Nasza pierwsza akcja

6.4K 271 2
                                    

Brad

Po lekcjach czekałem na Lucy. Po akcji z panią Smith była jeszcze bardziej wściekła. Zastanawiałem jak źle się to dla mnie skończy. Czasami zapominam, że jest jedną z najniebezpieczniejszych kobiet jakie znam. Sądzę jednak, że musiałbym naprawdę sobie nachlapać, żeby mnie zastrzeliła.

Moje rozmyślania przerwało przyjście wspomnianej wcześniej osoby. Dziewczyna bez słowa wyminęła mnie i ruszyła w tylko sobie znanym kierunku. Spojrzałem na zegarek. Za piętnaście czwarta, czyli do spotkania mamy jeszcze godzinę. Niemniej wzruszyłem tylko ramionami i bez słowa ruszyłem za Lucy. Narzuciła ostre tempo, ale nie był to dla mnie problem- co najwyżej ona się zmęczy. W duchu wyobrażałem ją już sobie zasapaną.

Szliśmy w kierunku obrzeży miasta. Z każdym krokiem budynki były w coraz gorszym stanie, a na ulicy walały się śmieci. Byliśmy w dzielnicy biedy i cwaniactwa. Dopiero tutaj dziewczyna zrzuciła perukę i podeszła do jednego z domów, który wyglądał nieco lepiej niż pozostałe go otaczające. Patrzyłem spokojnie jak Lucy puka do drzwi i po chwili otwiera je starsza kobieta, która bez słowa wpuściła nas do środka.

-Chodźcie, kochani- powiedziała wesoło.- Ten młody dżentelmen powiedział, że przyjdziecie.

Babcia wyglądała na naprawdę szczęśliwą z powodu naszej wizyty. Dyskretnie rozejrzałem się po wnętrzu i musiałem przyznać, że w środku mieszkanie wyglądało o wiele lepiej niż na zewnątrz.

-Tutaj macie instrukcje, ale najpierw napijcie się herbaty- starowinka zaprowadziła nas do kuchni.

Usiadłem na stołku i wziąłem do rąk parujący kubek herbaty. Nawet nie zorientowałem się kiedy Luc zniknęła, by równie niespodziewanie wrócić ubrana w kombinezon motocyklowy. Nie wiem dlaczego, ale pierwszym moim skojarzeniem była Kelpie z Durarara. Na samą myśl zacząłem się śmiać, a dziewczyna spojrzała na mnie z nieukrywaną nienawiścią.

-Zamiast się śmiać, powinieneś skupić się na zadaniu- powiedziała rzeczowym tonem.

Tej strony jej osobowości nie znałem. Miałem już do czynienia z jej szkolną wersją i "domową" Tarantul, ale po raz pierwszy widziałem w niej przywódczynię. Jej ton przypomniał w tej chwili jej brata- groźnego gangstera. Natychmiast spoważniałem i skinąłem głową. Przeczytałem notatki od Marcusa, po czym skupiłem się na rozmowie obu kobiet.

Zadanie jak dla nowicjusza jakim byłem, stanowiło nie lada wyzwanie. Grzegorz pozwolił sobie już na zbyt wiele. Nie dość, że sprzedawał towar na ich terenie to jeszcze zaczął handlować przed szkołami z nieletnimi, na co nasz gang nie pozwalał. Sprzedawaliśmy towar tylko pełnoletnim, a co się działo potem mało nas interesowało- my mieliśmy czyste sumienie.  My mieliśmy poinformować go, że dalsze jego działania mogą się dla niego bardzo źle skończyć.

Mieliśmy pełne dane odnośnie miejsca i czasu, w którym można go spotkać. Bez dalszej zwłoki wsiedliśmy na motory i ruszyliśmy na most. Ponoć umówił się tam z podstawionym przez nas małolatem na sprzedaż towaru i to najgorszej jakości. W końcu młodzi są głupi i się na tym nie znają.

Lucy

Nie mogłam sobie pozwolić na rozproszenie, zatem przełączyłam się na tryb Śmierci. Wyłączyłam emocje i została już tylko twarda skorupa. Marcus i Drake nauczyli mnie tego zabiegu już dawno, inaczej nigdy bym sobie nie poradziła. Widziałam, że Brad był lekko zdziwiony moją przemianą, ale nie miałam teraz czasu by się nad tym zastanawiać- mieliśmy zadanie do wykonania.

Grześka widzieliśmy już z daleka. Stał oparty o barierkę jakby niczego i nikogo się nie obawiał; jakby świat należał do niego. Już od dawna czekałam na okazję, żeby mu wpierdolić i oto ten moment nadszedł. Z piskiem opon zatrzymałam się koło niego, a Brad poszedł w moje ślady. Z uśmiechem kota, który właśnie wypił całą śmietankę, popatrzyłam na przeciwnika.

-No kochanie, w końcu się doigrałeś- uśmiechnęłam się.

Grzesiek popatrzył na mnie ze złością, po czym nieoczekiwanie roześmiał się:

-Naprawdę wysłał takie dwa szczeniaki? Wy sobie rady ze mną nie dacie.

Jak na zawołanie z obu stron mostu wyszli jego dwaj goryle. Spojrzałam na Brada, który ruchem głowy pokazał mi, że zajmie się tymi dwoma. W takim wypadku skupiłam całą swoją uwagę na mężczyźnie stojącym przede mną.

Poradziliśmy sobie w miarę szybko. Kilka razy miałam ochotę zerknąć jak radzi sobie "kolega" (członek gangu?), ale udało mi się powstrzymać. Podeszłam pewnym krokiem do Grześka i jednym mocnym ruchem podcięłam mu nogi, tak że wylądował na ziemi. W tym momencie zasadziłam mu kilka kopniaków z glana, a następnie podniosłam zakrwawionego za włosy i powiedziałam:

-Jeszcze raz taka akcja, a nie będziemy się bawić i dostaniesz na prawdę.

Popatrzył tylko na mnie z nienawiścią i splunął krwią na ziemię. Prawdopodobnie jednym z ciosów udało mi się wybić mu zęba. Rzuciłam go z powrotem na ziemię i spojrzałam jak radził sobie Brad. Okazało się, że obaj goryle są w takim samym stanie jak ich przywódca. Dałam znać towarzyszowi, że się zbieramy. Przybiliśmy sobie na koniec piątkę i ruszyliśmy w drogę powrotną.



Bad boy loves them bothOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz