Powrót

879 25 3
                                    

Tak jak w mojej poprzedniej książce najpierw będę pisała z perspektywy Astrid a potem Czkawki. Zapraszam

Od wieków nikt nie zachorował. Ta plaga to była dawno i nieprawda. Po za tym Astrid była tam tylko sekundę. - mówiąc to podszedł do mnie i położył rękę na moim ramieniu.

Na pewno wszystko gra? - spytał się z lekkim niepokojem.

Tak nie martw się. Jest dobrze - delikatnie strąciłam jego rękę z ramienia i uśmiechnęłam się delikatnie chcąc potwierdzić moje słowa. On odwzajemnił uśmiech i poszedł a ja cały czas myślałam o tym co zobaczyłam. To było przerażające.

Astrid?! - usłyszałam głos Czkawki.

Czkawka? A co ty tu robisz? - spytał się go. Czułam się okropnie i nie chciałam żeby ktoś mnie widział w tym stanie.

Yy Wichura chyba się o ciebie martwi i wiesz...  - w tym momencie mocno kaszlnęłam pokazując jednocześnie zadrapanie ale szybko je z powrotem zasłoniłam ręką. Oby tylko tego nie zobaczył... 


Czkawka chodził w te i z powrotem a  Śledzi chyba coś pisał w książce. Niech oni przestaną. 

Proszę cię. przestań chodzić tam i z powrotem - powiedziałam to ledwo słyszalnie. Ale przecież nic mi nie było. Dlaczego byłam taka słaba?Chłopaki o czymś mówili ale nie słyszałam. Po chwili przyleciał Sączysmark i spytał jak się czuje. Odpowiedziałam że wszystko gra. Nie chciałam żeby się o mnie martwili.

Śledzik patrz. Gothi zna lekarstwo. Lekarstwo na chorobę Odyna. Zielona mikstura z śliny smoka bawolenia. - świetni szkoda że tego smoka już nie ma co po chwili uświadomiłam Czkawce. 

Nie wiemy czy na pewno wszystkie. Ruszamy. Trzeba znaleźć tego smoka. - upór Czkawki nie zna granic.

Ale jak? Nawet nie wiemy gdzie szukać. Nikt nigdzie nie wspomina o bawoleniach. Jakby historia chciała. - nie musicie szukać tego smoka. Nic mi nie jest.

Przestańcie. Ile razy mam powtarzać, wszystko - nagle zrobiło mi się tak słabo... 

Astrid!!! - gdyby nie Czkawka to teraz leżałabym na podłodze.

Wszystko gra. - choć dobrze wiedziałam, że tak nie jest wojownikom nie wolno okazywać słabości. Po prostu nie wolno...

#

#

#

Od wieków nikt nie zachorował. Ta plaga to była dawno i nieprawda. - matko dlaczego oni od razu muszą siać taką wielką panikę. Ta plaga miała miejsce wieki temu. -  Po za tym Astrid była tam tylko sekundę. - mówiąc to podszedłem do niej i położyłem rękę na jej ramieniu.

Na pewno wszystko gra? - spytałem się z lekkim niepokojem.

Tak nie martw się. Jest dobrze - delikatnie strąciła moją rękę z ramienia i uśmiechnęła się delikatnie. Odwzajemniłem uśmiech i poszedłem. Miałem nadzieje, że z Astrid naprawdę wszystko było okej choć wiedziałem, że dziewczyna nie lubi rozmawiać o swoich uczuciach. 


Usłyszałem trzask, który zbudził mnie i Szczerbatka ze snu. Okazało się, że była to Wichura. Była dość niespokojna, a po chwili poleciała a za nią my. Wszedłem do domu Astrid i to co tam zobaczyłem po prostu... przeraziło mnie.

Astrid?! - co się z nią stało. Wyglądała na chorą. I to poważnie chorą.

Czkawka? A co ty tu robisz? - spytała się mnie. Jej głos był taki słaby...

Yyy Wichura chyba się o ciebie martwi i wiesz... - w tym momencie mocno kaszlnęła pokazując jednocześnie zadrapanie ale szybko je z powrotem zasłoniła ręką. Skąd jej się to wzięło?


 Chodziłem w te i z powrotem a Śledzi coś pisał w książce. Tak strasznie się o nią martwiłem...

Proszę cię. przestań chodzić tam i z powrotem - powiedziała to ledwo słyszalnie. Nigdy nie widziałem jej w takim stanie.

Co się dzieje? - spytał się Śledzika po tym jak przyjrzał się ranie Astrid.

Widziałeś, że jest podrapana? - zapytał się z niepokojem. 

Mówiła, że to nic takiego. 

Weź nie znasz. Jakie nic takiego. - miał racje. Nawet jeśli Astrid coś było ona by się do tego nie przyznała.

Śledzik potem przyznał, że wygląda na to, że to Plaga Odyna oraz nie wiedział czy istnieje lekarstwo. Po chwili przyleciał Sączysmark z listem od Gothi. Miejmy nadzieje, że ona wiedział coś więcej.

Śledzik patrz. Gothi zna lekarstwo. Lekarstwo na chorobę Odyna. Zielona mikstura z śliny smoka bawolenia. - przez chwile czułem coś w rodzaju ulgi. Jeszcze możemy ją uratować. - Co? Co się stało? spytał się Śledzika po jego wyraz twarzy nie wyrażał ulgi ale zdziwienia i bezsilności. 

A nic nic. Po prostu tak się składa,  ....

Że nie ma już bawoleni Czkawka. Wybili wszystkie dziesiątki lat  podczas ostatniego rzutu epidemii. - to nie mogła być prawda.

Nie wiemy czy na pewno wszystkie. Ruszamy. Trzeba znaleźć tego smoka. - musieliśmy go znaleźć. Dla Astrid.

Ale jak? Nawet nie wiemy gdzie szukać. Nikt nigdzie nie wspomina o bawoleniach. Jakby historia chciała. - coś wymyślimy. Musimy.

Przestańcie. Ile razy mam powtarzać, wszystko - ona mdleje!

Astrid!!! - złapałem ją w ostatniej chwili.

Wszystko gra. - przestań. Mnie nie okłamiesz. Proszę cię wytrzymaj jeszcze trochę. Znajdziemy smoka i cię uratujemy. Obiecuje.


Dobry wieczór.. Oto druga połowa rozdziału, która dedykowana jest AnaMoonFury. Twój głos na połowę rozdziału dały mi siłę abym, go dziś skończyła. Nie wiem kiedy pojawi się nekt ale myślę że może w tym tygodniu. do zobaczenia.

Co mogli myśleć i czuć - RTTE Ostatni smok na świecieWhere stories live. Discover now