0,5. Pierwsze spotkanie (I tura)

3.8K 156 86
                                    


1. Harry Potter

Właśnie przemierzałam korytarze wraz z wielką stertą ksiąg w ramionach do nauki. Musiałam oczywiście zapomnieć różdżki z dormitorium... Czasami dziwiłam się, że Hogwart przyjął do siebie taką niezdarę. 

Książki zasłaniały mi cały widok, ale na szczęście podłogi w Szkole Magii i Czarodziejstwa były proste (chociaż nie wątpiłam w to, że potrafię potknąć się o powietrze), a  korytarz do Pokoju Wspólnego Puchonów zazwyczaj pusty i prowadził idealnie do Hufflepuffu. Wejściem do środka i zaniesieniem wszystkiego do dormitorium będę się martwić później. 

Gdy ja spokojnie sobie szłam, patrząc na piękne i grube księgi, nagle ktoś na mnie wpadł. Oczywiście, dzieła wszędzie poupadały, a ja wylądowałam na tyłku, krzywiąc się. Uniosłam głowę i zobaczyłam samego Harry'ego Pottera, który chyba też obił się o podłogę. 

Powoli przysuwałam do siebie wszystkie książki, mamrocząc przeprosiny i chowałam je w ramionach. Kiedy już jedna połowa była zebrana i chciałam zabrać kolejną, poczułam ciepłą dłoń na swojej. Od razu uniosłam wzrok i popatrzyłam na Wybrańca w ciszy, który uśmiechnął się powoli.

 - Przepraszam, że tak na ciebie wpadłem. Pomogę ci może w ramach wynagrodzenia, czy coś... - zaoferował Potter, a ja przechyliłam lekko głowę w bok.

 - Nic się nie stało, jest w tym też moja wina. - Uśmiechnęłam się lekko. - I nie musisz, dam sobie sama radę... - Zdążyłam powiedzieć, ale Harry już zabrał jedną książkę, a po chwili miał w swoich rękach drugą połowę. 

Po chwili oboje wstaliśmy, a między nami zapanowała niezręczna cisza. Ani ja, ani on nie wiedział co powiedzieć. Ostatecznie, Wybraniec odezwał się pierwszy. 

 - Gdzie zanieść te książki? I jak się nazywasz? Ja jestem Ha... - zaczął, ale niestety, musiałam mu przerwać. 

 - Daj spokój, wszyscy tu ciebie znają. Nazywam się (T/I) i jestem Puchonką. To niedaleko, zaledwie na końcu tego korytarza. - Powoli ruszyłam do przodu, a wraz ze mną Harry, któremu chyba trochę zmarniała mina na wzmiankę o tym, że wszyscy go tu znają. 

Jednak, atmosfera zaczęła się powoli rozluźniać, bo przez te kilka minut zdążyliśmy wymienić się chyba milionem opinii... 

2. Ron Weasley

Ta cała afera z Turniejem Trójmagicznym zaczynała mnie na ostro wkurzać. Nie dość, że wszędzie gada się tylko o tym, to liczba uczniów jest dwukrotnie zwiększona! Nawet jednego cichego miejsca nie można znaleźć... 

Nauką też nikt się nie przejmował, a powinni, bo przecież przed testami niczego dobrze się nie nauczą.

Miałam do tego wrażenie, że tylko ja sobie tym zawracam głowę. Gdy zaczynałam krytykować kogokolwiek zachowanie, od razu uznawali mnie za zbzikowaną na punkcie nauki. A ja chcę mieć po prostu dobre oceny i na koniec roku zaśmiać się innym w twarz, gdy będę mieć najwyższe wyniki...

Siedziałam w jedynym zaciszu - bibliotece - i pisałam jedną z prac domowych, gdy nagle ktoś z wielkim hukiem się do mnie przysiadł. Od razu uniosłam głowę znad pergaminu i zobaczyłam kępę rudych włosów, a także piegi na twarzy. 

Moja pierwsza i poprawna myśl - Weasley.

Nie dało się ich nie znać. Bliźniacy robili psikusy praktycznie każdemu, jedyna siostra na swoim pierwszym roku została porwana do Komnaty Tajemnic, a Ron Weasley był przyjacielem Wielkiego i Wspaniałego Pottera. I właśnie się do mnie uśmiechał. 

 - Krukonka z bzikiem na punkcie nauki?

 - Rudzielec próbujący się wybić na dwójce sławnych przyjaciół? - odgryzłam się od razu zimnym głosem. Nie mam bzika, tylko chcę mieć dobre wyniki. Kolejny do tego samego worka...

Harry Potter and Boyfriend ScenariosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz