~Skylor~
Zamknęłam drzwi restauracji, westchnęłam, kolejny dzień skończony i rozpoczęty pracą. Schowałam klucze, po czym ruszyłam do domu, taki spacer pozwoli mi przemyśleć pewne sprawy. Zawiał silniejszy wiatr, przez co mocniej okryłam się płaszczem i kurczowo trzymałam torebkę, teraz są mniejsze szanse, że mnie okradną. Wiatr przestał wiać, a ja zaczęłam iść już nie trzymając się tak swoich rzeczy, tylko szkoda, że wcześniej nie zauważyłam tej szajki...
- A co tam masz Paniusiu? - zapytał jeden z nich i podszedł do mnie.
- Nic co powinno cię interesować chłopcze - powiedziałam spokojnie.
Nie będę okazywała strachu to sobie pójdą, jak każdy inny, prawda? Chłopak zaśmiał się i pokazał do przyjaciół, aby mnie przytrzymali, oczywistością jest to, że zaczęłam się szarpać, co tylko pogorszyło moją sytuacje.
- A właśnie, że powinno - uśmiechną się parszywie.
Na oko dziewiętnastolatek złapał mój podbródek i spojrzał na mnie mocno krytycznym wzrokiem, aż w końcu stwierdziłam, że nie będę czekała na werdykt Pana znawcy i naplułam mu w twarz. Uściski dwójki jego przyjaciół rozluźniły się, więc czym prędzej postanowiłam się wyrwać, ale to nawet mi się nie udało, bo lider szybko wytarł ślinę z twarzy i uderzył mnie w policzek. Piekło, bolało, szczypało, paliło. Kilka chwil później poczułam, jak upadam na ziemię.
- I nie wracać tutaj!
Otworzyłam oczy i spojrzałam na mężczyznę, który stał nade mną. Jego zielone oczy patrzyły na mnie i czułam, jak dziurawią moją skórę na wylot.
CZYTASZ
Nasz skrawek nieba|Kailor
FanfictionTen kawałek nieba patrzył na nas kiedy po raz pierwszy ją ujrzałem. Ten kawałek nieba pozwolił dotknąć jej ust. Ten kawałek nieba... dał nam więcej niż można sobie wyobrazić. To nasz skrawek nieba i pod nim będziemy się kryć.