Rozdział 3: Chłopak o płonących włosach

89 3 2
                                    

Mattsun:

Nie, że jestem wróżbitą Maciejem czy inną wróżką, ale coś czuję, że przez najbliższy czas raczej nie będę mógł spać na brzuchu. Chcę jak najprędzej to powtórzyć - uśmiech zagościł na mojej twarzy tak jakbym zapomniał, że jest poniedziałek rano.

- Jedz, bo wepchnę ci tą kanapkę do gardła! - usłyszałem głos mojej rodzonej, lecz zupełnie nie podobnej do mnie siostry. Genetyka to suka, dziewczyna zagarnęła to, co najlepsze dla siebie. Jej czarne włosy świetnie współgrały z niebieskim, wręcz morskim kolorem oczu, który odziedziczyła po tacie. Muszę to przyznać: Byłaby całkiem atrakcyjna gdyby nie jej charakter.

- Teraz już wiem, dlaczego nie masz chłopaka - powiedziałem złośliwie, po czym oberwałem łyżeczką w oko. Całe szczęście, że nie miała pod ręką patelni, bo jakoś nie uśmiecha mi się obchodzenie Halloween przez cały rok. Niechętnie opuściłem mieszkanie ruszając w stronę szkoły. Mijając budynki w drodze do placówki planowałem przebieg nadchodzących kilku godzin. Dziś mam wf, za którym nieszczególnie przepadam, jedyną interesującą mnie na nim rzeczą jest tyłek Liyo i ewentualnie zboczone uwagi pana Shigeru.

*Time skip* Przed lekcją

Ospałym krokiem przemierzam korytarz, który zdaje się ciągnąć w nieskończoność. Wymijam napotykanych przeze mnie ludzi jak przeszkody. Chodzę do tej szkoły od paru tygodni, a nadal nie rozpoznaje większości gęb. Nagle mój radar uruchomił się i zaalarmował mnie równie głośno, co Kuro, kiedy nie ma żarcia w misce.

TO ON! TO ON!

Przecież widzę idioto. Nie rzucę mu się na szyję, kiedy jesteśmy na korytarzu!

TOO ZABIERZ GO DO ŁAZIENKI!

I co ja mam tam niby z nim zrobić? Zgwałcić?!

OTÓŻ TO!

Czy ty dasz mi kiedykolwiek spokój?

Stary, jestem twoim mózgiem, mogę dać ci spokój jedynie na teście z

fizyki.

Liyo:

- Czeeeść Czeekoladko! - do moich uszu dotarł dźwięk za głośny o 40 decybeli.

- Po co drzesz jape skoro stoję tuż obok ciebie? - skarciłem wzrokiem, Mattsuna, który wybuchł gwałtownym śmiechem.

- Jesteś taki uroczy, kiedy się złościsz - mówiąc to potargał moje już wystarczająco rozczochrane włosy. Poczułem na plecach zabójczy wzrok dziewczyn z równoległej klasy. Jeszcze jedna taka akcja ze strony chłopaka, a spalą mnie żywcem na stosie razem z nim.

-Będziesz ze mną w parze? - oczy szatyna zalśniły niczym wypolerowany szafir.

- Nie, ale tamto stado lasek stojące za nami z pewnością nie oprze się twojemu urokowi- puściłem oczko do Liyo uderzając go pięścią w ramię.

- Rozumiem, że nie jesteś orłem z matematyki, ale w trzeciej liceum powinieneś wiedzieć, że para to DWA, a nie DWADZIEŚCIA - powiedział przysuwając się w moją stronę. Moim wybawieniem okazał się nauczyciel wychowania fizycznego

- No już właźcie - syknął wfista wpuszczając całą grupę na sale. Lubiłem pana Shigeru. Był trochę niemiłym facetem w średnim wieku o kruczoczarnych włosach, w które powoli wdzierały się coraz gęstsze siwe kosmyki. Po rozgrzewce przeprowadzonej przez wysokiego blondyna Katsu przeszliśmy do sedna lekcji.

- Dziś będziemy zajmować się siatkówką. Podzielcie się na cztery drużyny, zagramy 3 sety. Przegrane drużyny sprzątają salę po zajęciach. - oznajmił spokojnym tonem nauczyciel, po czym rzucił piłkę w moje ręce.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Nov 25, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Don't take your eyes off me /YaoiWhere stories live. Discover now