Prolog

2 0 0
                                    

Astrol Morial, mistrzpięciu żywiołów, władca świata Sterlen, wielkiej krainypołożonej poza naszym wymiarem, ale podobnej do naszego świata,zamieszkanej, przez wszelakiego rodzaju stwory i istoty zarównomagiczne jak i niemagiczne, zaczął poważnie się niepokoić.Kraina była spokojna od stuleci, nie wybuchały żadne wojny,wszyscy żyli w zgodzie, każda rasa miała swoje terytoria ipaństwa. On sam pilnował pokoju i rozwiązywał każdy konflikt,przez co stał się bardzo oschły i wyglądał na zmęczonego każdąsytuacją. Jednak poczuł, że zbliża się coś złego, w momenciegdy zaczęły doskwierać mu różne bóle w kościach, iniekontrolowane drgania rąk. Starzał się i słabł, a coś czekałona moment w którym Astrol osłabnie na tyle, że nie będziestanowić zagrożenia. Istnieje kilka gatunków stworzeń, które sąnieprzyjazne i wredne, a niektóre wręcz destrukcyjne i mordercze.Ale biorąc pod uwagę je wszystkie Astrolmiał tylko jedno podejrzenie – Keruminy lub inaczej „czarnianihilatorzy". Zawdzięczający tę nazwę swojemu wyglądowi iniszczycielskiej naturze. Były to czarne stwory, pokryte warstwąśluzu, który chroni je przed skwarem południa jak i chłodempółnocy. Na swoich głowach w kształcie młota mieli osadzonecztery długie, czarne rogi, które od połowy ich długości byływygięte do przodu. Mieli troje czerwonych oczu, odległych od siebiew różnych odstępach, i rozmieszczonych w różnych miejscach natwarzy u każdego osobnika. Jednak każdy kerumin posiadał ogromnąpaszczę z dwoma szeregami krzywych zębów ostrych jak maczety.Często miały ją otwartą, ponieważ przy zamykaniu, te zębywbijały się w siebie nawzajem, w dziąsła oraz przebijały sięprzez tkanki, przez co lała im się krew z paszcz. Średnio byływzrostu dorosłego mężczyzny. Posiadały długie ogony, którymiposługiwały się jak biczem, dwie pary rąk i dwie nogi. Wszystkiekończyny były zakończone czterema ostrymi pazurami.

Żadnestworzenie nie przeżyło spotkania z nimi, bez względu czy byłozłe czy dobre. W Sterlen były znane z zamierzchłych czasów, leczwciąż budziły respekt nawet w najodważniejszym wojowniku. Jednakinformacje o tych stworzeniach pochodzą sprzed kilku tysięcy lat(sam Astrol miał ich zaledwie 578), gdyż podczas wielkiej wojnystworzenia zostały wytępione co do jednego. Tak przynajmniejgłosiły zapiski.

Poza tym nie miał żadnych dowodów, że keruminy powróciły, pozaswoimi przeczuciami, a one go nigdy jeszcze nie zmyliły.

Astrolanajbardziej niepokoiło to, że tracił kontrolę nad coraz większymobszarem Sterlen. Wszyscy zaczęli go unikać, stawał się coraz tobardziej niemile widziany w miastach, i niewytłumaczalnie zaczęłysię rozprzestrzeniać zarazy.

Astrolchodził po pokoju tam i z powrotem myślą intensywnie, co mazrobić. Opcja ucieczki odpadła, zanim o niej pomyślał. Werbowaćżołnierzy też nie mógł, bo po pierwsze było ich mało, a podrugie, byli potrzebni do obrony własnych osad przed potencjalnymzagrożeniem. Nie mógł zbudować twierdzy, bo to by oznaczało żeboi się wroga i przed nim ucieka.

Pomyślało podjęciu śledztwa na nieznanych ziemiach, ale musiał odrzucićten pomysł bo jeśli by zginął to nikt nie obroniłby obu światówprzed katastrofą żywiołową, bowiem to strażnik równowagi międzyżywiołami dawał upust siłom natury. Czyli jego zadaniem jak ijego poprzedników było używanie jak najwięcej mocy żywiołów, wkontrolowany sposób. Zdarzyło mu się parę wypadków, takich jakniezamierzony wybuch wulkanów, albo zbyt wielkie tsunami. Bez niegorównowaga nie będzie trzymała się... w równowadze, i wszystkosię rozpadnie.

Przezbłąd popełniony przez pierwszego mistrza żywiołów, Andeona,Bogowie odebrali mu jego prawdziwą postać, jak każdemuspadkobiercy, pierwszego mistrza. Nie mógł utrzymywać jednejpostaci dłużej niż kilka dni.

Wkońcu doszedł do wniosku, że musi znaleźć następcę, którynajpierw pomoże mu opanować obecną sytuację, a w przyszłościprzejmie obowiązek Astrola. Zamyślił się.

