczyzna przewrócił oczami.

-Przepraszam, ale odpowiadam na to pytanie średnio dwadzieścia razy dziennie. Żadna. Piekło to miejsce dla ludzi, którzy przez całe, lub większość swojego życia byli skupieni na sobie i nie zrobili niczego pozytywnego. Trafiają tutaj osoby, których dusze w dużej mierze zostały skażone przez egoizm, lenistwo, arogancję, zrzędliwość i tym podobne. Muszę przyznać, że dusza tak skażona jak pani nie trafia się zbyt często. Władcą Piekła jest koleś nazywany przez różnych ludzi Hadesem, Lucyferem, el diablo, Szatanem, Asurem, panią od biologii, Grażką spod dwadzieścia be czy jakimś innym imieniem. Sam siebie karze nazywać Szefem. Nie jest zbyt rozmowny, radzę ci go nie zaczepiać, bo jeśli się zdenerwuje może zesłać na ciebie karę, na przykład dwadzieścia godzin słuchania drapania paznokciami o tablicę. Obrzydlistwo. Jeśli ktoś popełnił coś niewybaczalnego w swoim życiu, na przykład morderstwo trafia do Tartaru. Tam to jest dopiero jazda, tutaj jeszcze nie mamy aż tak źle. A teraz, jeśli Pani pozwoli, zapraszam Panią i tą grubą kupę futra na przechadzkę po waszym nowym domu.

Brodacz wyciągnął w jej stronę lodowatą dłoń, którą ujęła, co spowodowało pojawienie się rumieńca na jej pomarszczonych licach. Otworzył drzwi ciemnego pomieszczenia, oświetlając sobie drogę światłem świec. Okazało się, że poza tamtym feralnym pokojem nie było tutaj wcale aż tak źle: znajdowali się w ogromnym pomieszczeniu bez okien. Na suficie było wiele lamp zsyłających żółte światło na znajdujący się w dole tłum. Ludzi było tutaj od groma, jak widać arogancja czy lenistwo to powszechne cechy. Spacerując, widzieli stragany z warzywami kobiet w wieku podobnym do jej, które przekrzykiwały się na temat cen.

-Teraz jesteśmy w centralnej części Piekła. Tutaj znajdują się stragany przekupek, które nawet po śmierci nie odpuszczą i będą chciały udowodnić, że to one mają najlepsze kalafiory. Nowi ludzie są sprowadzani właśnie tutaj, dlatego jest tak tłoczno. Zaraz będziemy przechodzić obok tronu Szefa, przesiaduje tam często i obserwuje poddanych. Pamiętaj, żeby się ukłonić!

Podczas całej tej przechadzki dreptał za nimi Puszek. Puszyste, lśniące futerko kusiło przechodniów aby go pogłaskać, ale wyraz twarzy kocura i syki, jakie z siebie wydawał skutecznie ich do tego zniechęcały. W końcu na horyzoncie pojawił się tron, o którym wspominał brodacz. Owy przedmiot pokryty był tysiącami mieniących się kamieni szlachetnych. Przed śmiercią Bates pomyślałaby pewnie coś w stylu "Ciekawe ile za niego dał". Teraz jednak sytuacja była inna, gdyż: primo, znajdowała się w Piekle, secudno: nad głową Szefa widniała... tak bardzo pożądana przez nią gwiazdka! Siedemdziesięcioletnia kobieta zaczęła biec jak młoda gazela uciekająca przed lwem w stronę tronu. Przeciskała się między ludźmi wywołując pomruki oburzenia. Stanęła centralnie przed Szefem, z tej odległości dokładnie widziała jego twarz. Miał nieco ciemną skórę, czarne włosy zaczesane do tyłu przy użyciu dużej ilości żelu, a na jego nosie opierały się przeciwsłoneczne okulary. Miał na sobie szatę, o wiele jednak bardziej drogocenną niż ta jej. Na widok kobiety zdjął okulary, ukazując ciemne, rozszerzone w zdziwieniu oczy.

-Czekałem na to tak długo!- wykrzyknął wzruszonym głosem, po czym podszedł do kobiety z otwartymi ramionami.

Millicent, Szef i Puszek stali się przepełnioną miłością rodziną. Okazało się, że mężczyzna był taki zgorzkniały z powodu tęsknoty za przeznaczoną mu osobą. Zamieszkali w pałacu Szefa i byli szczęśliwi przez całą wieczność. Bates całe swoje życie poświęciła na coś, czego mogła zaznać dopiero po śmierci. Czasem przez jej myśl przechodziło, że tak właśnie miało być, bo przecież gdyby nie popadła w ten mizerny stan ducha spowodowany brakiem swej drugiej połówki, nie trafiłaby tutaj i nie spotkała jej. No cóż, życie (albo i  śmierć) pisze różne scenariusze.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Nov 11, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Gruby kot w Hadesie [one shot]Where stories live. Discover now