[2]

51 0 0
                                        

Londyn, 31 maj 2017

Michelle's POV

- Braciszku, nie chcę być niemiła, ale czy mógłbyś przestać mnie dusić? - ledwo wysapałam spod jego ramion owiniętych wokół mojej szyi. Przytulił mnie tak mocno, że naprawdę z trudem łapałam oddech. Po chwili odsunął się ode mnie na wyciągnięcie ręki, ciągle trzymając dłonie na moich ramionach. Zmierzył mnie swoim wzrokiem od góry do dołu. Uśmiech nie schodził mu z twarzy. W końcu spojrzał mi w oczy.

- Przytyłaś! - stwierdził. Super. Nie widziałam swojego brata od dwóch lat, a ten jedyne co ma mi do powiedzenia, to kąśliwy komentarz na temat mojej wagi.

- Nieprawda! Po prostu nabrałam kobiecych kształtów! - powiedziałam z udawanym oburzeniem, wypinając piersi do przodu i zakładając ręce na biodra. Zaśmiał się, znowu mnie przytulając.

- Okropnie za Tobą tęskniłem siostrzyczko. - powiedział smutno, opierając brodę o czubek mojej głowy.

- Ja za Tobą też głupku. - wtuliłam się w niego bardziej. Zawsze czułam się bezpiecznie w jego ramionach. Tak, jakby już nigdy nie miało mnie spotkać nic złego. - Pewnie oprócz Ciebie i rodziców nikt więcej za mną nie tęsknił... - powiedziałam podchwytliwie, odsuwając się od niego i patrząc mu prosto w oczy. Uciekł wzrokiem i podrapał się nerwowo po szyi.

- Alex za Tobą tęsknił. - powiedział po chwili - Specjalnie na Twój przyjazd pomógł mi wysprzątać cały dom. - uniosłam brwi, czekając na to co powie dalej - Emily też bardzo się ucieszyła, kiedy dowiedziała się, że wracasz. - spojrzał niepewnie w moją stronę, ale zaraz potem klasnął w dłonie i zgrabnie mnie ominął - Dobra, koniec tych pogaduszek! Porozmawiamy w domu. - chwycił obie walizki i ruszył szybkim krokiem w stronę samochodu. Podążyłam za nim zrezygnowana, poprawiając torbę na ramieniu. Skoro teraz nie chciał nawet słowem wspomnieć o Jacob'ie, to obawiam się, że sytuacja wygląda o wiele gorzej niż sądziłam... Kiedy podniosłam wzrok na samochód, do którego Dave właśnie pakował bagaże, zdziwiłam się. Czarne audi - tyle potrafiłam wywnioskować z racji tego, że nie znałam się zbyt dobrze na samochodach. Raczej nie należało do najnowszych, ale imponowało swoim wyglądem. Wypolerowany na błysk - mogłam się w nim przejrzeć jak w lustrze, przyciemniane szyby i felgi, które dodawały mu tyle uroku i elegancji, co biżuteria kobiecie.

- Myślałam, że przyjechałeś taksówką. - powiedziałam marszcząc brwi i zerkając na chłopaka.

- Pożyczyłem auto od... - zawahał się z odpowiedzią, ale po chwili dodał - ...od Jake'a. Spojrzał na mnie, czekając na moją reakcję. Przełknęłam głośno ślinę, kiedy usłyszałam jego imię. Poczułam dziwne ukłucie w sercu. Zamrugałam szybko, zupełnie tak, jakbym chciała odgonić od siebie to uczucie.

- Okej. - powiedziałam krótko z wymuszonym uśmiechem. Nie wiele myśląc, podeszłam szybko do auta i pociągnęłam za klamkę. Opadłam ciężko na siedzenie pasażera i zamknęłam za sobą drzwi. Zobaczyłam przez boczne lusterko jak Dave odpala nerwowo fajkę. Westchnęłam i odwróciłam wzrok. Zaciągnęłam się dyskretnie zapachem auta. Wyczułam perfumy Jake'a. Ciągle używa tych samych. Przymknęłam na chwilę oczy, żeby rozkoszować się wonią Versace Eros, waniliowego odświeżacza powietrza oraz... fajek? Czyżby Jacob palił? Otworzyłam oczy i zmarszczyłam lekko brwi. Rozejrzałam się powoli. Okulary przeciwsłoneczne, ładowarka samochodowa do telefonu, pen drive, chusteczki higieniczne, miętowe gumy do żucia. Ciekawość wygrała, więc uchyliłam szybko niewielki schowek znajdujących się obok miejsc na napoje. Tak jak myślałam, otwarta paczka fajek, zapalniczka żarowa i... prezerwatywy. Zamknęłam schowek w tym samym momencie, w którym Dave pociągnął za klamkę. Zabrałam szybko rękę, kładąc ją na kolana i odwróciłam głowę do okna. David potarł dłońmi o uda, po czym ściągnął kaptur i odpalił samochód. Kątem oka widziałam jak co chwilę na mnie zerka, ale udawałam, że bardzo interesuje mnie to co akurat dzieje się za oknem.

- Chelle? Możesz mi coś obiecać? - zapytał niepewnie cichym głosem. Odwróciłam wzrok w jego stronę. Patrzył prosto przed siebie.

- Tak? - zagaiłam, czekając aż zbierze myśli.

- Obiecaj mi proszę, że mimo wszystko i tak z nami zamieszkasz. - zerknął na mnie błagalnie - Chcę Cię mieć przy sobie. - dodał, a jego prawy kącik ust lekko się podniósł w uśmiechu.

- "Mimo wszystko?" - zacytowałam, nie wiedząc co ma na myśli. Odetchnął głęboko, przecierając dłonią twarz.

- Obawiam się, że nowy Jake nie przypadnie Ci do gustu. - słowo "nowy" wymówił dziwnym tonem głosu. Patrzył twardo przed siebie. Widziałam jak co chwilę zaciska mocniej zęby. - Nie chcę, żeby to zepsuło nasze relacje.

- Nie rozumiem. "Nowy Jake?" - zapytałam znowu cytując brata - Co masz na myśli?

- Jakby to zwięźle ująć... Jake nieco się zmienił przez te dwa lata, kiedy Cię nie było. Szalał z tęsknoty za Tobą, aż z czasem coś w nim pękło. - powiedział ze smutkiem na twarzy. - Zaczął imprezować, pić, palić i... otaczać się sporą ilością osób płci przeciwnej. - słyszałam jak niepewnie dobiera słowa, co chwilę na mnie zerkając. - Jeden z naszych wspólnych kumpli, raz prawie dostał od niego po pysku, za to, że tamten zapytał "A co u Michelle?". - skrzywił się ze współczuciem i widziałam, że to przez to, iż zobaczył mój zbolały wyraz twarzy. - Kiedy go poinformowałem o tym, że będziesz z nami mieszkać, wpadł w szał i już miał się wyprowadzać, ale przemówiłem mu do rozsądku. - zaśmiał się cicho pod nosem. Zmarszczyłam zdezorientowana brwi na jego nagłą reakcję. Kiedy to dostrzegł, od razu dopowiedział - Dostał dwa porządne z otwartej i ochłonął. Dopiero wtedy dał coś sobie powiedzieć. No i przetłumaczyłem mu, że nie musi być takim dupkiem. To co było między wami przepadło, ale Ty nadal pozostajesz moją młodszą siostrą, a on moim przyjacielem, więc chyba oboje możecie starać się zachowywać normalnie i żyć w jednym domu jak cywilizowani ludzie... - zerknął na mnie niepewnie. Nie wiedziałam czy to co powiedział było stwierdzeniem czy pytaniem. Westchnęłam, bawiąc się sznurkiem od bluzy i patrząc przed siebie. Nie mogę mu obiecać tego, o co chwilę wcześniej mnie poprosił. A co jeśli faktycznie to co było między mną, a Jacob'em będzie nam tak przeszkadzać, że nie będziemy potrafili się dogadać? Co jeśli to wszystko będzie tak męczące, że zapragnę spakować swoje rzeczy i uciec?

Nie wiem co czuję, nie wiem czego chcę. Najchętniej zapadłabym się pod ziemię, żeby nie musieć użerać się z tym wszystkim, co mnie czeka po powrocie do domu...

old love never dies | SKAMWhere stories live. Discover now