#5: Wiatr na dachu.

363 47 18
                                    

✭ ⌒ ✲ ⌒ ✭ ⌒ ✭ ⌒ ✭ ⌒ ✲ ⌒ ☆

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

✭ ⌒ ✲ ⌒ ✭ ⌒ ✭ ⌒ ✭ ⌒ ✲ ⌒ ☆

— Tak jak mówiłam, jeśli tylko spojrzycie na niebo, z łatwością będziecie mogli zauważyć czy mamy wyż, czy niż. — piskliwy głos nauczycielki rozbrzmiewał w sali geograficznej. — Jak myślicie?

Jak na zawołanie, większość uczniów z klasy Marka spojrzała za okno, by zobaczyć chmury jakie się przewijały nad miastem. Szare, pełne zachmurzenie dla drugoklasistów z liceum miało być odpowiedzią na pytanie nauczycielki.

— ...Wyż?— zapytał jeden z chłopców, siedzący z tyłu pomieszczenia.

Mark przewrócił oczami i podparty brodą o dłoń spojrzał na chłopaka, który robił żurawia z papieru. Koreańczyk miał już cztery inne na swojej połowie blatu, ale coraz to mniejsze.

— Nudzisz się, huh? — szepnął Amerykanin do kolegi z ławki. Obserwował poczynania drugiego, gdy ten w spokoju odstawił papierową figurkę i spojrzał na swoje dzieło.

— A zrobić ci takiego? — odpowiedział pytaniem, na co Mark po raz drugi przewrócił oczami i odwrócił się w druga stronę.

— Nie, dzięki. — powiedział, zagłuszając się dłonią. — Ale ładne.

— Mhm. — mruknął czarnowłosy. — Tęskniłem za klasą.

— Ta, my za tobą też.

✭ ⌒ ✲ ⌒ ✭ ⌒ ✭ ⌒ ✭ ⌒ ✲ ⌒ ☆

MARK! — chłopak poczuł, jak ciężar drugiego ciała swobodnie przycisnął go do ziemi.

Jackson, przytulony do pleców starszego, starał się uregulować jego szybki i ciężki oddech od biegu. Widział jak jego przyjaciel wychodził z samochodu, a zaraz po nim rodzice Marka.

— Jackson, ostrożnie. — powiedziała mama, która zaraz zamknęła drzwi od ich Toyoty i pomogła dzieciom wstać.

Obaj otrzepali się z kurzu i piasku, po czym Jackson znów przylgnął do przyjaciela. Mark, zdezorientowany, chciał uwolnić się od uścisku niższego, ale ten tylko mruknął i schował twarz w szyi tulonego.

— Nawet nie wiesz, jak bardzo się o Ciebie bałem! — krzyknął ze łzami w oczach.

Mark uśmiechnął się tylko i poklepał to po plecach.

— Wszystko w porządku... Pan doktor powiedział, że nie ma się co martwić — powiedział swoim słodkim głosikiem. — To tylko upadek z drzewa, Jacks, nie bój się. — dziewięciolatek zaśmiał się perliście na znak, że nic go nie boli.

✭ ⌒ ✲ ⌒ ✭ ⌒ ✭ ⌒ ✭ ⌒ ✲ ⌒ ☆

Jackson szedł spokojnym krokiem w stronę klasy starszego, by mogli wspólnie pójść gdzieś i zjeść kanapki, które zrobił wcześniej. Lubił dbać o dobre samopoczucie Marka, więc tego dnia specjalnie wstał pół godziny wcześniej, aby przygotować śniadanko im obu.

maybe; marksonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz