Prolog

12 0 0
                                    

Podobno było piękne. 

Podobno każdy je kochał.

Podobno każdy je miał.

Otaczają mnie. Przygważdżają z każdej strony. Nie pozwalają oddychać. Nie pozwalają iść. 

Nie pozwalają patrzeć.

Ale muszę. Muszę to robić. Dzień w dzień. Muszę oddychać. Muszę iść. Muszę patrzeć. 

Ale nie chce.

Chcę umrzeć. Tak jak każdy inny znaleźć się po drugiej stronie. Nie chciałam być ostatnią. Nie chciałam przeżyć. Chciałam tylko pomóc. 

Nie rozumiem.

Nie rozumiem dlaczego wszędzie to jest. Dlaczego muszę robić czynności, których robić nie chcę. 

Oddychać, iść, patrzeć.

Oddychałam dla nich. By przy moim oddechu oni też mogli łapać powietrze. Szłam by im pomóc. By dzień w dzień czynić dobro. Patrzyłam by pamiętać. Pamiętać o tych którzy odeszli. 

Robiłam to dla nich.

A teraz ich nie ma. Wszyscy przestali oddychać. Przestali chodzić tym korytarzem. Przestali na mnie patrzeć. Tu jest pusto. Nie ma nikogo. Jestem jedyną. A one tylko mi przypominają. Patrzę w podłogę, ale to niczego nie zmienia.

 Świadomość. 

To ona mnie przygniata. Świadomość, że one obserwują. 

Przypominają.

O tym, że nie pomogłam. O tym, że nie powinnam żyć. O tym, że powinnam znaleźć się tam gdzie inni. Chcę tego. Z całych sił. 

Ale nie mogę.

Stoję w miejscu. Przeszłam przez korytarz. Ale one są wszędzie. Podnoszę wzrok. I je widzę.

Widzę winną.

Widzę siebie.

Czuje się pusta. Nie pasuję tu. Nigdy nie miałam się tu znaleźć. To był przypadek. Przypadek.

Koniec.

Chcę końca. Jest takie twarde. Ale i tak się nie uchroni. Było nieskazitelne. Ale nie teraz. Nie w tych czasach. 

Jest połamane.

I spada.

Spadam ja. Spada kłamstwo.

Spada lustro.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Nov 12, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Lustro kłamstwWhere stories live. Discover now