Prolog:

34 6 0
                                    

- I prosze państwa! Ostatnia para w tegorocznych zawodach Grand Prix o Puchar Miselness! Ubiegłoroczny mistrz tych zawodów Jared McKinley na swoim koniu Equipage! Pierwszy przejazd mają bezbłędny, co ubliża ich szanse na wygraną! - rozległ się w głośnikach głos komentatora zawodów.

Mężczyzna przejechał wzrokiem po przeszkodach, przypominając sobie parkur. Nie mógł pozwolić sobie na najmniejszy błąd, ponownie jest o krok od zwycięstwa.

Gdy sędzia wydał sygnał, zawodnik ruszył galopem w stronę mierników. Pierwszą przeszkodą była stacjonata o wysokości 160 cm, podobnie jak reszta przeszkód ustawionych na hipodromie. Przytrzymał konia kilka fouli przed skokiem pilnując go w łydkach, jednak w locie oddał mu wodze, co w efekcie dało czysty skok.

- Pierwszy skok niezwykle udany! Trzymamy kciuki za naszego reprezentanta! - skomplementował spiker.

Koń ochoczo galopował do przodu, lekko prowadzony przez jeźdźca. Widać było, że zawodnik poczuł już rywalizację, a adrenalina z pewnością buzowała w jego organiźmie. Druga przeszkoda stała po skosie do pierwszej. Mężczyzna zwolnił na zakręcie skracając foule konia i prosto najechał na oksera. Equipage wybił się nieco wcześniej, jednak Jared zdawał się być na to przygotowanym, gdyż idealnie zgrał się z rumakiem w pół-siadzie oddając mu rękę.

- Prosze państwa! Oni zdają się fruwać! Prosze tylko na nich spojrzeć, cudownie zgrani! - komentator wygłaszał moje myśli na głos.

Narazie bez żadnego potknięcia. Mężczyzna wydłużył galop jadąc wprost na linię ustawioną po łuku. Pierwszą przeszkodę koń pokonał bez najmniejszego problemu, teraz trudniejsza część tej kombinacji.

- Teraz trudna linia składająca się z oksera, oraz szeregu - stacjonaty i triplebara. Czy dadzą radę? - chłopak zawzięcie obserwował zawodnika na parkurze.

Decydujący skok. Jeśli pierwszą przeszkodę w linii pononają na czysto, złoty medal należy do nich. Na trybunach zapadła cisza, słychać było oddechy ludzi i kopyta zwierzęcia miarowo uderzające o kwarcowe podłoże. Odliczam foule do skoku. Jeszcze trzy, dwie... Słyszę świst kopyt, krzyk jeźdźca. Zamykam oczy, wiem że coś jest nie tak. Koń wybił się zdecydowanie za wcześnie. Na treningach nigdy się tak nie stało, to zwierze było pewne!

Gdy otwieram oczy, mam ochotę z powrotem je zamknąć. Jared leży pod przeszkodą przygnieciony drągami. Koń w popłochu galopuje w stronę wyjścia z parkuru. Krzyczę do kolejnego sanitariusza, aby biegł na hipodrom. Jestem w szoku. Ktoś pyta o trenera Jareda, jednak się nie zgłaszam. Moje myśli zagłuszają wszystko, rzucam się biegiem w stronę tłumu ludzi. Zanim znajduje się przy mężczyźnie, lekarz pogotowia powiadamia mnie ruchem ręki bym odszedł, jednak nie słucham go.

Gdy udaje mi się przecisnąć przez grupkę osób zebranych przy zawodniku, widzę coś czego nigdy nie powinienem zobaczyć. Mężczyzna w czarnych rękawiczkach zasuwa metalowy zamek worka. Upadam na kolana. Jak przez mgłę słyszę hymn, a następnie ciszę. Długą chwilę, w której każdy próbuje odpowiedzieć sobie na pytanie dlaczego to się stało.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 22, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

| SILENT VECTOR |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz