***

24 0 0
                                    

Gdy poczujesz się samotny,
wyłącz światło i zobacz dobry horror.
Od razu poczujesz bliskość innych.

Narodziny, życie i śmierć, trzy nieodłączne elementy istnienia. Życie. Newton w rozmowie z innymi naukowcami stwierdził, iż jest go nieskończenie wiele jeśli uwzględnić przeszłość, przyszłość, teraźniejszość oraz teorię o złożoności wszechświata z wielu mniejszych nieskończonych krain. Według jego koncepcji nasz czas jest jak struna nie posiada zagięć, ani punktów wspólnych więc żadne wydarzenia nie nakładają się na prostą linię. Natomiast istnieją różne światy mogące ze sobą współistnieć liniowo niczym świeżo wyprane prześcieradła, które ktoś rozwiesił równolegle blisko siebie, a wiatr powiewając, raz po raz to w jednym, a następnie innym kierunku, scala je i rozłącza. Prześcieradła te nie stają się jednością na zawsze, jedynie dotykają się w kilku punktach na ułamek sekundy.
Skoro istnieją alternatywne wszechświaty, to w którymś z nich musi ona istnieć. 

Zaczęłam myśleć o podróżach w czasie. Tak naprawdę one nie istnieją, bo gdzież się podziali podróżnicy z przyszłości? Dlaczego nie nawiązują kontaktu? Niemożliwe by nigdy nie powinęła im się noga. Podróże w czasie nie istnieją. Jeżeli czas płynie liniowo pojawia się pewna możliwość przejścia w inny wymiar, lub stworzenia zapętlenia czasowego za pomocą innych ośrodków, ale jest to rodzaj pewnego oszustwa, a nie prawdziwa podróż. W momencie, gdy chcemy cofnąć się do przeszłości, to tak naprawdę tworzymy kopię siebie, zabijając oryginał, a sami wskakujemy do nowego świata. 

Jednym słowem postanowiłam umrzeć, aby przeżyć. To co mnie powstrzymywało to moja matka. Jak znosiłaby moją stratę? Miłość rodzicielki do swojego dziecka jest ponad wszelkie prawa czasoprzestrzeni. Jej ból czułabym nawet w innym wcieleniu. Tak zwany efekt motylich skrzydeł. Coś, co wydaje się być nikłe, a obala plany. Coś, co wiąże nie tylko fizycznie; dusi jak wąż boa z jedną różnicą, nigdy nie czyni żadnej szkody. Z taką mamą nawet podróże astralne wydają się być ryzykowne. Niby zasypiasz w swoim łóżku, ciałem jesteś przy niej, a duszą próbujesz sobie troszkę pozwiedzać, ale nie. Ona zawsze cię dogoni.
Czasem jestem przekonana, że gdybym faktycznie poświęciła swoje życie, to dopiero by mi się dostało. Mateczka odwiedziłaby zapewne samego Hadesa, żeby wytarmosić moją duszę, włożyć z powrotem w ciało, a potem dać szlaban.
Jednakże wszystko to założenia. Nie miałam nawet na poparcie tej teorii żadnego dowodu. I tak tkwiłam w tym impasie wiele miesięcy, a problemy narastały.
Istnieje pewne mądre przysłowie: „Zostaw problemy i poczekaj póki same się nie rozwiążą". Faktycznie rozsądne. Wszystko na pewno kiedyś się rozwiąże, tylko niekoniecznie kiedy chcemy i tak, jak tego byśmy oczekiwali. Miałam do wyboru pomiędzy zgonem a zgonem. Decyzja trudna do rozstrzygnięcia. Jak miałam ocenić wartość czyjegoś bytu? Gdyby istniała taka waga. Niestety nie ma takiej i mam nadzieję, że nie będzie, choć świat zmierza dziś w dziwnym kierunku.
Moja decyzja była równie trudna jak mój sen, w którym nie mogłam dopatrzeć się żadnej logiki. Byłam w przedszkolu, lecz mój wiek zdecydowanie przekreślał na to moje szanse. Prędzej mogłabym zostać panią przedszkolanką, niż koleżanką z piaskownicy. Naprzeciw mnie stała równie wyrośnięta dziewczyna, a pomiędzy nami przystojny chłopak. Odróżniał się tym, że jako jedyny nosił ubranie w pastelowym odcieniu. Nagle przemówił.
– Dobrze, a teraz, moje drogie, zagrajmy.

Następnie rzuciłam się w jego kierunku jak tygrysica z gracją słonia i wpijałam mu się w usta tak namiętnie, jakbym całe życie wyczekiwała tej intensywnej pieszczoty. Choć był to tylko sen, nawet po przebudzeniu czułam jego słodki zapach. W momencie, gdy już opuszczałam krainę Morfeusza szepnął cicho: „Człowiek, który nie oddycha."

***Where stories live. Discover now