01.Poradnik Taehyunga:Czyli o tym jak zostałem ofiarą świąt

8.4K 701 1K
                                    

W życiu każdego z nas nadchodzi kiedyś ta chwila.

Ten wyjątkowy dzień w roku, kiedy uświadamiasz sobie, że jesteś kosmitą i w dzieciństwie zostałeś adoptowany przez parę mugoli, bo przecież nie ma opcji, by ludzie siedzący przy stole, byli z tobą w jakikolwiek sposób spokrewnieni.

Święta.

Czas miłości, tradycji, spotkań z bliskimi, jednym słowem mieszanka tego, czego najbardziej chciałbym w tej chwili uniknąć.

W dodatku wydaje się, że zostałem jedynym zdrowo myślącym przedstawicielem gatunku w swoim otoczeniu.

Siedzę przy szkolnej ławce, rozglądając się po sali, która wygląda co najmniej tak jakby parę minut wcześniej przeszedł tu jakiś huragan.

Wszędzie walają się skórki od mandarynek, podarte strzępy ozdobnego papieru, gdzieś indziej rzucone w kąt prezenty, a w samym epicentrum tego chaosu jestem ja, zagubiona, samotna dusza.

Zastanawiam się który geniusz wpadł na pomysł urządzania wigilii w szkole.

Bo bądźmy szczerzy, czy istnieje coś gorszego niż świętowanie z klasą?

Losowanie prezentów i wydawanie ostatnich zaskórniaków na prezent, który i tak nie przypadnie nikomu do gustu albo obżeranie się chipsami i picie coli. Oczywiście nauczyciele jak co roku powtarzają nam, żeby ugotować coś swojego, ale ostatecznie kończy się stołem pizzy, nuggetsów, mandarynek i pierników.

Gdyby ta prawdziwa wigilia nie była wystarczającą katorgą dla moich zszarpanych nerwów...

Tylko pomyśleć ile pożytecznych rzeczy mógłbym w tym czasie zrobić. Pouczyć się, uporządkować półki z komiksami, urządzić sobie maraton z Anime albo Harrym Potterem, pograć w Overwatcha, tyle możliwości...

Ale nie, zła szkoła postanowiła pokrzyżować mi plany i w ostatni dzień nauki zamiast zwykłych zajęć, zagwarantować mi parę godzin migreny. I oczywiście nie miałem wyboru jak tylko pójść i przemęczyć się z tą bandą małpiszonów, by zachować stuprocentową frekwencję na koniec roku.

- Hej, Tae! - Ten dzień byłby zbyt piękny, gdyby ktoś mi go nie pokrzyżował.

Unoszę wzrok z nad notesu na stojącego nade mną Baekhyuna.

To całkiem ułożony chłopak. Siedzimy razem w ławce od początku roku i jako jeden z nielicznych, nie działa mi na nerwy, ale ma jedną wadę. Mianowicie, za wszelką cenę stara się dotrzymać mi towarzystwa i nie dopuścić do tego, żebym siedział sam.

- Może przyłączysz się do nas? - Dostrzegam siedzących po drugiej stronie ławki chłopaków i zaciskam usta. Chanyeol klepie ręką wolne krzesło obok siebie, Sehuna i Sungwoona, co jednak nie przekonuje mnie na tyle, by do nich dołączyć.

Z moich ust nie pada nawet słowo, kiedy czyjś głos odpowiada za mnie.

- Zostaw tego prusaka w spokoju. Nie widzisz, że woli pisać pamiętniczki niż się do nas odezwać? Baba. - Zamykam oczy, czując jak ciśnienie w moich żyłach wzrasta.

Nie będę ukrywać. Jest jeden szczególny powód, dla którego cieszę się na myśl o przerwie świątecznej.

I jest nim on. Ten bezczelny, niewychowany, zaprzeczający teorii ewolucji i powstania człowieka królik, największy szkodnik i wrzód na zdrowym organizmie narodu, zwany też inaczej jako Jeon Jungkook.

Wbijam palce w długopis trzymany przeze mnie w dłoni tak mocno, że jeszcze chwila a go złamię, ale w ostatniej chwili powstrzymuję się przed tym. To w końcu mój ulubiony czarny długopis, wygrany podczas olimpiady matematycznej i nie jest wart poddawania go procesowi destrukcji tylko dlatego, że jakaś bezduszna pijawka zapragnęła żerować na moim świętym spokoju.

The Holiday | taekook ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz