Prolog
Jak zawsze o tej porze roku, noc na górze Akina była niezwykle upalna i wilgotna. Tylko od czasu do czasu można było poczuć chłodny, przyprawiający o gęsią skórkę podmuch wiatru, który z głośnym brzdękiem poruszał porozrzucane przy drodze puszki. Nic oprócz tych dźwięków nie zakłócało panującej w górskim przesmyku ciszy, bo o tej nieludzko późnej porze nie było tu żywej duszy.A przynajmniej tak się mogło wydawać na pierwszy rzut oka.
Na samym szczycie góry jednak, na jednym z kilkudziesięciu miejsc parkingowych, stał zaparkowany sportowy sedan. O jego drzwi nonszalancko opierał się popijający z puszki napój młody kierowca, który ewidentnie czegoś wyglądał, patrząc w dół przesmyku.
Nie mógł mieć więcej niż 25 lat, był wysokiego wzrostu, a spod czarnej fryzury wystawała mu niewielka blizna, którą kiedyś szpanował w liceum, gdy jeszcze do niego chodził. Znamię było bowiem pamiątką, po jednej z przeżytych wraz z autem przygód.
Iketani pamiętał dobrze czas gdy się go nabawił, kiedy zafascynowany driftem i jeszcze nie doświadczony, ścinał na Akinie swoje pierwsze zakręty bokiem. Podczas jednego z takich przejazdów, podniecony prędkością do granic moźliwości, stracił panowanie po wyjściu z zakrętu i zakręcił bączka prosto pod koła wyjeżdżającego mini vana.
Na samo wspomnienie tego wydarzenia zmarszczył brwi. To należy już do przeszłości. Odkąd na jego Silvii pojawiła się naklejka zespołu Akina Speed Stars, nie stracił nad nią kontroli ani razu.Jeden miesiąc to, jakby nie patrzeć, kawał czasu.
Nagle jednak, Iketani podniósł głowę i przerwał rozmyślania wyraźnie nasłuchując.
Niezmącona jak dotąd cisza Akiny została przerwana. Niewprawne ucho nie potrafiło by zrozumieć co wydaje te dobiegające z oddali, stłumione pomruki i przerywające je piski, zwielokrotnione potężnym echem. Iketani jednak zbyt często bywał na tej górze żeby nie wiedzieć co jest grane. Przestał się opierać i zaczął z uśmiechem spoglądać w kierunku odgłosów, które powoli stawały się coraz bliższe i wyraźniejsze. Teraz już nikt nie mógł mieć wątpliwości co je wydaje.
Grupa samochodów najwidoczniej pięła się przesmykiem po uphillu, a sądząc po pisku opon, żaden z ich kierowców nie słyszał o czymś takim jak limity prędkości.
W końcu zza zakrętu wyjechał, a raczej wyleciał biały Nissan 180sx. Rozpędzone auto, wjechało na parking i z piskiem opon zatrzymało się tuż obok Silvii Iketaniego.
- Jak zawsze na miejscu przed wszystkimi ?
- Taka rola lidera, Kenji - Odparł Iketani.
Chłopak nazwany Kenjim, wysiadłszy z samochodu, uścisnął dłoń Iketaniemu. Obaj byli tego sam wzrostu, z tym że Kenji był jescze szczuplejszy i był brunetem, a pod jego grzywką nie było żadnej szpanerskiej blizny.
- Po za tym i tak nie mogłem spać. Ona też nie - powiedział pieszczotliwie gładząc auto po masce.
Rozmowę przerwało pojawienie się kolejnego samochodu, po których wjeżdżały kolejne, aż na parkingu zebrało się sześć nowych pojazdów, z których każdy oznaczony był naklejką Akina Speed Stars. Wysiadali z nich kierowcy, niektórzy prowadząc dziewczyny albo młodszych kolegów jeszcze bez prawa jazdy i witali się z Kenjim i Iketanim. Liderzy przyglądali się tej zbieraninie opierając się o swoje samochody. Założenie zespołu kierowców z Akiny było ich wspólnym marzeniem i celem na który poświęcili połowę wakacji. Zaczęli przyjmować do niego każdego z okolicy, kto chciał należeć do zespołu, oraz posiadał auto i umiejętności na wystarczającym poziomie. Prawdę mówiąc, "wystarczający poziom" w tej okolicy oznaczał każde auto które miało więcej niż sto koni i kierowcę który potrafił przejechać nim downhill bez zabijania się. Dlatego też większość zespołu stanowiła dzieciarnia dopiero po prawie jazdy, a ich samochody to mozaika zazwyczaj przestarzałych, sportowych wozów i starych osobówek stuningowanych z myślą o lataniu bokiem.
Na tę właśnie zbieraninę, dwaj młodzi przywódcy spoglądali z prawdziwą dumą. Może zespół nie był profesjonalny, ale był ich własnym dziełem i w końcu jak dotąd nie znalazł się nikt, kto mógłby ich pobić na Akinie.
W końcu Iketani wstał i podnosząc rękę uciszył towarzystwo
- Dobra ekipo, zasady znacie, ale powtórzę jeszcze raz. Ustawiacie samochody w równych rzędach po dwa obok siebie. Gdy ja i Kenji ruszymy, wy ruszacie za nami, ale na początku powolutku, żebyście na siebie nie powpadali. Dopiero gdy miniecie pierwszy zakręt, dajecie gaz do dechy i zaczynamy downhill na poważnie. Zrozumiano ? To pakować się do wozów.
Sprawienie żeby osiem samochodów ustawiło się w rzędzie na dość wąskiej drodze nie było zadaniem łatwym, ale ostatecznie zgrabna kolumna została utworzona i kierowcy zaczęli niecierpliwie dodawać gazu, wypełniając przesmyk pomrukiem najróżniejszej maści silników.
Stojący na jej czele Iketani ocierał zebrany na karku pot, próbując się skupić i uspokoić. Zawsze się denerwował przed jazdą downhillem na poważnie, a teraz miał na sobie wzrok całego zespołu. Po prostu musi się skupić i, na miłość boską, nie panikować w środku driftu. W końcu warkot silników za jego plecami zaczął starać się coraz głośniejszy. To jest to.Pora zacząć przedstawienie
Iketani wcisnął pedał gazu do połowy i Silvia powoli ruszyła, a za nią cały korowód innych pojazdów. Zgodnie z zasadami, jechał jeszcze powoli, ale pierwszy zakręt miał to wkrótce zmienić. W końcu, po przejechaniu go Iketani mógł dać upust emocjom wciskając gaz do dechy i to sama zrobiła cała reszta. Warkot silników wypełnił przełęcz i rozlał echem po całej górze, jakby nie mogąc się w niej pomieścić. Iketani czuł w sobie adrenalinę jaką może dostarczyć tylko downhill, gdy za tobą jest ryk silników a przed tobą wąska droga i ostre zakręty.
Różnica mocy pomiędzy Silvią, a lepiej stuningowaną 180 Kenjiego zaczęła dawać o sobie znać, i powoli, ale skutecznie Iketani został przez niego wyprzedzony, czemu ten ani zbytnio nie mógł, ani nie chciał zapobiegać. Zbyt dobrze znał tę trasę żeby nie wiedzieć, że prawdziwy wyścig zacznie się dopiero jak zaczną pojawiać się zakręty, na co też nie musiał długo czekać. Jeden z pozornie tylko prostych w pokonaniu, słynnych zakrętów Akiny pojawił się przed nimi. Iketani zdjął nogę z gazu i tuż przed samym zakrętem zmienił bieg. Kenji który lubił szaleć na prostych na zakrętach tracił pewność siebie i przyhamował zdecydowanie zbyt mocno, co zaraz wykorzystał jego przeciwnik wślizgując się pomiędzy tylny zderzak 180 a barierkę. Na wyprzedzenie było jeszcze za wcześnie, ale Silvia odzyskała przynajmniej dobrą pozycję po wcześniejszej prostej. Teraz Iketani dyszał w plecy Kenjiemu, prawie dotykając jego zderzaka. Nawet najlepsi kierowcy wychodzą z rytmu gdy czują na sobie taki pressing, więc było tylko kwestią czasu aż Kenji popełni błąd. Tymczasem zbliżyli się do kolejnego zakrętu, który z powodu specyficznego kąta był wręcz perfekcyjny do driftu. Oba auta zwolniły trochę, jak zwierzęta szykujące się do skoku...I wtedy Kenji popełnił błąd.
Poganiany przez Silvię wszedł w zakręt zdecydowanie za szybko i żeby ratować się przed uderzeniem w barierkę musiał przyhamować i skręcić w drugą stronę. Teraz jego samochód walczył z podsterownością próbując pokonać zakręt, ale i tak pozostawił sporo miejsca na wewnętrznej.
Dokładnie tyle ile potrzebował Iketani
Nie myśląc dużo, po zainicjowaniu driftu wcisnął gaz do dechy jednocześnie kierując się do wewnętrznej tak bardzo jak tylko mógł. Adrenalina dodawała mu skrzydeł, a on starał się nie myśleć o tym co się stanie jeśli on albo jego rywal popełnią błąd jadąc z taką predkością. W końcu Iketani wsunął się pomiędzy Kenjiego a barierkę i dwa samochody zaczęły jechać łeb w łeb, jeden obok drugiego. Trwało to jednak nie dłużej niż przez dwie sekundy, bo z ciasnego zakrętu wyjść mógł tylko jeden z nich. W końcu Kenji podjął jedyną rozsądną decyzję i dał po hamulcach żeby przepuścić Silvię.
Iketaniemu serce omało nie rozsadziło klatki, a euforia zwycięzcy zalała umysł. Udało mu się zachować zimną krew podczas driftu i wyprzedzić Kenjiego już przy drugim zakręcie. Dalszy downhill miał tylko coraz więcej zakrętów, więc Iketani nawet nie myślał o możliwości przegranej. Był królem driftu, mistrzem kierownicy i liderem świetnego zespołu i nikt nie mógł być od niego szybszy.A przynajmniej tak mu się wtedy wydawało...
CZYTASZ
Jakieś Gówno a'la Initial d
FanfictionMoja prehistoryczna próba napisania własnej powieści. Trochę się zmieniło od tego czasu, więc traktujcie z przymrużeniem oka, albo nawet i dwóch