Renesme już dawno przestała przejmować się swoim pechem. Zgubione klucze, magicznie podarta sukienka czy ochlapanie przez samochód nie robiły na niej wrażenia. Zawsze mogło być gorzej. I było.
Szła pustą aleją miejskiego parku. Krople deszczu mieszały się z jej łzami, zmywając resztki makijażu. Zimny, jesienny wiatr wdzierał się za kołnierz płaszcza. Wzdrygnęła się i przyspieszyła. Wysokie obcasy grzęzły w piaszczystej ścieżce, włosy zasłaniały jej widok. Parsknęła. Sama nie wiedziała, czy z rozpaczy, czy ze śmiechu. Wyglądała jak siedem nieszczęść, a czuła się jeszcze gorzej. Otworzyła malutką, błękitną torebkę w poszukiwaniu choć jednej chusteczki. Wydmuchała nos i wytarła czerwone od płaczu oczy. Wrzuciła ją spowrotem i objęła się ramionami. Do jej uszu dotarł dzwonek telefonu. Nie musiała patrzeć na wyświetlacz, by wiedzieć, kto dzwoni. Grace dobijała się do niej od godziny, z Chrisem- „miłością swego życia" nie miała zamiaru rozmawiać. Gniew zastąpił targający nią smutek. Stąpnęła mocno, wściekła, że ta parodia faceta ma czelność dzwonić do niej po tym wszystkim. Załkała głośno. Oto, do czego doprowadziło mnie stawianie na swoim, pomyślała.
W oddali zobaczyła ciemny zarys domu. Światła paliły się tylko w jednym pomieszczeniu. Uśmiechnęła się lekko. Widocznie Grace domyśliła się, że coś poszło nie tak i postanowiła czekać na jej powrót. Jeszcze kilka kroków i będzie u siebie. Zakopią się pod kocem z pudełkiem lodów, włączą jakieś tandetne komedie i obrócą tę randkę w żart. Weszła na klatkę schodową, chwilę szukała odpowiedniego klucza, otworzyła drzwi. W mieszkaniu było o wiele cieplej niż na dworze. Zziębnięte policzki i dłonie zapiekły, uświadamiając ją, jak mocno zmarzła. Zrzuciła buty, płaszcz, torebka trafiła na ziemię. Wzięła gorący prysznic i choć wrząca woda parzyła jej skórę, nie zmniejszyła temperatury. Założyła dresowe spodnie i wyciągniętą koszulkę ukradzioną Chrisowi. Położyła się na kanapie, przykryła kocem, naciągając go aż po same uszy. Wcisnęła twarz w oparcie mebla.
-Debilka- skarciła się na głos- głupia, bezmyślna debilka!
Renesme uderzyła pięścią w kolano. Próbowała oszukać samą siebie. Cały ten związek był zwykłą farsą. Chris był miły, zabawny, był świetnym kandydatem na chłopaka. Był naprawdę ładny, a mimo to, gdy się całowali, czuła się obrzydliwie. Wmawiała sobie, że podobają jej się mężczyźni, męcząc się kolejnymi spotkaniami. I gdy w końcu jej pech zmienił się w iskierkę szczęścia, stchórzyła. Grace wyznała jej miłość, a Renesme uciekła jak tchórz, a przecież kochała tę dziewczynę. Uciekła do swojego pokoju. Wcisnęła twarz w poduszkę, chcąc stłumić szloch. Nie usłyszała, że ktoś wchodzi do pokoju, że nie jest już sama. Grace stała w progu, patrząc na płaczącą dziewczynę. Serce krajało się na ten widok, rozsądek nakazywał wyjść, uczucia zostać. Została. Podeszła do sofy, ukucnęła przy głowie ukochanej.
-Ćśś, już dobrze- Grace podniosła płaczącą dziewczynę do siadu i mocno przytuliła.
-Przepraszam- Renesme próbowała powiedzieć coś więcej, ale trzęsąca się broda zniekształcała słowa.
Spojrzały sobie w oczy. Grace ucałowała kącik jej ust. Renesme nie wierzyła, że po tym wszystkim ta wspaniała dziewczyna nadal ją kocha. Wszystkie niewypowiedziane słowa, niewidoczne gesty, teraz były niepotrzebne. Zrozumiały się. Otarła swoje mokre oczy i przyciągnęła do siebie rówieśniczkę.
-Kocham cię- wyszeptała w jej koszulkę.
-Ja ciebie też- ciepłe powietrze połaskotało jej ucho
Zasnęły wtulone w siebie, zmęczone, szczęśliwe, zakochane, na zdecydowanie zbyt wąskim łóżku.
____
One- shot został poprawiony (mam nadzieję, że na lepsze)
CZYTASZ
Przyjaciółka (gxg)(oneshot)
Short Story(One-shot został poprawiony) Gdy twoje koleżanki nie mogą znaleźć żadnego yuri/shoujo, więc decydujesz się im jedno napisać :)