Naglenaszedł go lepszy pomysł, choć bardziej ryzykowny oraz szalonyjednocześnie. Pomysł tak dziwny, ze aż sam się krótko zaśmiał,i nie wiedział skąd go sobie ubzdurał. Pomyślał, że czemuwyszkolić tylko jednego mistrza, skoro może być ich pięciu, pojednym dla każdego żywiołu? W ten sposób każdy mistrz będziepoświęcał całą swoją moc tylko jednemu żywiołowi, a nierozbijał ją na pięć różnych.

„Czemunikt wcześniej na to nie wpadł? Przecież to jest genialne!" -zadał sobie to pytanie, jednak odpowiedział na nie sobie dośćszybko.

Wten sposób zwiększał też ryzyko, że ktoś się zbuntuje lubwybuchnie kłótnia między nowymi uczniami, która może nieśćkatastrofalne skutki, nawet kiedy nauczą się choć trochę panowaćnad żywiołami.

Mimoto po dłuższym zastanowieniu postanowił zaryzykować, poza tymjeśli będzie odpowiednio obserwować każdego z nich szybko zauważykto jest nieodpowiedni do zostania mistrzem, a w efekcie będzie mógłodebrać jego moc. Gorzej natomiast z wymazywaniem pamięci, gdyżnie miał takiej mocy... musiał liczyć na przychylny kapryspotężnych siewców gwiazd, którzy byli tak samo nieprzewidywalnijak tajemniczy.

Pozostawałproblem jak znaleźć nowych mistrzów? Znowu pogrążył się wmyślach. Jego nauczyciel mówił, że gdy przyjdzie czas, będziewiedział gdzie szukać. Nie miał wątpliwości, że nadszedł czas,ale dalej nie wiedział gdzie znajdzie swoich następców. Nie mógłsię poradzić bogów, jedynych istot, którym podlegał, a którychnie cierpiał. Oni na pewno nie będą chcieli zmiany z jednego napięciu mistrzów, bo będzie im trudniej ich kontrolować.

Nagle go olśniło. Byłajeszcze jedna rzecz, o której zapomniał wcześniej, portale! Byłoz nimi jednak kilka problemów. Pierwszym było to, że portale sążywe (lub jak Astrol lubił je określać: „myślące") i lubiąsię nie otwierać choćby stać przy nich miesiącami. Drugim byłomiejsce w jakie przenoszą. Fakt faktem zabierają tam gdzieużytkownik chciał się dostać, ale zwykle teleportowały w losowemiejsca w promieniu kilku kilometrów od punktu docelowego. Potrzecie, aby przenieść się w to miejsce, portal potrzebował takzwanego „łącznika", który pełnił role „drzwi" przezktóre można wyjść z portalu, i przez które można wrócić.Miały one natomiast bardzo ciekawą cechę, a mianowicie potrafiłyczytać w myślach podróżnika którego przenosiły, dzięki czemuAstrol nie miał wątpliwości że portal (jeżeli w ogóle sięotworzy) przeniesie go w pobliże swoich następców.

Znalazłszyrozwiązanie przygotował się szybko do podróży, i udał się donajbliższego portalu. Gdy przez niego przechodził prosił w myślachaby zadziałał od razu. Nie zawiódł się. Został przeniesiony wsam środek jakiegoś lasu, więc szybko musiał się z niegowydostać żeby rozeznać się w terenie. Powietrze tutaj wydawałomu się jakieś dziwne, jakby bardziej brudne, ziemia bardziej jałowaa zwierzęta uciekały zanim zdążył je zauważyć. Po chwilizrozumiał gdzie jest i to go zaskoczyło Był na ziemi!

Czyżbyportal pierwszy raz w historii się pomylił? Odrzucił tęmożliwość. Istniała możliwość przenoszenia się pomiędzyziemią a Sterlen dzięki łącznikom zachowanym przez ludziwygnanych z jego wymiaru przed tysiącleciami. Nie można byłodzięki nim dostać się do Sterlen, ale można było się do nichdostać stamtąd. Sam miał ich sporo dobrze ukrytych, w różnychczęściach świata.

Czylinowym władcą będzie ziemianin – dotarło to do niego po chwili.

Toteż jeszcze nigdy nie miało miejsca w kartach historii, mimo żewładcą zawsze byłą istota ludzka.

Kiedywydostał się z lasu, po krótkich oględzinach wiedział gdzietrafił. Był w Polsce, w okolicach małego miasteczka Krzywy zdrój.

rozpocząłposzukiwania bez chwili zwłoki, dzięki czemu po dłuższym czasiezainteresował się pewnym chłopakiem, który według Astrolaodpowiadał na nowego mistrza.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Dec 06, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

wybraniec ziemiWhere stories live. Discover now