Rozdział 1 *Zawszone kundle...*

7 1 2
                                    

Ognista Wataha południe, okolice granicy.

Cassandra pove

Patrolowałam teren granicy już znudzona tym, że nic się nie dzieje. Przynajmniej był ze mną Raiko, który był dzisiaj wyjątkowo cicho. Patrzyłąm się na niego a ten szedł z obojętnym wyrazem pyska. Nagle gwąłtownie stanął i zaczął gwłtownie warczeć,przystanełam obok niego i popatrzyłąm na niego dziwnie.

-Raiko?-zapytałąm pół szeptem.-Co się dzieje?-warknełąm poirytowana. Nie odpoiedział, chciałąm już się naa niego wydrzeć gdy uszłyszałąm dzwięk pękniętej gałęzi, źrenice mi się zwężyły odrazu pobiegłam w strone dzwięku, wyskoczyłam za krzaków skacząc na jak się okazało na wilka z lodowej watahy, warknełąm na niego obniżając kły.

-Co tu robisz?!-warknełam przyblizać pysk do jego szyi, nie odpowie... To oberwie....

-Proszę... Nie zabijaj mnie...-wyjąkała przestraszona. Zatopiłam kły w jej szyi na co zawyła z bólu, przestałąm przytrzymywać ją łapami przy ziemi i rzuciłam nią o pobliskie drzewo. Uderzyłą o nie z trzaskiem, leżała chwilę na ziemi po czym zaskmlała i wstałą, popatrzyła się na mnie z przerażeniem, a ja jedynie oblizałam powoli pyysk z krwi. Intruzka skuliła uszy i zaczełą trzęsć się ze strachu patrząc na mnie dalej, zaśmiałąm się jedynie i zaczełam do niej podchodzić. Wilczyce sparaliżował strach, nie ruszałą się, tak jagby pogodziła sie już z tym, że zaraz ją zabije. Byłam już naprzeciwko niej, warknełam ukazując rzędy białych otrych kłów, ona skuliła się jeszcze bardziej i szepnełą jąkając się.-Błagam... -usmiechnełam sie szyderczo i chciałam rozszarpać jej szyje ale zostałam odepchnietą na conajmniej dwa metry od intruzki. Warknełam głośno i wstałam... Odepchnął mnie Raiko.

-Co ty robisz?-warknełam poirytowana. Mogło być tak pieknie.

-Idiotko! To córka alfy jej idiotycznej watahy!-krzyknął patrząc z pogargą na przestraszone szczenię.

-Była by już martwa... -w tej chwili w mojej głowie zrodził się plan, wręcz idealny. Trzeba jedynie go dopracować.

-A ich alfa by się wkurwił i  zaatakowałby nas! Idziemy-warknał a ja z chytrym uśmieszkziem poszłąm za nim. Uslyszałam jak szczeniak odbiegł z płaczem na swoją granice, tam gdzie jest jej miejsce.

Leże Ognistej watahy

Leżałam spokojnie na trawie a obok siedziała spokojnie Tiinea.  Wyglądała jagby zastanawiała się nad czymś.  Patrzyła się w ziemię,  jej oddech był spokojny a wzrok jagby nieobecny. Mam dość,  że mnie ignoruje (Egoistka... ~dop.aut) usiadlam i popatrzyłam na nią mrożący spojzeniem.  Cały czas została w pozycji jakiej była przez dobrą godzinę...
-Tini? -zapytalam cicho.  Zero reakcji. -Tiinea?! -krzyknęłam jej do ucha,  ona lekko p otrząsnełam głowa i popatrzyła na mnie spod byka.
-Nie krzycz mi do ucha-warknela...  Na mnie.  Nigdy tego nie robiła,  coś musiało się stać.
-Tini co się stało?
-Czego coś miało się stać?!
-Bo na mnie warczysz?  Nawet jako szczeniak tego nie robiłaś! -krzyknęłam a ona lekko się skulila.
-Przepraszam.  Mam gorszy dzien. -szepnela i się położyła.
-No okej.  Wybaczam-zasmialam się cicho i ponownie położyłam.
Wsłuchiwałam się w dźwięki otoczenia,  rzum wody w strumyku,  szelest liści na drzewach i cwierkot ptaków.  Mimo że lubię zabijać to chwila relaksu się zawsze przyda...
Jednak zagluszyło to wycie mojego ojca,  wstałam i nastawiłam uszu,  wzywa moja ekipę do niego.  Ciekawe w jakim celu. Tiinea również wstala,  więc zaczęłam biec do Skały przy ktorej zazwyczaj odbywaja sie zebrania rady,  Tini pobiegła za mną dalej jakaś nieobecna...

Mój ojciec poważnie się nad czymś zastanawia,  Saiko i Raiko stoją na baczność z wysoko uniesionymi głowami...  To chyba u nich rodzinne,  a moja przyjaciółka dalej stoi wpatrując się w ziemie,  spojrzała na Saiko i odwróciła wzrok z wciskając mocno powieki, po chwili bardziej posmutniała.  Coś jest na rzeczy...  Tylko co.
-Sluchajcie...  Mam  dla was zadanie-przemowil dumnie mój ta tyłek,  ojczulek od siedmiu boleści,  osme nieszczęście świata,  podróba szatana...  W skrócie zapchlony kundel.
-Jakie? -Spytał zaciekawiony Saiko. Ja tylko popatrzyłam na niego jak na idiotę.  Przerwać mojemu ojcu...  Ojojoj.
-Saiko! Czy aby na pewno zezwolił emocji na u życzenie swojego głosu?! -warknął obniżając kły.
-Przepraszam-skulił głowę na znak szacunku i poddania.
-Waszym zadaniem jest porwać najmłodszą córkę Lodowej Watahy. -powiedział obojętnie a my momentalnie się ożywilismy,  na pysku brata Raiko zagościł chytry uśmiech.  Tak samo jak i u mnie.  Jednak Tinea zaczęła nerwowo oddychać...  Pozostaje pytanie o ci chodzi?

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 25, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Wilcza krewOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz