Rozdział 12

108 4 0
                                    


Chodziłam po haremie, na swojej drodze spotkałam znowu Mahfiruz Hatun. 
Ja : Kogo ja tu widzę, Mahfiruz. 
Mahfiruz : Stęskniłaś się za  mną? 
Ja : Słyszałam że tej nocy sułtan cię odesłał 
Mahfiruz : Przyszedł Orhan Pasza, miał ważną sprawę, ale dzisiaj mnie wezwie Aysun. 
Ja : Dzisiaj jest czwartek, mój dzień z sułtanem, moja noc z Sułtanem, nie zepsujesz mi humoru twoimi słowami. 
Mahfiruz : Jestem brzemienna, urodzę. 
Ja : Co?! 
Mahfiruz : Mówię prawdę. 
Ja : Chodź. 
Ciągnęłam ją do pralni.. 
Mahfiruz : Co robisz?! Puść! 
Ja : Jesteś zwykłą ladacznicą, nie jesteś nawet faworytą, teraz klękaj przed najsilniejszą sułtanką Imperium! 
Mahfiruz : Słucham? Jak śmiesz tak się nazywać. 
Ja : Mam wsparcie janczarów, wsparcie sułtanek, sułtana. To proste że moi synowie zasiądą na tronie. 
Mahfiruz : Tylko że dwójka nie jest twoja. 
Ja : Nie jest, ale mnie kochają, a ja ich. Traktuje je jak własne dzieci, dbam o nie. 
Mahfiruz : Ciekawe gdy się o tym dowiedzą.
Ja : Nie dowiedzą Hatun, teraz zmykaj mi z oczu bo nie chce rozmawiać z osobą która mi co najmniej do pięt nie dorasta 
Mahfiruz : Jesteś okrutczynią! Władza cię zaślepia. 
Pozbędę się jej, powiedziałam jej prawdę, ale ona nie powie, nie odważy się. 
Hasan czytał książkę. Przerwałam mu. .
Ja : Hasanie. 
Hasan : Matko.. * Ukłonił się * 
Ja : Jak się czujesz? 
Hasan : Dobrze, a ty? 
Ja : Też, musimy porozmawiać. 
Hasan : Dobrze. 
Ja : Wyjdźcie. 
Hasan : A więc o czym? 
Ja : Często zastanawiałeś się jak mogłabym cię urodzić jak ty masz 12 a ja 21. 
Hasan : Tak. 
Ja : 5 lat temu gdy miałeś 7 lat twoja matka zmarła, nie widziałeś jej od 11 lat i jej nie pamiętasz. Ja zaopiekowałam się tobą. 
Hasan : Co?! To nie możliwe!  
Ja : To możliwe, jesteście przyrodnim rodzeństwem , tak naprawdę mam córeczkę Mihrimah, Mustafę i Sulejmana za moich biologicznych synów.. 
Hasan : Nie gniewam się na ciebie matko. Ale świta mi coś że miałem siostrzyczkę. 
Ja : Miałeś ale ona pojechała daleko z ciotką, do Pałacu w Tekirdagu. 
Hasan : Dobrze. A co z prowincją dla mnie? 
Ja : Jutro zapytam się sułtana dobrze? 
Hasan : Tak. 
Ja : To czytaj dalej książkę. Ja już pójdę. 
Hasan : Żegnaj. 
Poszłam do swojej komnaty, zaczęłam się przygotowywać na czwartkową noc. 
Piękna suknia z dużym dekoltem, mały kamień ametystu w łańcuszku, coś pięknego tak wszystko idealnie pasowało. 

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Nieznana *Wspaniałe Stulecie*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz