little lonely pup

1.8K 381 54
                                    

Taehyung odczekał dokładnie tydzień, zanim zakradł się do pałacu Seokjina

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Taehyung odczekał dokładnie tydzień, zanim zakradł się do pałacu Seokjina. Wiedział, że bóg prawdopodobnie będzie zajęty czymś innym, niż pilnowaniem komnaty, w której znajdował się portal. Pod pretekstem spotkania się z Jinem, wszedł do głównego holu, gdzie usadzony został pod ścianą przez jednego ze służących, jakim był ogromny orzeł, spoglądający na blondyna znad jego głowy.

Marmurowy ptak w ciszy obserwował Taehyunga, wywołując w chłopaku niepokój. Kamienne skrzydła były ogromne, a dziób tak szpiczasty, że nie było wątpliwości, iż jest to pupil właśnie Seokjina.

- Przepraszam - zagadał Taehyung, unosząc głowę, by zerknąć na ptaka. - Muszę do toalety.

Ptaszysko spięło mięśnie i Taehyung automatycznie zakrył głowę rękami, czekając na atak. Ten jednak nie nastąpił. Zamiast atakować, orzeł skinął głową i wydobył z siebie tak nieprzyjemny dźwięk, że ciało bóstwa pokryła gęsia skórka.

- Za chwilę wracam - powiedział Taehyung, z nerwów przygryzając jeden ze swoich policzków. - Sekundka - dodał, zanim zniknął w jednym z korytarzy.

Nie spodziewał się, że orzeł go puści, tym bardziej, że ptak zdawał się doskonale wiedzieć o występkach Taehyunga. Z drugiej strony jednak, bóg wciąż był bogiem i wysyłanie za nim do toalety strażnika, byłoby ze strony Seokjina wyjątkowo poniżające.

Znalezienie właściwej komnaty nie zajęło Taehyungowi długo... a tak mu się przynajmniej zdawało, bo w rzeczywistości spędził w plątaninie korytarzy więcej, niż pół godziny.

Pamiętał mniej więcej drogę od holu do mieszkania Jungkooka, bo kiedy Seokjin wyprowadzał go ze świata ludzi, Taehyung pilnie notował każdy skręt, każde rozwidlenie i każde bardziej rozpoznawalne miejsce, jakie mijali.

Posłał kamiennym Amorom, charakterystycznym dla tego zaułka, szyderczy uśmiech. Nie bał się tak, jak ostatnio. Wręcz przeciwnie. Był już prawie u celu. Jego serce waliło jak szalone, a dłonie ociekały potem, bo zdawał sobie sprawę z tego, że to mogą być jego ostatnie chwile w świecie bogów, jeśli Seokjin dotrzyma swojej obietnico-groźby.

Chwycił za klamkę i modląc się w duszy, by drzwi nie były zamknięte na klucz, nacisnął ją. Jego modły sprawdziły się, bo drzwi momentalnie uchyliły się, ukazując połyskujący w ciemności portal. Seokjin nie posłuchał rady bogini i nie zamknął komnaty tylko dlatego, że kiedy wychodził z niej z Taehyungiem tydzień temu, nie miał do tego głowy, a potem po prostu zapomniał.

Blondyn wszedł do środka, czując jak serce podchodzi mu do gardła. Purpurowa poświata wydawała mu się taka znajoma, jakby właśnie odwiedzał starą przyjaciółkę.

Zamknął za sobą drzwi, starając się nie narobić hałasu, po czym na palcach podszedł do portalu. Miejsce to było tak magiczne, że Taehyung czuł się w obowiązku oddać mu szacunek. Ze spuszczoną głową zbliżył się do mgiełki, podziwiając ją w milczeniu, a potem wziął głęboki oddech i zanurzył się w ciemności.

oh my god [taekook]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz